Becikowe od proboszcza

Dziennik Zachodni/a.

publikacja 09.09.2006 11:43

Parafianie z Ustronia-Polany, którym urodzi się dziecko, mogą liczyć nie tylko na 1000 zł becikowego od państwa, ale również na dodatkowe, parafialne becikowe - donosi Dziennik Zachodni.

Funduje je ksiądz Alojzy Wencepel, proboszcz katolickiej parafii Dobrego Pasterza, znany społecznik. Ksiądz Wencepel co miesiąc płaci na malucha 50 zł. I tak przez siedem lat, do momentu aż dziecko pójdzie do szkoły! Rodzicom, którzy potrzebują nie pieniędzy, lecz pomocy, ksiądz załatwia opiekunkę do dziecka. Parafialne becikowe to autorski pomysł księdza. W szkole na lekcjach religii z powodu niżu demograficznego ma zaledwie pięciu uczniów. - Za jakiś czas może się okazać, że nie będzie dla kogo organizować religii. Chcę temu zapobiec, zaradzić. Dlatego stwarzam w parafii życzliwy klimat dla rodziny, która przyjmuje życie. Brzmi to górnolotnie, ale jest bardzo proste: 50 zł ma zrobić więcej niż faktycznie jest warte. Ma zrobić pozytywny ferment - przekonuje ksiądz proboszcz. Pierwszy zasiłek już jest wypłacany jednej z rodzin - gdy ojciec zgłosił chrzest, od razu dostał becikowe za trzy miesiące. Potem, przy chrzcie, matka otrzymała kolejne 100 zł. Ucieszyła się, bo było na pieluchy. Pozostałe dwie rodziny, w których dzieci urodziły się po ogłoszeniu przez ks. Wencepela pomysłu z becikowym, na razie podziękowały za pomoc. Ich sytuacja materialna jest niezła, choć być może z czasem skorzystają z pomocy parafialnej opiekunki do dziecka. - Pierwszy raz słyszę o takiej inicjatywie w Kościele rzymskokatolickim. Godna pochwały - komentuje sprawę ks. Eugeniusz Burzyk, rzecznik prasowy kurii bielsko-żywieckiej. Pomysł podoba się też Ireneuszowi Szarcowi, burmistrzowi Ustronia. - Ksiądz Alek słynie z nowatorskich rozwiązań. Mam nadzieję, że i ten pomysł wypali - mówi burmistrz. A parafianie są zachwyceni: - On nie tylko zbiera na tacę, ale też daje coś od siebie. Przez 7 lat na każde becikowe proboszcz wyda 4200 zł. - Nie boi się ksiądz, że ludzie zaczną przepisywać się z innych ustrońskich parafii do Polany, żeby dostać pieniądze? - pytamy. - Bardzo się będę cieszył, jeżeli tak będzie - uśmiecha się Alojzy Wencepel. Sytuacja jest dramatyczna. W zeszłym roku w mojej parafii liczącej 600 dusz odbył się tylko jeden ślub, a na dodatek to małżeństwo wyemigrowało. Sporo młodzieży wyjechało za pracą do Anglii i Irlandii, a ci, co zostali, nie mają pracy, stabilności życia, więc boją się zakładać rodziny. Chcę ich trochę zdopingować - przekonuje ksiądz Alojzy Wencepel, proboszcz parafii Dobrego Pasterza w Ustroniu-Polanie. Właśnie rozpoczął wypłacane 50-złotowego becikowego. A zaczęło się tak: w maju burmistrz Ireneusz Szarzec zaprosił do Ratusza siedmiu ustrońskich proboszczów (sześciu katolickich i jednego ewangelickiego) na spotkanie poświęcone lekcjom religii w szkole. Przypomniał im warunki ustawy, która mówi, że przed nauczycielem podczas lekcji religii musi być grupa minimum siedmiu uczniów. Tymczasem na niektórych zajęciach jest ich mniej.

W Szkole Podstawowej nr 3 w Polanie przed sześcioma laty uczyło się 140 dzieci. Dzisiaj jest ich 79, z czego w pierwszej klasie zaledwie 11. Na katolicką lekcję religii przychodzi tylko pięciu uczniów z dwóch klas. - A powinno być minimum siedmiu - przypomina Jolanta Kocyan-Krysta, dyrektorka podstawówki. Burmistrz nie chciał pozbawiać dzieci możliwości uczęszczania na lekcje religii, więc obiecał proboszczom, że mimo iż dzieci w klasach jest tak mało, dalej będzie płacił za zajęcia. - Ale na przyszłość trzeba coś wymyślić - stwierdził. Gdy ks. Wencepel wrócił od burmistrza na parafię, zaraz zaczął myśleć, co robić. I wymyślił becikowe: 50 zł albo pomoc przy opiece nad dzieckiem. - Postanowiłem ratować szkołę i parafię. Chcę działać długofalowo, dlatego dzieci będą objęte opieką przez siedem lat, aż dorosną do wieku szkolnego - mówi proboszcz. Proboszcz liczy, że becikowym zdopinguje młode małżeństwa do powiększania rodzin. Jeden taki zasiłek już wypłaca. Czeka na kolejne śluby i dzieci. - W tym roku były już trzy śluby. Może troje dzieci się urodzi? - uśmiecha się proboszcz. Jednak ks. Wencepel nie we wszystkich przypadkach będzie wypłacał pieniądze. - Czasem bywa tak, że matka ma za co utrzymać rodzinę, ale jest sama, bo mąż wyjechał do pracy za granicą i nie ma przy kim dziecka zostawić, gdy idzie na zakupy albo gdy jest chora. W takiej sytuacji odwiedzała ją będzie pani z parafii, która pomoże rodzinie w sprawunkach, przy dziecku czy oporządzić mieszkanie - wyjaśnia ksiądz. O właściwe wykorzystanie zasiłku zadbają parafianki z zespołu charytatywnego. - Gdyby ktoś wydał 50 zł na alkohol, to za miesiąc pomoc do dziecka trafi, ale już w formie rzeczowej. To będą pieluchy albo mleko - wyjaśnia jedna z nich. A w jaki sposób ksiądz skontroluje, jak wydawane są pieniądze? - W prosty: w każdym rejonie parafii działa ktoś charytatywnie i nic się przed takimi ludźmi nie ukryje. W małej społeczności od razu wiadomo, czy ojciec rodziny przepił becikowe, czy wydał je na dziecko - tłumaczy proboszcz. Burmistrz Szarzec cieszy się, że ksiądz myśli perspektywicznie. Liczy na to, że parafialne becikowe przełoży się na przyrost naturalny w Ustroniu. Polana to dzielnica, w której dzisiaj rodzi się najmniej dzieci. Ale liczę, że teraz to się zmieni. Radni myśleli, jak wspierać tamtejsze młode małżeństwa, ale nie mogli zrobić wyjątku tylko dla Polany. Ksiądz nas wyręczył - przekonuje Ireneusz Szarzec. Jolanta Kocyan-Krysta: - 50 zł albo opieka nad dzieckiem to jest jakaś pomoc, ale gdyby ludzie mieli pracę, to nie trzeba by było myśleć nad zastępczymi rozwiązaniami. Rodziny, które będą pobierały parafialne becikowe, nie utracą uprawnień do jednorazowego zasiłku w wysokości 1000 zł, wypłacanego przez państwo. Przysługuje ono niezależnie od uprawnień do dodatku z tytułu urodzenia dziecka oraz od dochodu rodziny.