Kto chciał skompromitować kardynała?

Gazeta Polska/Onet.pl/a.

publikacja 11.07.2006 15:31

Kardynał Stanisław Dziwisz spotkał się z byłym szefem dawnego Wydziału IV SB Kazimierzem Aleksanderkiem i rozmawiał z nim o zawartości zachowanych archiwów bezpieki - pisze Gazeta Polska.

Zdaniem gazety kardynał mógł nie mieć pełnej wiedzy na temat przeszłości gościa. Czy dawni funkcjonariusze bezpieki, wykorzystując tajnych współpracowników będących duchownymi, chcieli skompromitować krakowskiego metropolitę? - pyta się Katarzyna Hejke na łamach najnowszego numeru Gazety Polskiej. W artykule zatytułowanym "Gość z „D”" czytamy: Dotarliśmy do informatorów, którzy potwierdzają, że kard. Stanisław Dziwisz spotkał się z byłym szefem dawnego miejscowego Wydziału IV Służby Bezpieczeństwa Kazimierzem Aleksanderkiem i rozmawiał z nim o zawartości zachowanych archiwów bezpieki. Rzecznik archidiecezji krakowskiej ks. Robert Nęcek powiedział „GP”, że nic nie wie o spotkaniu kardynała z Aleksanderkiem. Do przynajmniej jednego spotkania metropolity krakowskiego kard. Stanisława Dziwisza z Kazimierzem Aleksanderkiem doszło w lutym tego roku, czyli już wówczas, gdy po Krakowie krążyły informacje o wynikach badań historycznych prowadzonych przez ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego. Według naszych rozmówców, kardynał nie miał pełnej wiedzy na temat przeszłości swojego gościa, a inicjatorami zaproszenia byłego esbeka na Franciszkańską byli duchowni w pełni świadomi jego działalności w czasach PRL. Z informacji, do których dotarliśmy, wynika, że propozycję zaproszenia Aleksanderka do Kurii Metropolitalnej w Krakowie wysunął duchowny, który przez lata był tajnym współpracownikiem bezpieki. Czy SB wykorzystała swą wiedzę, by jeszcze dziś szantażować byłego TW i podważyć autorytet kard. Stanisława Dziwisza? Odpowiedź na to pytanie pozostaje w sferze domysłów. Według naszych rozmówców, Kazimierz Aleksanderek przybył do krakowskiej kurii w roli eksperta, znającego zawartość ocalałego archiwum bezpieki. Miał wyrazić swą opinię na temat zachowanych materiałów kompromitujących duchownych i zdradzić szczegóły z przeszłości ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego. Na spotkaniu zapewnił, że archiwum SB dotyczące duchownych TW zostało niemal doszczętnie zniszczone. Sugerował natomiast, że mogą odnaleźć się materiały stawiające w złym świetle ks. Isakowicza-Zaleskiego. Ks. Robert Nęcek powiedział „GP”, że nic nie wie o spotkaniu kard. Stanisława Dziwisza z Kazimierzem Aleksanderkiem. Dlaczego prowokacja Byli funkcjonariusze SB od dawna zastanawiali się, jak zablokować badania ks. Isakowicza-Zaleskiego. Opublikowanie wyników pracy księdza zdemaskowałoby nie tylko duchownych, którzy współpracowali z bezpieką, ale zaszkodziłoby także funkcjonariuszom – ujawniłoby kompromitujące informacje, a przede wszystkim dziś pozbawiłoby możliwości szantażowania zwerbowanych przed laty księży.

W ubiegłym roku dokumentalista Maciej Gawlikowski realizował film o tym, jak bezpieka, w tym Kazimierz Aleksanderek, prześladowała ks. Isakowicza-Zaleskiego. Podczas jednej z rozmów, rejestrowanych przez reżysera ukrytą kamerą, dawny funkcjonariusz wyraził przekonanie, że niebawem krakowska kuria powstrzyma prace ks. Isakowicza-Zaleskiego. Zasugerował, że ma dostęp do otoczenia kardynała. Do spotkania przy Franciszkańskiej doszło około czterech miesięcy później. Kim był gość W 1973 r. minister spraw wewnętrznych powołał w Departamencie IV Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Samodzielną Grupę „D”, która podlegała bezpośrednio szefowi departamentu. Celem nowej, zakamuflowanej struktury była wyłącznie walka z Kościołem: duchownymi i osobami świeckimi, zaangażowanymi z życie religijne. We wstępie do regulaminu Samodzielnej Grupy „D” szczegółowo sformułowano cel jej działań: „Zapobieganie i rozpracowywanie, wykrywanie i zwalczanie wrogiej politycznie, ideologicznie i społecznie działalności Kościoła rzymskokatolickiego, zakonów oraz świeckich stowarzyszeń katolickich. Zapobieganie, wykrywanie, zwalczanie oraz ściganie inspiratorów i sprawców zagrożeń porządku i bezpieczeństwa publicznego wywołanych bezpośrednio lub pośrednio działalnością hierarchii kościelnej i kleru. Rozpracowanie i rozpoznanie zagranicznych politycznych kontaktów hierarchii i kleru, wykorzystanie operacyjne i polityczne wyselekcjonowanych kontaktów do działań specjalnych i dezintegracyjnych wobec kościelnych i katolickich ośrodków zagranicznych. Przecinanie takich kontaktów, które przynoszą Polsce szkodę. Ochrona i lojalizacja wobec PRL duchowieństwa oraz działaczy katolickich”. Samodzielna Grupa „D” koordynowała wszelkie działania wymierzone w Kościół, prowadzone przez Departament IV. Zdaniem Marka Lasoty, historyka Instytutu Pamięci Narodowej, autora książki „Donos na Wojtyłę”: „Trudno się oprzeć wrażeniu, że stanowiła strukturę nadrzędną w stosunku do pozostałych ogniw departamentu”. Szczegóły działalności Samodzielnej Grupy „D” nadal pozostają tajemnicą. Jest pewne, że nie miała stałych struktur w terenie, a do akcji specjalnych wykorzystywano najbardziej zaufanych funkcjonariuszy. Kazimierz Aleksanderek był w Samodzielnej Grupie „D” od początku jej funkcjonowania. Od 1988 r. do listopada 1989 r. kierował krakowskim Wydziałem IV, wcześniej – od 1981 r. – był zastępcą jego naczelnika. Niemal cała jego kariera związana jest z działalnością antykościelną. Wcześniej, w 1975 r., rozpoczął pracę jako inspektor Wydziału IV SB KM MO w Krakowie. Rok później awansował na stopień starszego inspektora, cztery lata później był już kierownikiem Sekcji Wydziału IV SB KW MO w Krakowie. Organizował represje wobec krakowskich duchownych, w tym bandyckie napady, m.in. na księdza Isakowicza-Zaleskiego. Wraz z Grzegorzem Piotrowskim brał udział w działaniach prowokacyjnych, których celem była kompromitacja papieża Jana Pawła II. W artykule wykorzystano następujące publikacje: Marek Lasota, „Donos na Wojtyłę”, Kraków 2006; „Obsada stanowisk kierowniczych UB i SB w Krakowie. Informator personalny”, Kraków 2006.