Polacy nie chcą księży, którzy byli agentami SB

Życie Warszawy/a.

publikacja 16.07.2006 07:15

Aż 43 proc. Polaków domaga się wydalenia ze stanu duchownego księży, którzy byli agentami SB - wynika z sondażu przeprowadzonego na zlecenie Życia Warszawy.

Agentów w sutannach oceniamy wyjątkowo surowo - pisze gazeta. Taki duchowny nie ma moralnego prawa pełnić funkcji biskupa (zdaniem 77 proc. badanych), proboszcza (74 proc.) czy katechety (68 proc.). Według 72 proc. badanych osoba taka nie powinna występować w roli eksperta kościelnego wypowiadającego się w mediach. Ponad 2/3 badanych uważa, że księża współpracujący z SB nie powinni być spowiednikami. – Według większości badanych, duchowny, który był agentem SB, powinien wyznać swoje winy publicznie, wobec wszystkich wiernych – zauważa Marek Fudała z Mareco Polska, pracowni, która wykonała badania dla ŻW. Firma ta współpracuje z renomowanym Gallup International Association. Jeśli już, to widzimy dla nich miejsce w zamkniętym klasztorze. Z badania przeprowadzonego w dziesięciu największych miastach Polski wynika, że nasze społeczeństwo jest za radykalnym oczyszczeniem Kościoła z byłych agentów. Blisko 43 proc. badanych uważa, że ksiądz, który w czasach PRL był agentem SB, powinien zostać wydalony ze stanu duchownego. Jednak zdaniem ks. prof. Remigiusza Sobańskiego, eksperta od prawa kanonicznego, w myśl kościelnych przepisów wykluczenie byłych agentów ze stanu duchownego nie wchodzi w grę. – To najsurowsza kara wobec księdza wyznaczana jedynie za najcięższe przewinienia związane bezpośrednio z wykonywaniem funkcji świętych, a więc herezję, znieważanie postaci eucharystycznych, przestępstwa przy sprawowaniu sakramentu pokuty czy przymus fizyczny wobec papieża – tłumaczy ks. prof. Sobański. – Poza tym ze stanu duchownego nie wydala się osób, które się nawrócą. Nawet pedofila, który się poprawia, czy heretyka, jeśli odwoła herezję i wyzna wiarę – tłumaczy. Księdzu, który był współpracownikiem SB, większość Polaków odmawia moralnego prawa sprawowania funkcji biskupa – 76,9 proc., proboszcza – 74 proc, wykładowcy wyższej uczelni – 71,3 proc., roli eksperta kościelnego wypowiadającego się w mediach – 72,1 proc. i katechety – 68,4 proc. Byłych agentów niechętnie widzimy w roli kapelana w szpitalu lub ośrodku charytatywnym (55,5 proc.), a nawet jako kapelana pracującego w zamkniętym klasztorze (51,1 proc.). Ta ostatnia funkcja to jedyna, z którą jest się w stanie pogodzić ponad jedna piąta respondentów.

– Na opinię, że osoby z piętnem donosiciela nie powinny wypowiadać się w mediach, spory wpływ miał przypadek ks. Michała Czajkowskiego – sądzi prof. Edward Ciupak, socjolog religii. Według prawie 70 proc. badanych osoba taka nie ma również moralnego prawa do spowiadania. – Jako katolik nie chciałbym chodzić na publiczne msze święte odprawiane przez księdza agenta. Myślę, że podobnie jak tysiące innych ludzi nie chciałbym się spowiadać u księdza agenta, nie chciałbym przyjmować sakramentów od księdza agenta – powiedział w tym tygodniu Jan Rokita z PO, po tym jak tygodnik „Więź” potwierdził doniesienia ŻW, że ks. prof. Michał Czajkowski był wieloletnim agentem SB. – Marginalizacja roli byłych współpracowników SB w życiu społecznym jest dla większości badanych warunkiem zadośćuczynienia za popełnione przez nich grzechy – komentuje w rozmowie z ŻW prof. Wojciech Świątkiewicz, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego. Polacy domagają się też, by księża współpracujący kiedyś z SB się ujawnili. Jak do takiego wyznania win powinno dojść? Ponad połowa badanych chce, by duchowny, który był agentem, przyznał się do tego publicznie. Nie wystarcza nam ujawnienie agenturalnej przeszłości przed własnym biskupem i innymi księżmi. Tylko 6 proc. uznaje, że wystarczy spowiedź bez publicznego ujawniania tego faktu innym. – Wynika z tego, że opinia publiczna odbierze wyznanie win jedynie w gronie duchownych jako próbę ukrycia prawdy. A to może podważyć autorytet Kościoła – uważa prof. Ciupak. – Dla Polaków problem działalności agenturalnej duchownych nie jest tylko problemem osobistym księdza agenta i Pana Boga, którego rozwiązanie kończy się w konfesjonale – dodaje prof. Świątkiewicz. Ostateczny wynik badań nie pozostawia wątpliwości: – Respondenci biorący udział w naszym badaniu bardzo krytycznie oceniają wszystkich duchownych, którzy w czasach PRL byli agentami – zauważa Marek Fudała, który kierował zleconymi przez ŻW badaniami Mareco Polska. Jest to jedyny ośrodek badawczy w Polsce będący członkiem Gallup International Association, międzynarodowej organizacji zrzeszającej firmy badawcze z ponad pięćdziesięciu krajów świata. Problem duchownych współpracujących ze służbami specjalnymi dotyczył także innych krajów dawnego bloku wschodniego.W zeszłym roku rosyjskie media ujawniły, że zwierz-chnik Cerkwii Prawosławnej, patriarcha Aleksiej II uzyskał swą godność dzięki współpracy ze służbami bezpieczeństwa. Badacze archiwum KGB stwierdzili nawet, że cały Synod zdominowany był przez agentów. Lustracyjne doniesienia wstrząsnęły też Kościołami w Rumunii, Bułgarii i na Węgrzech. W 1998 roku specjalna komisja opublikowała raport dotyczący agentów w Kościołach NRD. Dwa lata temu prymas Józef Glemp opowiedział się za badaniem agentów w Kościele, jednak sprzeciwił się publicznym nabożeństwom pokutnym, podczas których byli agenci mieli wyznawać swoje winy. „Myślę, że wyszedłby z tego kiepski teatrzyk” – ocenił w wywiadzie dla „Wprost”.