Papież na placu Piłdsudskiego w Warszawie (podsumowanie)

KAI

publikacja 27.05.2006 05:21

Przed relatywizmem i selektywną lekturą Biblii przestrzegł Benedykt XVI podczas Mszy św. sprawowanej na Placu Piłsudskiego w Warszawie.

Mimo padającego deszczu, w Eucharystii uczestniczyło ponad 300 tys. osób. Obecni byli przedstawiciele władz państwowych z Lechem Kaczyńskim na czele oraz członkowie rządu z premierem Kazimierzem Marcinkiewiczem. Benedykt XVI przyjechał na Plac Piłsudskiego w oszklonym papamobile. Wzdłuż trasy z nuncjatury apostolskiej, gdzie Papież nocował, ustawili się warszawiacy, by pozdrawiać Ojca Świętego. Nie rozproszył ich nawet rzęsiście padający deszcz. Benedykt XVI przejechał między sektorami na placu, by jak największa liczba wiernych mogła go zobaczyć. Z chwilą przybycia Papieża na plac rozdzwoniły się dzwony stołecznych kościołów. Msza św. rozpoczęła się w deszczu o godz. 9.30. Koncelebrowało ją m.in. ok. 120 biskupów z kraju i zagranicy. Kapłani ubrani byli w szaty liturgiczne w kolorze czerwonym. Eucharystia sprawowana była w języku polskim i łacińskim. Wierni otrzymali specjalne książeczki z tekstem łacińskim, by każdy mógł włączyć się w modlitwę. Papież rozpoczął Mszę św. po polsku. Na początku liturgii Benedykta XVI powitał Prymas Polski, kard. Józef Glemp. - Ojcze Święty, chcemy stawać się głosicielami Ewangelii! - zapewniał. Nawiązując do jednego z tytułów określających papieża - "Summus Pontifex" - kard. Glemp podkreślił, że pontifex to ten, "który buduje mosty i łączy rzeczy odległe od siebie lub rozmieszczone na różnych poziomach". Kontynuując metaforę z mostami, wskazał na trzy duchowe mosty, które - jak podkreślił - "wymagają rzetelnego remontu". Pierwszy z nich to most, który rozciąga się między ziemią i niebem, to droga do świętości. Tym mostem szli: Matka Teresa, ojciec Maksymilian Kolbe, siostra Faustyna i Jan Paweł II. Drugim duchowym mostem, na jaki wskazał, jest przejście z "teraz" do bliskiego i dalszego "jutra". Na tej drodze "zmieniamy oblicze ziemi". Trzeci duchowy most prowadzi od człowieka do człowieka i choć ten "dystans wydaje się krótki i łatwy", to jednak "jest na nim wiele przeszkód i dziur" - mówił kard. Glemp. Homilię Benedykt XVI wygłosił w języku polskim i włoskim. Polskie tłumaczenie włoskich fragmentów czytał bp Piotr Libera, sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski. Zasadniczą część swej homilii Ojciec Święty poświęcił rozważaniu hasła pielgrzymki: "Trwajcie mocni w wierze!". Podkreślił, że na wiarę składają się trzy wymiary: wyznawanie Bożej prawdy, całkowite poświęcenie się Jezusowi w miłości oraz życie według przykazań Bożych. Wiara rodzi się ze słuchania słów Chrystusa, które przekazali Apostołowie oraz ich następcy, aż do naszych czasów. Przypomniał, że "wielu głosicieli Ewangelii oddało życie za wierność prawdzie słowa Chrystusa". Z troski o prawdę ukształtowała się Tradycja Kościoła. "Podobnie jak było w minionych wiekach, i dziś są osoby lub środowiska, które, odchodząc od tej Tradycji, chciałyby zafałszować słowo Chrystusa i usunąć z Ewangelii prawdy, według nich, zbyt niewygodne dla współczesnego człowieka" - mówił Papież.

Z mocą przestrzegł przed relatywizacją prawd wiary i wezwał Kościół do głoszenia prawd wiary. "Usiłuje się stworzyć wrażenie, że wszystko jest względne, że również prawdy wiary zależą od sytuacji historycznej i od ludzkiej oceny. Kościół jednak nie może dopuścić, by zamilkł Duch Prawdy". Przypomniał, że "za prawdę Ewangelii odpowiedzialni są następcy Apostołów, razem z Papieżem, ale także wszyscy chrześcijanie". Tłumaczył, że "każdy chrześcijanin winien konfrontować własne poglądy ze wskazaniami Ewangelii i Tradycji Kościoła, aby dochować wierności słowu Chrystusa, nawet gdy jest ono wymagające i po ludzku trudne do zrozumienia. Modlitwa powszechna odmawiana była po polsku, angielsku i rosyjsku. Modlono się za Kościół powszechny, polityków, cierpiących, dziękowano za dzieła papieży. Po wezwaniach Benedykt XVI dziękował po polsku za działania Ducha Świętego. Następnie do ołtarza zaniesiono dary. W odróżnieniu od poprzednich Mszy papieskich, tym razem darami ołtarza były wyłącznie chleb i wino. Ofiarowali je: młodzież (studenci uczelni warszawskich), wojsko, zakonnicy i rodzina z archidiecezji warszawskiej. Benedykt XVI udzielił Komunii św. kilkudziesięciu osobom, a jako pierwszy do Ojca Świętego podszedł prezydent RP Lech Kaczyński. Z rąk Papieża Komunię przyjęli również: małżonka prezydenta Maria, córka Marta, a także matka ks. Jerzego Popiełuszki, Marianna. Wśród osób, które przyjęły Komunię św. z rąk Papieża były m.in. dzieci pierwszokomunijne, osoby zakonne, przedstawiciele wojska i policji. Ojciec Święty udzielał także Komunii św. na rękę. Na pl. Piłsudskiego Komunii św. udzielało ponad 200 księży, kleryków i świeckich szafarzy Eucharystii. Wierni mogli też udać się po Mszy św. do sześciu okolicznych kościołów, by tam przyjąć Komunię św. Po Komunii Papież ukoronował obraz Matki Bożej Trybunalskiej. Korony pobłogosławił jeszcze papież Jan Paweł II 27 października 2004 r. Przynieśli je do ołtarza reprezentanci laikatu Piotrkowa Trybunalskiego i okolic. Benedykt XVI włożył najpierw koronę Jezusowi, a następnie Matce Bożej. Za koronację podziękował Ojcu Świętemu abp Władysław Ziółek, metropolita łódzki. Na zakończenie liturgii Benedykt XVI udzielił błogosławieństwa w języku polskim, następnie poczekał przy ołtarzu aż żołnierze z kompanii reprezentacyjnej Wojska Polskiego złożą w jego imieniu kwiaty przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Wierni żegnali Papieża pieśnią "My chcemy Boga", okrzykami i oklaskami. Ojciec Święty pozdrawiał i błogosławił ludzi idąc przez plac przy dźwiękach "Alleluja" z "Mesjasza" Georga Haendla. Benedykt XVI podszedł najpierw do pary prezydenckiej, a następnie do przedstawicieli środowisk akademickich. Zupełnie nieoczekiwanie Papież znalazł się wśród tłumu wiernych, którzy robili mu zdjęcia i próbowali dotknąć Ojca Świętego. Tłum towarzyszył Papieżowi aż do siedziby Dowództwa Warszawskiego Garnizonu Wojskowego, gdzie znajdowała się zakrystia.