Miesiąc trzeźwości, a wódka się leje

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 08.08.2006 12:30

Sierpień to miesiąc trzeźwości. Tymczasem izby wytrzeźwień są pełne, policjanci walczą z plagą pijanych kierowców, a na dyskotekach alkohol leje się strumieniami. Piją coraz młodsi - alarmuje Gazeta Wyborcza.

Wielka akcja, która ma nam uświadomić plagę alkoholizmu, rozpoczyna się w środę - informuje GW. 300 wielkich billboardów, 500 podświetlanych plakatów i 30 oklejonych reklamami autobusów z hasłem "Prowadzę, jestem trzeźwy". Wymyślił ją ks. Piotr Brząkalik, duszpasterz trzeźwości w archidiecezji katowickiej. Wspierają go agencje reklamowe i policja. Ksiądz zamierza przypomnieć kierowcom, że jazda po alkoholu to grzech. Nie bez powodu robi to w sierpniu. O abstynencję w tym miesiącu Kościół katolicki apeluje już od ponad ćwierć wieku. Po raz pierwszy sierpień stał się miesiącem trzeźwości w 1980 r. O abstynencję zaapelowali strajkujący stoczniowcy, a na ich apel odpowiedziało wielu Polaków. Od tego czasu na wezwanie biskupów katolicy powstrzymują się w sierpniu od picia alkoholu. W parafiach wyłożono księgi abstynenckie, do których wierni mogą wpisywać swoje nazwiska. O trzeźwość modlą się także wierni, którzy pielgrzymują do Częstochowy. Najwyraźniej jednak mieszkańcy naszego regionu nie przejęli się apelem księży. - Ten miesiąc nie różni się od pozostałych - mówi Ireneusz Korzonek, oficer prasowy cieszyńskiej policji. W miniony weekend policja zatrzymała aż 146 pijanych kierowców, przy średniej rocznej 150. Policjanci walczą także z plagą pijanych matek, które zostawiają swoje dzieci bez opieki, są wzywani nad wodę, gdzie toną pijani ludzie, odwożą do szpitali dzieci, które są zamroczone alkoholem. Także izbom wytrzeźwień nie ubyło klientów. - Tylko w lipcu przyjęliśmy do nas ponad 540 osób, znacznie więcej niż rok temu. Nie zanosi się na to, żeby w sierpniu było lepiej - mówi Grzegorz Tomaszczyk, dyrektor bielskiej izby wytrzeźwień. Także właściciele barów i sklepów monopolowych nie zauważyli, by ubyło im klientów. - Pierwsze, jeszcze ciepłe dni sierpnia były wręcz rekordowe, jeśli chodzi o sprzedaż piwa. Nie sprzedajemy alkoholu nietrzeźwym, ale co z tego. Jak odmawiamy, to klient przenosi się do innego lokalu albo idzie do sklepu monopolowego - zdradza nam właścicielka jednego z podbeskidzkich pubów. Czy z plagą pijaństwa można coś zrobić? Wiesław Maśka, wicewojewoda śląski, mówi, że jest to temat wielu spotkań, w których uczestniczy. - Niestety, poza przekonywaniem i próbą perswazji niewiele możemy zrobić, bo przecież nie możemy zakazać ludziom picia alkoholu. Porozmawiam z naczelnikami wydziałów, może udałoby się np. przygotować jakąś kampanię społeczną? - mówi Maśka.

Zdaniem ks. Brząkalika wiele złego zrobiły kiedyś bardzo popularne reklamy piwa. - Bo my, Polacy, jesteśmy bardzo "reklamowpływowi". Przestaliśmy uważać piwo za alkohol. Piwo stało się - jak to mawiają bohaterowie jednego z telewizyjnych seriali - niegroźnym "browarkiem". Nawet na sklepach widać tabliczki: "alkohole, piwo, napoje". Mało kto pamięta, że dwa duże piwa dają taki sam efekt jak pięćdziesiątka wódki - dodaje ks. Brząkalik. Czy można jakoś przemówić Polakom do rozsądku? Zdaniem ks. Brząkalika - tak, ale potrzeba na to czasu. Gdyby w to nie wierzył, nie organizowałby - zresztą już po raz kolejny - akcji propagującej trzeźwość. - Tutaj nie pomoże żadna prohibicja, nie chodzi bynajmniej o to, żeby w ogóle zakazać ludziom picia alkoholu, zresztą takie rozwiązania się nie sprawdzają. Musimy uczyć się żyć w trzeźwości - uważa ks. Brząkalik. - W jaki sposób? Choćby tak: co trzeci nietrzeźwy kierowca zatrzymany przez policję wraca z rodzinnego spotkania. Osoby obecne na tym spotkaniu pozwoliły mu pić, wiedząc, że będzie prowadził. Spróbujmy to zmienić! - apeluje. Od redakcji GW dotknęła bardzo kłopotliwej sprawy. Kiedyś sierpniowa trzeźwość była w Polsce czymś oczywistym i wielu ludzi rzeczywiście w tym jednym miesiącu rezygnowało z picia alkoholu. Dziś Polaków (polskich katolików), którzy poważnie traktują tak liczącą się niegdyś inicjatywę, ze świecą trzeba szukać. Dlaczego? Być może czas tego typu inicjatyw już minął... A może trzeba zmienić argumentację? Nie ma przecież sensu ukrywać, że gdy rodziła sie inicjatywa sierpniowej trzeźwości, miała ona również posmak sprzeciwu wobec ówczesnej rzeczywistości. Polacy lubią protestować. Może więc na ten aspekt położyć nacisk? Niech sierpniowa trzeźwość będzie aktem protestu. Tylko przeciwko czemu? Z pewnością znajdzie się parę poważnych kwestii, którym dobrze zrobiłby ostry i wyrazisty protest. Trzeba się tylko rozejrzeć i wskazać.