Sto dni Franciszka

Joanna Bątkiewicz-Brożek

publikacja 19.06.2013 17:29

Świeże powietrze powiewa nad Watykanem od trzech miesięcy – piszą media.

Sto dni Franciszka Casa Rosada /Presidencia.gov.ar / CC 2.0 Papież Franciszek

Pierwsze sto dni pontyfikatu Franciszka sprowokowały lawinę tekstów, opinii i komentarzy w zachodniej prasie. Od wczoraj włoskie media nie mówią o niczym innym, podobnie jak Francuzi.

"Szybko, ten pierwszy papież przybyły z Ameryki Południowej swoją prostotą i ciepłem podbił ludzkie serca, także te spoza kręgów katolickich. Nadał nowy styl papiestwu" - pisze La Croix. Katolicka gazeta dodaje w tonie spekulacji : "Jesień może przynieść nam pierwsze silne decyzje papieża jezuity, który wykorzystał miniony czas na konsultacje i obserwacje".

Dziennik przytacza komentarze i statystyki. I tak od marca br w każdą niedzielę, na modlitwie Anioł Pański na Placu Św. Piotra, pojawia się od 50 tys. do 200 tys. wiernych. W środowych audiencjach uczestniczy od 200 tys. do 300 tys. osób z całego świata. Na Twitterze śledzi Franciszka ponad siedem milionów ludzi!

Novum

Dzienniki i tygodniki, jak katolicka Famiglia Cristiana, Avvenire, Corriere della Sera, La Stampa, przypominają najbardziej znaczące gesty Franciszka, które od pierwszych godzin jego pontyfikatu poruszały świat: papież, który sam płacił rachunek za noclegi, który pokłonił się przed tłumem wypełniającym po brzegi Plac Św. Piotra, papież, który zrezygnował z limuzyny, apartamentów w Pałacu Apostolskim, bogatych szat liturgicznych (od samego wyjścia na balkon bazyliki), papież, który nadal utrzymuje kontakt z przyjaciółmi i znajomymi świeckimi (tu nie brakuje porównań do papy Wojtyły), papież, który bierze na ręce chore dzieci, całuje sparaliżowanych, myje nogi więźniom i muzułmanom (!) w Wielki Czwartek w rzymskim zakładzie karnym. Wreszcie papież, który napomina Kościół, by wracał do ubóstwa. Jak dodają komentatorzy – gesty tak proste i normalne z punktu widzenia Ewangelii, że zdaliśmy się o nich zapomnieć i paradoksalnie nagle wydają się kuriozalne...

Wśród nowości tego zaczynającego się w zasadzie pontyfikatu Andrea Tornielli, watykanista La Stampy wymienia codzienne homilie papieskie w Domu Św. Marty, "praktycznie półpubliczne wystąpienia, których Franciszek nie przygotowuje na piśmie, a w sercu podczas trzech godzin codziennej porannej medytacji" - pisze dobrze poinformowany w kulisach życia watykańskiego dziennikarz.

„Homilie te, często przyprawiane teologicznymi króciutkimi myślami, proste, z serca i natchnione Duchem Świętym, są już samym w sobie programem tego pontyfikatu” – ocenia Tornielli. „Ten papież podejmuje jednak tematy, które zainaugurował jego poprzednik, jak prymat łaski, krytyka pędu do kariery w  samym Kościele, redukcja Kościoła do przedsiębiorstwa lub do wspólnoty samowystarczalnej” – przypomina watykanista i dodaje: „Ale Franciszek mówi wiele rzeczy wprost i do tego, co Benedykt XVI rozpoczął, dodaje ciągłe i uporczywe wołanie, by Kościół wyszedł pierwszy z Ewangelią do ludzi, by wyszedł na peryferie, przekroczył granice geograficzne, i ze swoim słowem i przykładem przyciągał wciąż nowych ludzi”.  

W ogniu krytyki

Prawdą jest, że w ciągu tych pierwszych trzech miesięcy nowego pontyfikatu usłyszeliśmy sporo wskazówek jako chrześcijanie, by dawać siebie innym, by zdjąć maski beznadziei, smutku, by iść w drogę, działać. "Dostało" się też dziennikarzom, szczególnie katolickim (bardzo zresztą słusznie !): mamy prowadzić dialog ze światem, a nie obrzucać go jedynie krytyką. Mamy rozmawiać z tymi, którzy reprezentują także diametralnie inne od naszych poglądy.

