Merkel przeciera szlak dla Benedykta XVI

Rzeczpospolita/a.

publikacja 05.10.2006 14:44

Kilka tygodni przed zapowiadaną pielgrzymką Benedykta XVI do Turcji kanclerz Niemiec będzie zabiegała w Ankarze o "dialog między religiami" - napisała Rzeczpospolita.

Angela Merkel przypomni jednak tureckim przywódcom, że ich kraj nie może liczyć na żadną taryfę ulgową w stosunkach z Unią Europejską. W czasie wizyty w Turcji kanclerz Niemiec spotka się z przedstawicielami wszystkich społeczności religijnych, począwszy od prawosławnego patriarchy Konstantynopola Bartłomieja I. Będzie to czytelny sygnał, że Niemcy oczekują od rządu Turcji jasnego stanowiska w sprawie pielgrzymki Benedykta XVI. Ostre krytyki, jakich przedstawiciele tureckiego rządu nie szczędzili papieżowi z powodu wykładu wygłoszonego przez niego w Ratyzbonie, sprawiły, iż zaplanowana na 28 listopada pielgrzymka stanęła przez moment pod znakiem zapytania. Watykan zapewnia jednak, że plany Benedykta XVI nie uległy zmianie. Merkel nie występuje w roli wysłannika Stolicy Apostolskiej, lecz nie ukrywa, że pragnie pomóc w tym, by pielgrzymka doszła do skutku, a jej przebieg nie został niczym zakłócony. To niełatwe zadanie. Zwłaszcza po oświadczeniu Alego Bardakoglu, szefa tureckiego urzędu ds. religii. Ocenił on papieski wykład jako "jednostronny, wrogi i prowokujący". Podobnych słów użył premier Recep Tayyip Erdogan, wyrażając wątpliwość, czy papieska pielgrzymka ma w ogóle sens. W Niemczech przyjęto te słowa niemal jako chęć zerwania przez Turcję rozpoczętego przed rokiem dialogu z chrześcijańską Europą. Chodzi o negocjacje na temat członkostwa Turcji w UE. Poprzedni niemiecki rząd stał po stronie Ankary i popierał jej unijne aspiracje. Merkel, jako szefowa opozycyjnej CDU, była gotowa oferować Turcji jedynie "uprzywilejowane partnerstwo" z UE. Nie zmieniła zdania, co nie ułatwia jej kontaktów z tureckimi przywódcami. Tym bardziej że to Niemcy od początku przyszłego roku będą kierować Unią. Niewykluczone, że dojdzie wtedy do poważnego konfliktu z Ankarą, która ociąga się ze spełnieniem warunków Brukseli. Domaga się ona między innymi otwarcia tureckich portów dla statków z greckiej Republiki Cypru, będącej od 2004 roku członkiem Wspólnoty. Unia nie zamierza pogodzić się z tym, że aspirująca do członkostwa Turcja nie uznaje jednego z jej krajów członkowskich. - Jakiekolwiek ustępstwa są w tej sprawie wykluczone - oświadczył wczoraj w Berlinie pragnący zachować anonimowość bliski współpracownik pani kanclerz. Niemcom zależy przy tym na dobrych stosunkach z Turcją, bo wpływają one na postawę prawie trzech milionów Turków mieszkających w RFN. Przybyli oni do Niemiec jako gastarbeiterzy i przez dziesięciolecia byli traktowani jak obywatele drugiej kategorii. Rząd chce to zmienić. Ma temu służyć m.in. rozpoczęty niedawno dialog ze społecznością muzułmańską Niemiec. Z Turcji pochodzi większość imamów sprawujących rząd dusz nad wyznawcami islamu w Niemczech.