publikacja 08.08.2006 11:49
Księży pedofilów w irlandzkim Kościele katolickim było więcej, niż dotąd sądzono. Śledztwo w tej sprawie zachwieje zapewne i tak słabnącą pozycją Kościoła w Irlandii - snuje przypuszczenia Gazeta Wyborcza.
Gazeta Wyborcza napisała: W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat księża pedofile z diecezji w Dublinie mogli dopuścić się aż tysiąca gwałtów na dzieciach - uważa organizacja broniąca praw ofiar przemocy seksualnej One in Four. Jej szef i założyciel Colm O'Gorman powiedział gazecie "The Irish Independent", że właśnie taka liczba wyłania się z rozmów z ofiarami i ich rodzinami. Do biur organizacji zgłaszają się ludzie, którzy wolą rozmowę niż wizytę w sądzie. Według One in Four księża pedofile dopuszczali się aktów przemocy seksualnej zarówno wobec chłopców, jak i dziewcząt, a najczęściej napastowali ofiary w katolickich szkołach. Zdarzało się, że dzieci były wielokrotnie wykorzystywane seksualnie przez tych samych kapłanów. Colm O'Gorman nie ukrywa emocji. Jako chłopiec sam został zgwałcony przez księdza pedofila Seana Fortune'a. Ojciec Fortune popełnił samobójstwo w 1999 r., kilka miesięcy po wystąpieniu O'Gormana, który był już dorosły, na drogę sądową. Ujawnione wówczas informacje o ukrywaniu czynów pedofila przez hierarchię kościelną uruchomiły lawinę komisji i pozwów. Do dziś Irlandczycy nie poznali jeszcze całej prawdy. Dane zebrane przez One in Four trafią zapewne do specjalnej komisji rządowej badającej przypadki pedofilii wśród dublińskich księży. Dopiero ona zweryfikuje prawdziwość świadectw. - Nie mogę potwierdzić podawanej liczby. Do tego została powołania państwowa komisja - tłumaczy "Gazecie" ksiądz Paul Tighe z diecezji w Dublinie. - Mogę zapewnić jednak, że pomagamy komisji, apelujemy do wiernych, by ujawnili przypadki pedofilii wśród kapłanów, ale powstrzymujemy się od komentarzy do czasu publikacji właściwego raportu - dodaje. Nad raportem pracuje sędzia Yvonne Murphy, która zebrała już kilkadziesiąt tysięcy stron akt. Jesienią przed komisją stanąć ma kardynał Desmond Connell, którego według "The Irish Independent" podejrzewa się o ukrywanie przypadków pedofilii wśród księży. Po raz pierwszy będzie przesłuchiwany przez rządową komisję członek kolegium kardynalskiego. O tym, że irlandzki Kościół katolicki ukrywał przypadki pedofilii wśród księży, wiadomo było od końca lat 90. Wówczas to przełamane zostało milczenie w tej sprawie, a do sądów zaczęły zgłaszać się pierwsze ofiary. Kamieniem milowym na drodze do prawdy było jednak opublikowanie w październiku 2005 r. tzw. raportu z Ferns.
Rządowa komisja badająca przypadku pedofilii w diecezji Ferns ustaliła, że w latach 1960-2002 21 księży dopuściło się 100 aktów przemocy seksualnej wobec dzieci. Co gorsza, władze Kościoła nie reagowały odpowiednio na informacje o pedofilii kapłanów. Biskup Donal Herlihy przypadki te oceniał jako "problem moralny". Księża pedofile byli przenoszeni na jakiś czas do innych parafii bądź diecezji, ale potem wracali do miejsc, w których popełnili przestępstwa. Dopiero po 1980 r. część "kapłanów z problemami" była kierowana do psychologa. Kiedy jesienią ub.r. powstała nowa państwowa komisja, wszyscy spodziewali się, że w diecezji dublińskiej zostanie udokumentowanych dużo więcej przypadków pedofilii niż w Ferns. Kościół nie pozostał bierny. Wiosną wyniki kościelnego śledztwa dotyczącego Dublina przedstawił arcybiskup tego miasta Diarmuid Martin. Jego komisja oceniła, że od 1940 r. na terenie diecezji działało 102 księży pedofilów, a liczba ofiar sięga 390. Eksperci spodziewają się, że raport państwowej komisji będzie bardziej miażdżący niż poprzednie raporty dotyczące Ferns i właśnie Dublina. Może okazać się kolejnym wstrząsem dla 4,5-milionowej społeczności katolików w Irlandii. Najpewniej jeszcze bardziej osłabi pozycję Kościoła borykającego się z kryzysem powołań wśród kapłanów i zaufania wiernych. Jeszcze 30 lat temu 90 proc. Irlandczyków chodziło na niedzielną mszę. W 2003 r. odsetek ten spadł do 43 w miastach i 60 na wsi. W porównaniu z końcem lat 90. (kiedy wyszły na jaw skandale pedofilskie) liczba praktykujących katolików zmniejszyła się o kilkanaście procent. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat Irlandia przeszła ogromną transformację. Z najbiedniejszego kraju Unii stała się jednym z najbogatszych. Życie codzienne zaczęło bardziej obracać się wokół kultury materialnej. Zmniejszyły się wyjątkowo kiedyś liczne rodziny. Irlandczycy uwierzyli w siebie, stali się dumni ze swego kraju i jego kultury, ale niekoniecznie z Kościoła, choć wciąż większość dzieci chodzi do katolickich szkół, a prawo aborcyjne jest najbardziej restrykcyjne w Europie. Ksiądz Wiesław Dawidowski, który często jeździ do Irlandii, nie martwi się o przyszłość irlandzkiego Kościoła. - Ten kryzys może doprowadzić do przesilenia - mówi "Gazecie". - W irlandzkich diecezjach powstały specjalne komisje składające się z duchownych i świeckich, które reagują na każdy przypadek pedofilii. Mam wrażenie, że Kościół irlandzki dojrzał, by mówić prawdę o takich sprawach - dodaje. Zdaniem księdza Dawidowskiego w Irlandii wiele zmieniło się od końca lat 90. - Tamtejszy Kościół przechodzi czas odnowy duchowej poprzez dźwignięcie się z trudnych doświadczeń.