Informacyjna polityka Kościoła

Rzeczpospolita/a.

publikacja 04.07.2006 12:11

Polscy duchowni nie mają spójnej polityki informacyjnej i strategii wychodzenia z kryzysów. Są przekonani, że problemy rozwiązują się same - twierdzi Rzeczpospolita.

W artykule zatytułowanym "Jak powiedzieć, żeby nie powiedzieć" czytamy: Od końca maja, gdy ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski oznajmił, że ma zakaz prowadzenia dalszych badań nad agenturalną przeszłością krakowskich duchownych, wydarzyło się wiele. Dwa tygodnie temu ks. Isakowicz i kardynał Stanisław Dziwisz wymienili braterski uścisk przed kamerami. Wcześniej metropolita krakowski publicznie przeprosił skrzywdzonych przez księży - agentów. Te gesty nie zlikwidowały jednak problemu. I nie chodzi tylko o to, jak rozwiązać sprawę duchownych współpracujących z SB, ale o to, jak o takich problemach informuje Kościół. Specjaliści public relations mówią głośno to, co wielu ludzi przyznaje anonimowo: rozegranie przez Kościół sprawy księdza Zaleskiego było nieprofesjonalne. - Opinia publiczna jest w stanie zrozumieć, że problem lustracji jest skomplikowany i nie można go rozwiązywać po wariacku. Ale trzeba dać jej czytelny sygnał, złożyć obietnicę, że w takim a takim terminie opublikujemy opracowanie historyków na ten temat - mówi dyrektor agencji PR Profile Rafał Szymczak. - Nie stało się to od razu i powstało wrażenie, że sprawę zamiata się pod dywan. Piotr Czarnowski, jeden z najlepszych polskich specjalistów PR: - Jeżeli wziąć pod uwagę konserwatywne metody działania Kościoła w dziedzinie komunikacji, to zostało to rozegrane całkiem nieźle. Gdyby chodziło o firmę komercyjną, to powiedziałbym, że fatalnie. Zdaniem ekspertów PR wszystko, co zdarzyło się po tym, jak ks. Isakowicz poinformował o zakazie, powinno się zdarzyć wcześniej. Wtedy Kościół uniknąłby kryzysu. Krakowski kryzys lustracyjny nie jest pierwszym, który pokazuje, jak Kościołowi brakuje strategii wychodzenia z trudnych sytuacji. Pierwszą PR-owską porażką była w 2002 r. sprawa poznańskiego arcybiskupa Juliusza Paetza, podejrzanego o wykorzystywanie seksualne kleryków. - W sytuacjach kryzysowych w Kościele dominuje przeświadczenie, że problem się jakoś rozwiąże - mówi prezes Katolickiej Agencji Informacyjnej Marcin Przeciszewski. - To podejście nie wróży sukcesu. W sytuacji kryzysu wydarzenia dzieją się szybko i opinia publiczna oczekuje szybkiej reakcji - tłumaczy Rafał Szymczak z PR Profile.

