Kuria przegania społeczników?

Życie Warszawy/a.

publikacja 24.10.2006 07:25

Krakowska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie rzekomego fałszowania dokumentów przez związane z kurią stowarzyszenie. Walczy ono o przejęcie kontroli nad 17 dochodowymi kamienicami w Krakowie - twierdzi Życie Warszawy.

Batalię o nieruchomości w centrum Krakowa toczy świeckie stowarzyszenie charytatywne Arcybractwo Miłosierdzia (AM) z kościelną organizacją o podobnej nazwie, która rości sobie prawo do nazwy i budynków tego pierwszego. W jej imieniu działa bardzo wpływowy lokalny duchowny - ks. Bronisław Fidelus, archiprezbiter Bazyliki Mariackiej - napisało ŻW. Stowarzyszenie Arcybractwo Miłosierdzia założył 420 lat temu ks. Piotr Skarga. W latach 60. XX wieku majątek AM przejęły komunistyczne władze. W 1989 r. krakowski społecznik i działacz "S" Zbigniew Chojnacki reaktywował stowarzyszenie i odzyskał jego majątek. Arcybractwo działało charytatywnie, przekazując na szczytne cele milion zł rocznie. Pieniądze pochodziły z wynajmu lokali w 17 krakowskich kamienicach. - Od 2003 r. ktoś chce przejąć nasz majątek. Wtedy to ks. Fidelus dokonał jakiejś manipulacji, stając się asystentem kościelnym Arcybractwa, rzekomo na wniosek Zbigniewa Chojnackiego, co było nieprawdą - mówi pracownik AM. - A niedługo potem powstało Arcybractwo Miłosierdzia pod wezwaniem Bogurodzicy Najświętszej Maryi Panny Bolesnej, które chce zagarnąć nasz majątek. Według ŻW nowe Arcybractwo ma poparcie krakowskiej kurii. Już w 2003 r. chciało doprowadzić do wykreślenia prawdziwej (wedłu ŻW) organizacji z rejestru sądowego. Pierwszy wyrok, korzystny dla AM, zapadł w styczniu ub.r. Kuria się od niego odwołała. Kilka miesięcy później sąd uznał, że AM musi oddać cały majątek konkurentom. Co ciekawe, sąd odmówił przedstawienia wykładni wyroku, stwierdzając bezprawnie, że jest on ostateczny. Sąd Najwyższy, do którego zwrócili się przedstawiciele stowarzyszenia, uznał, że wyrok nie jest ostateczny i nakazał zwrot sprawy do sądu I instancji. Ten jednak nie przeprowadził rozprawy, ale we wrześniu br. powtórzył orzeczenie korzystne dla konkurentów stowarzyszenia. Według informatorów ŻW na rzecz nowego Arcybractwa bardzo aktywnie lobbował w tym czasie ks. Fidelus - mimo że był kapelanem prawowitej organizacji. - Nie mamy wątpliwości, że to drugie stowarzyszenie ma na celu tylko wyciągnięcie kamienic, z których zyski pomagają ludziom. Co gorsza, pełnomocnicy drugiej strony dopuścili się fałszerstwa, wysyłając naszym podnajemcom dokumenty z naszą nazwą, naszym NlP-em i naszą księgą wieczystą, ale z numerem konta AM pod wezwaniem Bogurodzicy. Zawiadomiliśmy o tym prokuraturę - dodaje pracownik Arcybractwa Miłosierdzia. Od redakcji Wygląda na to, że krakowska kuria stała się dla części mediów "chłopcem do bicia". Nie sposób uwierzyć, że przyczyną tak uważnego śledzenia jej poczynań jest troska o Kościół. Raczej polityka. Zarówno ta wielka, jak i ta lokalna...

ŻW sie dowiedziało, że za sprawą ks. Fidelusa ubiegłym roku członkowie Arcybractwa Miłosierdzia otrzymali li sty od ks. biskupa Jana Szkodonia. Duchowny zobowiązywał członków organizacji charytatywnej do podpisania oświadczenia, że są członkami Arcybractwa Miłosierdzia pod wezwaniem Bogurodzicy Najświętszej Maryi Panny Bolesnej. Zdecydowana większość społeczników nie uległa. - Bronimy się dalej, ale jesteśmy przerażeni tym, co się dzieje - twierdzą rozmówcy ŻW. Ks. Fidelus i mecenas reprezentujacy konkurencyjne stowarzyszenie byli wczoraj nieuchwytni. Tymczasem wczorajszy Newsweek ujawnił, że duchowny zatrudnił u siebie Marka Piotrowskiego - byłego wysokiego rangą oficera kontrwywiadu PRL - przypomina ŻW. Piotrowski uchodzi za jednego z najlepszych specjalistów od odzyskiwania mienia kościelnego i dzięki swoim kontaktom przejmuje intratne krakowskie grunty. Sprawa jest o tyle podejrzana, że ks. Fidelusowi również przypisuje się agenturalną przeszłość - sugeruje Życie Warszawy. Nieistniejący już tygodnik Ozon ujawnił w czerwcu, że ks. Fidelus był przez lata tajnym współpracownikiem SB o ps. Tomasz. Miał dostarczać informacji w Krakowie i podczas swego pobytu za granicą. Po 1990 r. jego kontakty z byłymi oficerami SB nie ustały. - W archiwach SB są raporty od TW "Tomasz", ale nie można bezsprzecznie stwierdzić, że Tomasz to ks. Fidelus. Jednak zatrudnienie esbeka to już skandal - komentuje znany krakowski duchowny. Według informacji ŻW w archiwach IPN zachowały się natomiast raporty esbeków na temat działalności gospodarczej ks. Fidelusa. - Funkcjonariusze pilnujący ks. Fidelusa pisali, że zajmuje się handlem mieniem np. z darów czy sprzedażą samochodów sprowadzanych na rzecz Kościoła - mówi jeden z pracowników krakowskiego IPN.