Sąd broni pedofilów

Rzeczpospolita/a.

publikacja 18.07.2006 10:37

Holenderska partia polityczna domagająca się legalizacji pedofilii może działać bez obaw. Delegalizacji ugrupowania domagało się 82 procent społeczeństwa i kilka organizacji - ale nie przekonało to sądu w Hadze - informuje Rzeczpospolita.

Wczoraj orzekł on, że ugrupowanie to, jak każde inne, ma niezbywalne prawo do prowadzenia działalności politycznej. "Wolność słowa, wolność zgromadzeń i wolność stowarzyszeń są fundamentami demokracji" - przekonywał sąd w uzasadnieniu werdyktu. Powstała w maju tego roku partia Dobroczynność, Wolność, Różnorodność (PNVD) swoim programem od razu zaszokowała niemal wszystkich Holendrów. W kraju, w którym można zawierać małżeństwa gejowskie i posiadać tak zwane miękkie narkotyki, nie ma zgody na promowanie zboczeń seksualnych i zachowań, które są dziś uznane za przestępstwo. Budząc powszechną odrazę, PNVD żąda obniżenia tzw. wieku zgody z 16 do 12 lat, co oznaczałoby bezkarny seks z szóstoklasistką. Ale to tylko jeden z postulatów. Na ich liście znalazła się również legalizacja dziecięcej pornografii, zgoda na nadawanie w biały dzień filmów porno i uznanie zoofilii za tak samo normalną orientację jak heteroseksualizm. - Nie robimy przecież niczego złego, dlaczego więc ktoś miałby nas zdelegalizować - pytał zdziwiony prezes PNVD Marthijn Uittenbogaard. - To nie od nas, lecz od wyborców zależy społeczna rola partii politycznych - mówi jeden z haskich sędziów, sugerując Holendrom, żeby swój sprzeciw wyrazili przy urnach. Z ostatnich sondaży wynika, że pedofilskie ugrupowanie nie ma w wyborach żadnych szans. Od redakcji Czy sąd w Hadze w ramach "wolności słowa, wolności zgromadzeń i wolności stowarzyszeń" nie zdelegalizuje również partii politycznej, którą założą być może już w najbliższym czasie terroryści albo mordercy?