Antykoncepcja reklamowana dziećmi

Nasz Dziennik/a.

publikacja 06.07.2006 13:54

W reklamach w internecie i pismach dla kobiet do promocji środków antykoncepcyjnych wykorzystywane są... niemowlęta i małe dzieci - alarmuje Nasz Dziennik.

W tekście zatytułowanym "Perfidia w pogoni za zyskiem" Nasz Dziennik napisał: Firmy reklamowe zawsze lubiły szokować, ale brutalna ofensywa prowadzona przez koncerny produkujące preparaty antykoncepcyjne przybiera rozmiary, których nie sposób wytłumaczyć konwencją gatunku. W reklamach w internecie i pismach dla kobiet do promocji tych produktów wykorzystywane są niemowlęta i małe dzieci. W ostatnich numerach "Wysokich Obcasów", dodatku do "Gazety Wyborczej", reklamują w ten sposób swe produkty: Shering Polska oraz Janssen-Cilag Polska - gałąź korporacji Johnson&Johnson.; Eksperci, których prosiliśmy o komentarz w tej sprawie, nie mają wątpliwości: używanie dzieci w reklamie antykoncepcji jest niedopuszczalne. Urząd Rzecznika Praw Dziecka rozważa możliwość wystąpienia do głównego inspektora farmaceutycznego o zbadanie legalności tego typu akcji promocyjnych. Na jednej z reklam widzimy modelkę wraz z jej dwoma roześmianymi kilkuletnimi synami. "Mam dzieci, potrzebuję poczucia bezpieczeństwa" - mówi Ilona Felicjańska. W drugiej reklamie matka z niemowlęciem na rękach zachęca do "nowoczesnej antykoncepcji bez wyrzeczeń", polecanej szczególnie młodym matkom! W obu komunikatach kolejne dziecko prezentowane jest jako zagrożenie dla bezpieczeństwa matki. Tymczasem to antykoncepcja, która uderza w nienaruszalne dobro życia, jest przejawem egoizmu i hedonizmu, kształtuje postawę wrogości wobec dziecka i zniewala. "Ludzie ubezpładniający się nie mają odwagi i umiejętności żyć jako płodni. Tracą wolność przez to, że uzależniają się od środków antykoncepcyjnych" - pisał prof. Włodzimierz Fijałkowski. O tym, że wykorzystywanie fotografii dzieci do promowania antykoncepcji powinno być zabronione, przeświadczona jest prof. n. med. Ludwika Sadowska, kierownik Samodzielnej Pracowni Rehabilitacji Rozwojowej i Katedry Pediatrii Akademii Medycznej we Wrocławiu. Profesor Sadowska dostrzega konflikt pomiędzy dobrem dziecka a egoizmem dorosłych, w tym przypadku ich najbliższych.

- Przecież antykoncepcja, mam na myśli zwłaszcza środki wczesnoporonne, zabija te piękne dzieci lub uniemożliwia implantację dziecka w macicy w bardzo wczesnej fazie życia, utrudniając mu rozwój w pełnej harmonii z matką - tłumaczy. Przypomina, że kilka lat temu zakazano umieszczania fotografii dzieci na opakowaniach humanizowanych mieszanek z mleka krowiego, które służą do sztucznego karmienia niemowląt; w tym przypadku wskazana jest podobna interwencja. - Każdy pediatra wie, że środki antykoncepcyjne niszczą środowisko matki, a także pośrednio uszkadzają dziecko. Zaprzeczanie temu to celowe kłamstwo, często stosowane przez firmy farmaceutyczne w celu ogłupienia tzw. kobiet wyzwolonych - wyzwolonych od macierzyństwa - podkreśla prof. Sadowska. Janssen-Cilag Polska twierdzi, że kontrowersyjna kampania marketingowa "Antykoncepcja codziennie czy raz w tygodniu?" nie ma charakteru promocyjnego, tylko informacyjny. Skąd wziął się pomysł umieszczenia dzieci w jednej z reklam? - Myślę, że jest to przede wszystkim pytanie do pani Ilony Felicjańskiej, bo zgodziła się wystąpić ze swoją rodziną. Natomiast kampania ma charakter informacyjny i mówi generalnie o planowaniu rodziny i metodach antykoncepcji. To, że ktoś ma dwójkę dzieci, nie oznacza, że nie planuje mieć ich więcej i niekoniecznie w tym momencie - mówi rzecznik prasowy Janssen-Cilag Polska Renata Figura-Dobrowolska. Uściślijmy, że kampanię informacyjną firma przygotowała we współpracy z agencją reklamową, a reklama - jak podaje "Uniwersalny słownik języka polskiego" PWN to "działanie polegające na zachęcaniu potencjalnych klientów do zakupu określonych towarów lub usług". - Taka reklama to perfidny sposób zarabiania pieniędzy, jak widać, można zarobić nawet na własnych dzieciach - zauważa Hanna Wujkowska, doradca premiera ds. rodziny. Jej zdaniem, problem wykorzystania dzieci w reklamowaniu szkodliwych produktów ma wymiar prawny i moralny; przynosi konsekwencje zarówno osobiste (dla dziecka), jak i społeczne. Stąd nie można pozostać obojętnym wobec tego procederu. - Ufam, że Rzecznik Praw Dziecka podejmie odpowiednie działania w celu rozpoznania tego nadużycia w kontekście praw dziecka, środowisko prawnicze z kolei podejmie inicjatywę służącą ocenie legalności tego typu zachowań. Jest też miejsce dla organizacji działających na rzecz rodziny i dziecka, w celu obrony najmłodszych, którzy sami bronić się nie umieją - apeluje Hanna Wujkowska.

