Wizje proboszcza z Wydmin

Rzeczpospolita/a.

publikacja 01.11.2006 16:34

Proboszcz z Wydmin koło Giżycka z piwnic zrobił świetlicę, z kościelnej wieży - galerię, a z budynku gospodarczego - dom opieki - opisuje Rzeczpospolita.

W reportażu Iwony Trusewicz czytamy: 45-letni ksiądz Ryszard Grabowski nosi czarne sztruksy i jasną koszulę, włosy ma obcięte na jeża. Po powitaniu zaprasza na plebanię. Po urzędującym tu ćwierć wieku poprzedniku wiele zmienił - na sufitach odsłonił stare stropowe belki, z zawalonych śmieciami i złomem piwnic wyczarował świetlicę dla dzieci. Jest tu stół bilardowy, organy do prób chóru, mała kuchenka, toaleta i półki z książkami. - W każdym miejscu staram się odkryć jego klimat. Plebania to stary mazurski dom o pięknej architekturze i detalach, które chciałoby się pokazać światu - tłumaczy potrzebę zmian. Wydminy (Warmińsko-Mazurskie) mają 2,5 tysiąca mieszkańców, w całej parafii jest ok. 4,5 tys. osób. Widok z wieży kościoła Kręte, wąskie drewniane schody, liczące dobre trzysta lat, prowadzą na wieżę kościelną. Przez lata pomieszczenie na strychu pokrywało się coraz grubszą warstwą kurzu i ptasich odchodów. Dziś za 2 zł można tu pooglądać fotografie przedwojennych Wydmin i przeczytać historię miejscowości. Kto ma ochotę i kondycję, może wspiąć się aż do wieży dzwonniczej i podziwiać panoramę wsi malowniczo rozciągniętej wzdłuż Jeziora Wydmińskiego, lasy i wzgórza Mazur Garbatych. Latem starymi schodami dreptały setki turystów. Ksiądz Grabowski jest w Wydminach od czterech lat. Wcześniej przez jedenaście był proboszczem w Nowej Wsi Ełckiej. - Szkoda, że od nas odszedł - wzdycha sołtys Nowej Wsi Ełckiej Jerzy Wróbel. - To nie był taki ksiądz, żeby tylko rozkazywał. Sam brał się do roboty, zajmował młodymi, ferie organizował i kościół nam postawił. Wprawdzie zaczął jego poprzednik, ale dopiero ksiądz Ryszard nadał budowie tempo. Myśl podczas kolędy Wydmiński ksiądz o takich sprawach jak docieplenie kościoła czy remont organów nie chce rozmawiać. Tłumaczy krótko, że należą do obowiązków proboszcza. Tak naprawdę liczą się "niestandardowe działania". Takie jak dom opieki, który powstaje w dawnym budynku gospodarczym plebanii. Piętrowy budynek stał zawalony rupieciami wiele lat. Teraz wraz z dobudowaną częścią będzie tworzył nowoczesny dom dla 20 mieszkańców gminy. Przy każdym pokoju będzie łazienka. Na parterze - jadalnia, salka telewizyjna i kaplica. Budynek zostanie wyposażony w windę i usunięte będą wszystkie bariery architektoniczne. Pieniądze na to ksiądz pozyskał z PFRON i od marszałka województwa. - Myśl o domu naszła mnie podczas ubiegłorocznej kolędy. Starzy ludzie opowiadali o strachu przed samotnością, fizyczną niemocą. Ale bali się też znalezienia w obcym domu opieki z dala od swojej wsi, rodzin. Najbliższe takie miejsce jest w Giżycku. Pomyślałem, że dobrze by było, gdyby taki dom powstał w Wydminach. Pensjonariusze czuliby się tu u siebie, za oknem mieliby znajome widoki, a wokół znajomych ludzi. Pomysł zaczęliśmy drążyć z parafialnym zespołem Caritas - opowiada proboszcz.

Zespół to grupa 20 mieszkańców Wydmin gotowych poświęcić swój czas wspólnocie. Są wśród nich nauczyciele, sołtys, urzędnicy, bezrobotni, studenci i robotnicy. Szefowa grupy Maria Dolecka pracowała w pomocy społecznej. Dobrze wie, ile w gminie jest osób starszych, ile biednych rodzin i dzieci z patologicznych środowisk. - Tak aktywnego proboszcza jeszcze nie mieliśmy. A skoro mamy, to chyba na niego zasłużyliśmy - mówi z uśmiechem. Dolecka z zespołem organizuje festyny z loteriami, domowymi wypiekami, pomaga w pracach porządkowych i w budowie. Francuzi wspierają Wydminy Dom opieki to jednak zbyt poważna inwestycja, by udała się tylko dzięki społecznemu entuzjazmowi. Proboszcz Grabowski przyznaje, że aby ją sfinansować (do tej pory pochłonęła 300 tys. zł), "pisze, gdzie się da". - Na kilkadziesiąt listów wysłanych do sponsorów dostaję może jedną pozytywną odpowiedź. Nie zrażam się. Takie czasy, że trzeba żebrać - wyjaśnia. Ale zdarzają się też niespodzianki. Jak te, gdy budowę wsparły francuska fundacja Entraide i Fundacja Wspomagania Wsi. - Z Francji otrzymaliśmy też pieniądze od osób, których zupełnie nie znamy i które nie znają Wydmin - mówi ksiądz. Nie tylko francuscy darczyńcy są życzliwi. Mieszkaniec gminy ofiarował parafii siedlisko i 2,5 ha ziemi we wsi Sucholaski. Obejście było zaniedbane. - Spędziliśmy tam wiele godzin na porządkowaniu, budowie i wyposażaniu. Wszyscy pracowali równo - i ksiądz, i my - wspomina sołtys Roman Stefaniak. W Sucholaskach pośród pól stoją ceglane domy z kamiennymi oborami i drewnianymi stodołami otoczone drzewami owocowymi. Piaskowa droga prowadzi do jednego z gospodarstw. Latem 150 dzieci z Wydmin spędzało tu czas na tygodniowych biwakach. Opiekowali się nimi parafialni wolontariusze, obiady dostarczała parafialna kuchnia. Rodzice dzieci nie zapłacili ani złotówki. Ksiądz Grabowski wysiada ze skody fabii i otwiera kamienną oborę. Są tu sypialnie, łazienki i ubikacje, jest pomieszczenie dla opiekunów i kaplica. Drewniane ławy i kredensy są odrestaurowane. W kaplicy za ołtarz służy pień drzewa, niewielki krzyż wisi na oryginalnym korzeniu. - To miejsce jest zasługą parafian. Ja tylko chodzę i wizję tworzę - mówi skromnie Ryszard Grabowski. Wieść o domu opieki błyskawicznie obiegła gminę. Lista pensjonariuszy jest prawie zamknięta. - Czy trzeba być katolikiem, by w tym domu zamieszkać? - pytam na pożegnanie. Szybko gasi papierosa ("kto nie ma nałogów"). - Wystarczy być człowiekiem - uśmiecha się.