Stacja Watykan

ek/PAP/KAI

publikacja 23.06.2013 19:43

450 dzieci z ubogich rodzin z kilku miast Włoch przyjechało w niedzielę do papieża. Franciszek powitał najmłodszych na stacji kolejowej w Watykanie. Wycieczka dzieci z rodzin, będących pod opieką pomocy socjalnej, to inicjatywa Papieskiej Rady Kultury.

Stacja Watykan EPA/L'OSSERVATORE ROMANO Papież wita jedną z uczestniczek wycieczki na stacji San Pietro w Watykanie

Po odmówieniu modlitwy Anioł Pański Franciszek udał się na watykańską stację kolejową, gdzie powitał „pociąg dzieci”, który przyjechał z Mediolanu. Wyprawa 450 dzieci i ich opiekunów włoskim zespołem trakcyjnym dużych prędkości Frecciargento jest związana ze znaną już inicjatywą kulturalną o nazwie „Dziedziniec dzieci” organizowaną przez Papieską Radę Kultury.

Mali pasażerowie różnych narodowości pochodzą z rozbitych bądź patologicznych rodzin i nierzadko sami mają problemy osobowościowe. Zorganizowana specjalnie dla nich „podróż przez piękno” dała im okazję spotkania się po drodze z rówieśnikami, a także z dziedzictwem artystycznym Włoch.

Wyprawa kolejową „srebrną strzałą” stanowi zwieńczenie półrocznego projektu edukacyjnego o nazwie „Dziedziniec dzieci”. Obok Papieskiej Rady Kultury wzięły w nim udział także włoskie miasta związane ze sztuką: Mediolan, Bolonia, Florencja i Rzym, a także przedsiębiorstwo Trenitalia obsługujące przewozy kolejami dużych prędkości.

Papież serdecznie witał się z pasażerami "Pociągu Dzieci", jak nazwano specjalny skład, który wczesnym popołudniem wjechał na bardzo rzadko wykorzystywaną stację za Spiżową Bramą. Podróż najmłodszym umilała jadąca z nimi orkiestra.

"Dziękuję wam za wizytę, jestem zadowolony. A wy też jesteście zadowoleni?" - pytał Franciszek wśród okrzyków dzieci i nastolatków. Następnie długo z nimi rozmawiał. Pytał, o której godzinie wsiedli do pociągu. "Czy podróż była długa? Czy była nudna?" - dopytywał się.

Na pytanie o to, czy nie boją się upału, jeden z chłopców odpowiedział papieżowi: "Żeby przyjechać do ciebie, to nie boimy się".

Media odnotowały również, że 10-letni Alessandro z Bolonii powiedział do papieża: "Wiesz, jak będę duży, zostanę twoim następcą". "Ach tak, módl się za mnie" - odparł Franciszek.

Dzieci podarowały mu bukiet rumianków i swoje rysunki. Wszystkie zwracały się do papieża po imieniu. Kiedy Franciszek zobaczył, że jednej z dziewczynek spadła czapka, nachylił się, by ją podnieść.