Abp Życiński w rocznicę 'Lubelskiego Lipca'

KAI/J

publikacja 10.07.2006 08:26

Spadkobiercy "Lubelskiego Lipca" powinni łączyć troskę o świadectwo prawdy z solidarną troską o godność człowieka - mówił arcybiskup Józef Życiński 9 lipca w archikatedrze lubelskiej. Przewodniczył on uroczystej Mszy św. w rocznicę strajków robotniczych w Świdniku i Lublinie.

- Jesteśmy spadkobiercami wielkiej tradycji - mówił abp Życiński - Może męczyć przebywanie na piedestale, możemy czuć się czasem miażdżeni ciężarem obowiązków, w których trzeba dawać świadectwo. Tymczasem płynący czas wymaga od nas jeszcze więcej. Przychodzą nowe, jakościowo złożone sytuacje, w których mamy szukać odpowiedzi inspirowanych duchem pierwszej Solidarności, naszym idealizmem, zapałem i wiernością - apelował. Arcybiskup Życiński wspomniał swoje spotkanie z ewangelickim pastorem z Niemiec, który niedawno gościł w Lublinie z grupą niemieckiej młodzieży. W rozmowie z metropolitą pastor przyznał, iż od lat zafascynowany jest powstawaniem "Solidarności", a Polskę postrzega jako miejsce idealizmu i wiary w Boga. - Cieszyłem się - mówił arcybiskup - że dziedzictwo "Solidarności" dziś rzeźbi oblicze nowej Europy, oddziałując na psychikę młodego pokolenia, nawet gdy o tym nie wiemy. W tym kontekście problemem, według arcybiskupa, jawią się konflikty dawnych radykalnych działaczy "Solidarności", obrzucających się wzajemnie oskarżeniami o donosicielstwo, zdradę czy złodziejstwo. Metropolita określił to "ostrym zgrzytem" między wizją idealnej Polski i dzielnej "Solidarności" a Polską skłóconych rodaków, którzy zaczynają się licytować, kto był największym bohaterem i patriotą. Zdaniem kaznodziei, jeśli ktoś dziś w dawnych kolegach ze strajku widzi przede wszystkim złodziei i zdrajców, przemawia językiem tradycji Feliksa Dzierżyńskiego. - Ten język ze świadectwem polskiej "Solidarności" ma niewiele wspólnego - mówił arcybiskup - Właśnie dlatego potrzeba nam pamiętać, że wówczas, kiedy "tamci" szli za językiem nienawiści, Solidarność wsłuchiwała się w nauczanie Jana Pawła II, który mówił językiem godności, szacunku dla człowieka, podmiotowości. Arcybiskup apelował, by łączyć troskę o świadectwo prawdy z solidarną troską o godność człowieka. Dziś prawdę można poznać dokładniej niż kilka lat temu dzięki udostępnianym przez IPN dokumentom. Jednocześnie metropolita zaznaczył, iż konieczne jest, by porozmawiać z donosicielem, obudzić jego sumienie, wskazać chrześcijańską drogę pokuty, zachęcić do rekompensaty i wyznania winy. - Nie wolno być jednoosobowym trybunałem prawdy, który będzie próbował narzucać własną wersję prawdy. - nawoływał kaznodzieja. Arcybiskup mówił także o dramatach osób niesłusznie oskarżanych o współpracę z SB. W tym kontekście raz jeszcze przekazał wyrazy solidarności z pomówioną o współpracę prof. Zytą Gilowską. - Gdybyśmy stworzyli Polskę, w której ludzie będą patrzeć na siebie jako na zdrajców, donosicieli i złodziei, byłaby to wątpliwa "Solidarność" - przestrzegał metropolita. Apelował jednocześnie, by nie ulegać psychozie tworzonej przez "kandydatów na samozwańczych bohaterów", a ciągle powracać do stylu Jana Pawła II. - Zadaniem "Solidarności" jest przekuwać w życie ideały Jana Pawła II na kontynencie europejskim - mówił metropolita lubelski. - Ten kontynent patrzy na nas z nadzieją. Jako katolicy jesteśmy zobowiązani do troski o kształt przyszłej Europy. "Lubelskim lipcem" określana jest fala robotniczych protestów na początku lipca 1980. Strajki rozpoczęły się, z powodu podwyżki cen żywności, w podlubelskim Świdniku, a później do protestów dołączyły inne zakłady pracy w Lublinie. Te wydarzenia uznawane są za pierwsze ogniwo "Sierpnia 1980". Na uroczystościach z okazji 26. rocznicy tamtych wydarzeń w archikatedrze lubelskiej zgromadzili się m.in. przedstawiciele władz wojewódzkich, miejskich, samorządowych, "Solidarności", Instytutu Pamięci Narodowej, parlamentarzyści oraz bezpośredni świadkowie "Lubelskiego Lipca".