Letnie oblężenie Taizé

Radio Watykańskie/J

publikacja 12.07.2006 09:17

Ekumeniczna wspólnota w Taizé w czasie wakacji przeżywa prawdziwe oblężenie. W tygodniowych rekolekcjach uczestniczy obecnie ponad 3 tysiące młodych ludzi z 70 krajów świata. Większość stanowią Europejczycy, ale nie brakuje młodzieży z innych kontynentów.

Wśród Europejczyków najliczniejsza jest w tym tygodniu 400-osobowa grupa Holendrów. Tradycyjnie już licznie przybyli Niemcy. Także kilkuset Francuzów, Hiszpanów, Rumunów, Chorwatów i Serbów spędzi spędzi w Taizé cały tydzień. Pomiędzy białymi twarzami widać coraz więcej twarzy kolorowych. Dotarli już młodzi z Kenii, Ugandy i Senegalu, z Indii i Filipin oraz liczna grupa młodych z krajów Ameryki Łacińskiej. Oni zostaną w Taizé przez całe lato. W swoich krajach są blisko związani z różnymi wspólnotami kościelnymi. W Taizé aktywnie uczestniczą w animowaniu cotygodniowych spotkań. Wnoszą w nie tak potrzebną młodym Europejczykom radość, entuzjazm i po prostu wdzięczność za to, że poznali Chrystusa i jego Ewangelię. Prawie 400 osobowa grupa Polaków przyjechała już w ostatnim tygodniu czerwca: 3 autokary z różnych miejscowości diecezji tarnowskiej, 2 autokary z diecezji gliwickiej, jeden z Mławy. Obecne są też mniejsze grupy oraz osoby indywidualne z wielu polskich miejscowości. W tym tygodniu z radością gościmy grupę studentów z Duszpasterstwa Akademickiego „Piątka” działającego przy katedrze łódzkiej oraz grupę dziewcząt z liceum sióstr urszulanek szarych w Pniewach. Bliski kontakt Taizé z DA „Piątka” trwa już od 30 lat. A mała urszulańska wspólnota sióstr przed 12 laty na stałe zamieszkała w Taizé, by wesprzeć wspólnotę w pracy z młodzieżą. Tegoroczne lato jest szczególne, ponieważ jest pierwszym bez brata Rogera. Przy jego grobie, nieopodal starego romańskiego kościoła w centrum wioski, stale ktoś jest, leżą wiązanki kwiatów, palą się świeczki. Fizycznej obecności brata Rogera brakuje, ale wszyscy przyjeżdżający otrzymują ostatni „List” założyciela Taizé, „List niedokończony”, a z nim zaproszenie, by „stale na nowo wyruszać w drogę i iść od jednego początku do następnego, ku przyszłości pełnej pokoju”.