Czy zniszczą sanktuarium?

Nasz Dziennik/a.

publikacja 30.07.2006 10:06

Trwające na Bliskim Wschodzie działania wojenne oszczędziły - jak dotąd - narodowe libańskie sanktuarium maryjne w Harissie koło Bejrutu.

Ojciec Samuel Fahim z tamtejszego klasztoru Franciszkanów poinformował, że zbombardowano jedynie radiostacje w pobliżu sanktuarium położonego na wysokości 600 metrów nad poziomem morza. Klasztor, w którym mieszka pięciu ojców, przyjął już stu uchodźców. - Choć dotychczas nie ma większych kłopotów z zaopatrzeniem, zapasy już się kończą - dodał franciszkanin. Zakonnik poinformował, że z każdym dniem do sanktuarium przybywa coraz więcej pielgrzymów modlących się w intencji pokoju. W ubiegłą niedzielę, gdy na apel Ojca Świętego Benedykta XVI modlono się na świecie o pokój w Libanie, położona w pobliżu sanktuarium katedra była po brzegi wypełniona wiernymi. - Ludzie pragną jak najszybszego zakończenia przemocy, najchętniej już dziś - powiedział o. Fahim. Podkreślił, że w życiu codziennym nie dostrzega napięć między muzułmanami a chrześcijanami. Potwierdzeniem tej opinii jest inicjatywa dwóch działaczy na rzecz porozumienia między religiami: w jednej ze szkół w chrześcijańskiej dzielnicy Bejrutu - Karm el-Seitoun, urządzono obóz dla szyickich uchodźców. Dotychczas dzielnice zamieszkiwane przez chrześcijan były zazwyczaj omijane przez szyitów. Jednak wspólne cierpienia z powodu spadających na ich kraj izraelskich bomb i wspólna nienawiść do agresora stały się dla Libańczyków silniejsze niż stare wzajemne uprzedzenia. Ponieważ przedmiotem nalotów są przede wszystkim szyickie części miasta, coraz więcej mieszkańców szuka schronienia w okolicach zamieszkanych przez chrześcijan i uchodzących za względnie bezpieczne. Chrześcijanie przyjmują ich najczęściej życzliwie - powiedział jeden z miejscowych mieszkańców pracownikowi "Caritas".