Odnosząc się do etycznego aspektu problemu, szef Zespołu Badań i Analiz w Biurze Rzecznika Praw Dziecka Mirosław Kaczmarek stwierdza w przekazanym nam piśmie, że jego zdaniem tego typu reklamy są "dalece niewłaściwe": "Posługiwanie się małymi dziećmi w kwestiach tak intymnych jak antykoncepcja, a szczególnie przy jej promowaniu, w mojej ocenie jest co najmniej niestosowne. W tym wypadku jednak wydaje się, iż to matka - jako przedstawiciel ustawowy dzieci, zdecydowała o wykorzystaniu ich wizerunku. Ona zatem ponosi odpowiedzialność etyczną za zaistniały stan rzeczy". - Reklama antykoncepcji powinna podlegać przynajmniej tym samym rygorom, co reklama alkoholu i tytoniu - uważa dr Paweł Wosicki, prezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia. W jego przekonaniu, sugerowanie w reklamie, że odpowiedzialna matka stosuje antykoncepcję ze względu na dobro dzieci już urodzonych, jest szczególnie przewrotne, gdyż antykoncepcja, oprócz tego, że jest szkodliwa dla zdrowia matki, osłabia także więź małżeńską i w ten sposób nierzadko przyczynia się do rozpadu rodziny, a w tym przypadku najbardziej cierpią dzieci. Część środków antykoncepcyjnych ma także działanie wczesnoporonne. - W tym kontekście udział rodzeństwa w reklamie takich środków staje się wyjątkowo ponurym przesłaniem - stwierdza Wosicki, który nie ma złudzeń co do intencji producentów środków antykoncepcyjnych. - W pogoni za zyskiem zdolni są do każdego nadużycia - dodaje rozgoryczony. Gdy człowiek dopuszcza się świadomej ingerencji, mającej na celu ubezpłodnienie aktu małżeńskiego, kształtuje w sobie mentalność antykoncepcyjną. - Włączanie zdjęć roześmianych kobiet i dzieci w reklamę antykoncepcji jest ewidentnym nadużyciem. Wiele osób stosujących antykoncepcję używa określenia: "Musimy się zabezpieczać". Przed czym lub przed kim? Przed poczęciem dziecka właśnie! - naświetla problem dr Urszula Dudziak z Instytutu Nauk o Rodzinie KUL. - Jeśli zastosowany środek zawiedzie, decyzja o "aborcji" to jakby drugi krok w tym samym kierunku - uzupełnia. Kolejny powód, dla którego - zdaniem dr Dudziak - reklama antykoncepcji ze zdjęciami dzieci jawi się jako manipulacja, to fakt występowania wad rozwojowych u wielu dzieci poczętych przy zastosowaniu środka, który okazał się nieskuteczny. - Nie jest też dobrem dla dziecka dźwiganie niekorzystnych następstw środków antykoncepcyjnych stosowanych przez jego matkę. Różnego rodzaju schorzenia i konieczność ich leczenia, bóle i zawroty głowy, migreny, skłonność do obrzęków, nudności, stany depresyjne, drażliwość mogą uprzykrzyć życie nie tylko kobiecie, ale i całej jej rodzinie - wyjaśnia dr Dudziak. - Z tej racji uśmiechy kobiet stosujących antykoncepcję, jakie widzimy na ulotkach, folderach i plakatach, wiążą się raczej z zapłatą za udział w reklamie niż z faktami. Czasem też dowodzą niewiedzy. Dołączając do tego negatywny wpływ antykoncepcji na więź małżeńską, można mówić raczej o "uśmiechu przez łzy" - dopowiada. Dla zwiększenia sprzedaży reklama chętnie odwołuje się do wizerunku dziecka, bo dzieci wzbudzają pozytywne skojarzenia. - W przypadku reklamy antykoncepcji zamieszczanie zdjęć uśmiechniętych dzieci jest nieuprawnione. Krzywda, jaką może przynieść człowiekowi antykoncepcja, stoi w sprzeczności z radością małego dziecka, więzią małżeńską i dobrem rodziny - konkluduje dr Dudziak.