Jezuita przeniesiony za karę

Rzeczpospolita/a.

publikacja 12.10.2006 07:39

Krakowski jezuita ojciec Krzysztof Mądel wyjeżdża dziś do klasztoru w Kłodzku. Został tam karnie przeniesiony przez prowincjała za wypowiedzi o lustracji w zakonie. Wcześniej to samo spotkało innego jezuitę - donosi Rzeczpospolita.

W jezuickim kościele, w którym ojciec Mądel odprawił wczoraj swą ostatnią w Krakowie mszę (w intencji ojczyzny), zgromadziła się grupa jego przyjaciół i współpracowników. - Bardzo cenimy ojca Mądla, był bardzo aktywny w środowisku akademickim i dawnej "Solidarności". Spotkała go kara, na jaką nie zasłużył - powiedział Rz prof. Tomasz Gąsowski, historyk z UJ. - Żadne dążenie do poznania prawdy historycznej nie może być potępiane ani karane. Mam nadzieję, że władze zakonu się opamiętają i ojciec Mądel szybko wróci z zesłania - mówił kardiolog dr Janusz Kutyba. Ojciec Mądel nie chciał wczoraj rozmawiać z Rz, obowiązuje go zakaz wypowiedzi dla mediów. Kraków opuszcza za głoszenie potrzeby lustracji u jezuitów oraz poparcie innego krakowskiego zakonnika Andrzeja Miszka. Ten już wcześniej otrzymał nakaz milczenia i został przeniesiony do Wrocławia. Ojciec Miszk na jezuickim portalu www.tezeusz.pl opublikował m.in. wywiad z ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim. Wywiad nie spodobał się przełożonym. Ksiądz podał kilka pseudonimów jezuitów współpracujących z SB, krytykował też opieszałość zakonu w odkrywaniu prawdy. O. Mądel stwierdził wtedy, że decyzja prowincjała o. Krzysztofa Dyrka o karach nałożonych na Miszka była niemądra. Mimo ostrzeżeń przełożonych opublikował w Tezeuszu kolejne pseudonimy jezuitów współpracujących z SB. Prowincjał uznał to za nieposłuszeństwo i ukarał o. Mądla upomnieniem, zakazem wypowiedzi w mediach i przeniesieniem do Kłodzka. Gdyby się nie podporządkował, groziło mu usunięcie z zakonu. Wszyscy jezuici prowincji krakowskiej otrzymali też zakaz publikacji w portalu Tezeusz. - Decyzje władz jezuickich to krok do tyłu w stosunku do wskazań memoriału Episkopatu w sprawie lustracji w Kościele. Nie spotkałem w IPN śladów, żeby ktoś z jezuitów badał jakiekolwiek akta - komentuje ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Jerzy Sadecki Rzeczpospolita zamieszcza też wywiad z ks. Krzysztofem Dyrkiem, przełożonym krakowskiej prowincji jezuitów: Rz: Najpierw wprowadził ksiądz w prowincji cenzurę. Potem usunął z Krakowa diakona Miszka, a teraz ks. Mądla za to, że mówili i pisali o lustracji. Dlaczego u jezuitów to temat zakazany? Ks. Krzysztof Dyrek: Nie jest zakazany. O lustracji mówimy i jesteśmy za tym, żeby wyjaśnić przeszłość tych spośród nas, którzy współpracowali z SB. - Ksiądz też jest za?

- Tak, do tej pory nie mówiłem o tym, że już ponad rok temu poprosiłem Ryszarda Terleckiego z IPN w Krakowie, by zapoznał się z teczkami jezuitów. Po kilku miesiącach badań poinformował mnie o pięciu osobach, które współpracowały z SB. Przekazał mi także listę pseudonimów, których nie można było rozszyfrować z powodu braku dokumentów. Poprosiłem pana Terleckiego, by kontynuował pra ce. Co kilka miesięcy się spotykaliśmy i mówił mi o nowych ustaleniach. - Co zrobił ksiądz z wiedzą o współpracy tych pięciu ojców? - Dwóch z nich już nie żyje, jeden zmarł kilka miesięcy temu, ale i on, jak trzej pozostali żyjący, złożył wyjaśnienia. Dwie osoby napisały długie relacje, z których jedna ukaże się w naszym piśmie "Horyzonty Wychowania". Jednego z ojców, który pełnił funkcje we wspólnocie, odwołałem. - Czy te osoby pojednały się ze wspólnotą, czy tylko księdzu wyznały swoją przeszłość? - To nie jest jeszcze etap jednania się ze wspólnotą. Ale pewnie i on nastąpi. - Dlaczego, gdy pojawiły się informacje o kolejnych jezuitach, którzy mieli być TW, ksiądz zakazał braciom o tym mówić i pisać? - Materiały dotyczące kolejnych dwóch jezuitów odnaleziono w IPN dopiero niedawno, gdy Ryszard Terlecki został szefem krakowskiego IPN. Nie wszystko jeszcze zostało wyjaśnione, nie wszystko wiemy, dlatego uważam, że z publicznymi oświadczeniami, także naszych braci, musimy poczekać. To są sprawy bardzo delikatne - dotyczą ludzkich sumień, słabości, grzechów. O takich sprawach trzeba mówić ostrożnie. - Wobec o. Mądla i diakona Miszka był ksiądz bardzo radykalny. - Oni nie byli uprawnieni do tego, by zajmować się lustracją. Powołałem do tego o. Kazimierza Lenia, który od roku bada przeszłość naszego klasztoru w Starej Wsi, a w Krakowie niedawno o. Andrzeja Biesia, gdyż pan Terlecki jako kandydat na prezydenta miasta nie będzie mógł kontynuować pracy. Przygotowujemy też publikację o bohaterskiej iciemnej stronie przeszłości naszej prowincji. Ale dopóki pewnych rzeczy nie wyjaśnimy do końca, nie będziemy ich nagłaśniać. - Czy sądzi ksiądz, że zamknięcie ust dwóm współbraciom rozwiąże problem, uciszy napięcie w zakonie? - Większość w prowincji popiera moją decyzję, nie ma więc napięcia ani podziału. To nie jest zamykanie ust z powodu mówienia o lustracji, tylko reakcja na sposób, w jaki to robili, na postawy, które nie są zakonnymi, a na które jako odpowiedzialny za nich przełożony nie mogę się zgodzić. Bo zakonnik to jest człowiek, który ślubuje posłuszeństwo, nie rzuca oszczerstw, jest roztropny i miłosierny. Oni obaj wyrządzili dużo krzywdy niektórym osobom, podając ich nazwiska, a nie mieli dostępu do dokumentów. rozmawiała Ewa K. Czaczkowska