Reklamy w czasie Mszy św.?

IAR/a.

publikacja 04.06.2006 09:12

Podczas remontu bazyliki świętego Antoniego w Padwie reklamy sponsorów będą znajdować się wewnątrz świątyni.

Jednym z argumentów opiekujących się bazyliką ojców franciszkanów był fakt, że każdego roku odwiedzają ją trzy miliony pielgrzymów i turystów. Magia tej liczby zrobiła swoje i znaleźli się chętni, głównie banki, którzy sfinansują jej renowację. Nie są to małe sumy, skoro normalna konserwacja zabytku kosztuje rocznie milion euro. Choć na reklamy zgodził się delegat papieski do spraw sanktuarium, wielu miejscowych duchownych uważa, że umieszczanie reklam wewnątrz kościoła to już przesada. Wciąż świeża jest pamięć o skandalu, jakim było w Rzymie w okresie Wielkanocy pojawienie się na jednym z kościołów gigantycznego plakatu filmu "Kod da Vinci". Zdjęto go po fali protestów, a władze kościelne zapowiedziały, że będą ostrożniejsze w wyborze sponsorów. Od redakcji Dawniej sponsorzy nazywali się mecenasami i też lubili, żeby jakoś docenić ich hojny gest. Na niejednym obrazie wiszącym w kościele znajdujuą się wizerunki dobroczyńców, którzy wsparli budowę lub upiększenie świątyni. Chyba jednak coś ich różniło od dzisiejszych sponsorów, chcących się reklamować nawet wewnątrz świątyni. Dawni mecenasi nie byhli az tak nachalni. Pozwalali zwykle umieścić swój wizerunek wśród tłumów. I raczej zabiegali o pamięć w pokoleniach niż o doraźne korzyści wypływające z reklamy. Wiara.pl Komentarze internautów Zgadzam się z Waszym komentarzem, ale.... Jest i drugie dno tego problemu. Jest to wiara prezbiterów którym powierzono w opiekę świątynię -- Dom Boży. Jest to problem wewnętrzny KK, mimo wyraźnych słów Jana Pawła II, i jeszcze wyraźniejszych Benedykta XVI. Odnoszę czasem wrażenie, że kapłani czytając ewangelię o świątyni jerozolimskiej, zupełnie jej nie rozumieją. Obym się mylił Michał Jakieś reklamy codziennie bywają w kościołach. Np. proboszcz dziękuje takiemu a takiemmu dobroczyńcy za sprawienie ornatu albo wykonanie nagłośnienia. Inni reklamują się, zamawiając msze św. w jakiejś intencji od NN., jeszcze inni aktywnie uczestniczy w radzie parafialnej, by potem wylądować w radzie gminnej; ksiądz stara się głosić dobre kazania, żeby nie być gorszy od współbrata i żeby nie mówiono o nim źle... itd. Czy da się wyeliminować tego rodzaju reklamy? Trzeba by ludzi świętych, stuprocentowo bezinteresownych i ofiarnych. Ale zanim do tego dojdzie, co robić? Zamknąć działalność duszpasterską? Zmarnować obiekty kościelne? Znaleźć inne sposoby zmuszania ludzi do dawania? Pozdrawiam. Atimeres