Prawdą jest, że większość ostrych słów krytyki w ciągu tych zaledwie stu dni padło z ust następcy Św. Piotra pod adresem samego Kościoła i kapłanów. "Nie bądźcie fryzjerami owiec, a pasterzami!", do samych biskupów : "Bądźcie czujni", by nie zwiodła "was perspektywa kariery, czar pieniędzy i kompromisy z duchem świata”. Na spotkaniu z Episkopatem Włoch padły słowa bezprecedensowe w historii pontyfikatów ostatnich dekad. Franciszek mówił – patrząc w oczy hierarchom – że idąc z duchem tego świata, troszcząc się o politykę, stanowiska i pieniądze, ulegają oni „niebezpieczeństwu zaparcia się Pana”. „Nawet jeśli formalnie występujecie i przemawiacie w Jego imieniu. Przysłaniacie wówczas świętość Kościoła hierarchicznego – Matki, czynicie go bardziej jałowym” (notabene słowa te na język polski przełożono w formie bezosobowej; tymczasem papież zwracał się w Bazylice Św. Piotra bezpośrednio do członków Episkopatu, używając osobowej formy językowej!). Papież wielokrotnie krytykował też sytuacje i postawy, kiedy w Kościele odmawia się chrztu dzieciom ze związków niesakramentalnych czy tym, które przyszły na świat w laboratorium.

Papież nie tyle zachęca, co naciska i wzywa do samooczyszczenia sam Kościół. Franciszek nie mówi jak dotąd o aborcji, in vitro, polityce, homoseksualistach, a koncentruje się na źródle, na Jezusie Chrystusie. Wydaje się, że emblematyczna wręcz jest jego prośba z jednej z audiencji : "Nie krzyczcie już Francesco, Fracesco! Wołajcie: Jezus! Jezus!". Najpierw więc powrót do serca naszej wiary, bo – o czym zresztą jako arcybiskup Buenos Aires mówił wielokrotnie – katolicy szczególnie zbytnio zaabsorbowani są piętnowaniem zjawisk społecznych, niż głoszeniem Chrystusa.

Jak podaje francuski La Croix, Franciszek, to papież chyba najwięcej cytowany w mediach. Jego przesłanie jest proste i zrozumiałe. Co nie znaczy lekkie.

Od marca tego roku jednak nie brak i szemranej krytyki. Złośliwi pytają, kiedy ten papież zacznie być papieżem? Jak sugerują watykaniści, nie brak takich ech wśród włoskich duchownych. Kiedy zacznie "wymiatać w Watykanie" z wysokich stanowisk "starą kadrę"? "Oczekiwanie na następce kard. Tarcisio Bertone, sekretarza do głębi naznaczonego ratzingerowskim pontyfikatem, kładzie cień na gesty dobrego pasterza" – ironizuje Tornielli, tym razem na stronach portalu Vatican Insider.

Sama słyszę i czytam też niemało głosów podających w wątpliwość, czy aby to dobrze, że Franciszek nie przeniósł się do apartamentów papieskich? Czy jego język nie jest zbyt prosty? Czy nawołując tak do ubóstwa, nie sprzeda niebawem Watykanu – szyderczo mówią jedni. Albo: czy wypada, by papieska ręka, która podpisuje ważne dokumenty, składała swój podpis na gipsie złamanej nogi, i to kobiety!? Tak, wszystkie te przemycane pół żartem, pół serio pytania słyszę od trzech miesięcy. Cóż, Jezus, kiedy żył na ziemi, także był krytykowany za rozmowę z cudzołożnicą, za uzdrawianie chorych w dzień szabatu. Opluwano Go i szydzono z Niego, bo głosząc Prawdę, dotykał głęboko sumień, uśpionych sumień mędrców... Dlatego papież Franciszek jest darem dla Kościoła i świata. Takiego wybrał dla nas sam Jezus. I warto to mieć na uwadze.