Tymczasem struktury kościelne przyzwyczajone, że jego młyny mielą powoli, z trudem przyjmują do wiadomości, że zmienił się społeczny i medialny kontekst działania Kościoła. Nie dostrzegają tego nawet wszystkie media katolickie - ogólnopolskie i diecezjalne. Niektóre media o trudnych sprawach Kościoła nie informują w ogóle albo zdawkowo. Nie wszczynają też poważnej dyskusji na trudne tematy, która tam właśnie powinna się toczyć. W częstochowskiej "Niedzieli" nie opublikowano np. listu nuncjusza do biskupów w sprawie Radia Maryja, a informację o instrukcji Watykanu w sprawie ograniczenia dostępu do seminariów i święceń kapłańskich homoseksualistom potraktowano skrótowo. W tygodniku diecezji warszawsko-praskiej "Idziemy" znalazła się instrukcja Watykanu, ale nie było w nim wzmianki o liście nuncjusza w sprawie Radia Maryja. Do lustracji duchownych redaktor naczelny ks. Henryk Zieliński odniósł się tylko w komentarzu. - Nie chcemy inspirować dyskusji w sprawie, która nie istnieje ani w redakcji, ani w naszej diecezji. Ten problem dotyczy archidiecezji krakowskiej - tłumaczy ks. Zieliński. Są katolickie media, które nie uciekają przed problemami. Tak jak katolicki portal internetowy www.wiara.pl, należący do "Gościa Niedzielnego". - Informujemy o wszystkim, o rzeczach dobrych, z których się cieszymy, ale nie udajemy, że nie ma rzeczy złych. Portal współredagują świeccy. Dlatego publikujemy to, co ich interesuje - mówi redaktor naczelny portalu ks. Artur Stopka. - Media katolickie nie są przyzwyczajone do reagowania na trudne sytuacje w Kościele - uważa Marcin Przeciszewski. Dlaczego? - Dominuje postawa bardziej liczenia się z nadawcą niż odbiorcą. Istnieje zbyt daleko posunięta obawa, że możemy zaszkodzić Kościołowi. Ta obawa dominuje na szczeblach średnich, bo przecież nie wszyscy biskupi tego oczekują. Przeciszewski przyznaje, że w czasie kryzysu lustracyjnego w Krakowie konsultował się z sekretarzem episkopatu bp. Piotrem Liberą. - Przyjęta przez KAI linia, że informujemy na bieżąco i wyjaśniamy intencje obu stron, została w pełni zaakceptowana - mówi.

Politykę informacyjną Kościoła kształtują także rzecznicy. Problem w tym, że działają w zaledwie połowie z 42 diecezji. Tam, gdzie są powołani, rzadko na serio zajmują się polityką informacyjną. Ks. Witold Bock, rzecznik diecezji gdańskiej, zwraca uwagę, że nie ma do tej pory jednego, dobrego modelu funkcjonowania rzecznika. - Nie wiadomo, czy ma być on szefem biura marketingu dóbr wartości duchowych, czy reprezentować samą instytucję. Dla mnie zasadą jest to, że nie my bronimy prawdy, tylko prawda nas - mówi ks. Bock. Ks. Józef Kloch, obecny rzecznik episkopatu, wybrał drugi model: reprezentowania instytucji. Zajął miejsce po biskupie Tadeuszu Pieronku, który jako sekretarz episkopatu komentował wszystko, i ks. Adamie Schulzu, który nie mówił nic. Ksiądz Kloch uważa - czasem wbrew oczekiwaniom dziennikarzy - że jego zadaniem nie jest komentowanie wszystkiego, co dotyczy Kościoła. Profesjonalne biura prasowe ma zaledwie kilka diecezji, w tym gdańska. Mają je też prowadzone przez zakony sanktuaria, np. w Licheniu i na Jasnej Górze, a także niektóre instytucje kościelne, np. Caritas. - PR jako organizowanie komunikacji w swoim otoczeniu każdemu jest potrzebne, także Kościołowi - tłumaczy Rafał Szymczak, ekspert public relations. Klerycy w seminariach nie mają jeszcze zajęć z PR, ale przygotowywani już są do kontaktów z mediami. - W ramach fakultetów seminarzyści mogą wybrać teorię komunikacji czy filozofię mediów - mówi rektor seminarium w Tarnowie ks. Wiesław Lechowicz. Niektórzy młodzi księża kształcą się medialnie na studiach specjalistycznych w Polsce i za granicą. W Polsce szkolenia z PR - specjalnie z myślą o duchownych - organizują jezuici w Europejskim Centrum Komunikacji i Kultury w Falenicy. Na razie przeszkoli 40 duchownych, ale nie z Polski, tylko ze Wschodu. - To zgodne z profilem naszego centrum - mówi o. Artur Kołodziejczyk. Przyznaje, że Centrum mogłoby zorganizować takie kursy dla polskich księży, ale do tej pory nie miało sygnałów, że jest taka potrzeba. W polskim Kościele, choć rośnie świadomość konieczności zmian, daleko jeszcze do rozwiązań przyjętych w Kościołach na Zachodzie (np. świeckich rzeczników ma Watykan i episkopat Francji ). Marcin Przeciszewski z KAI przewiduje: - W polityce informacyjnej Kościoła nie będzie szybkiej zmiany jakościowej, jeśli do jej kształtowania nie zostanie dopuszczonych więcej świeckich specjalistów.