publikacja 02.11.2006 17:24
"Mojego sumienia nie obciąża grzech przeciwko Kościołowi i przeciw człowiekowi. Wszystkim mogę patrzeć prosto w oczy" - napisał biskup tarnowski Wiktor Skworc w słowie pasterskim, napisanym po publikacji Gościa Niedzielnego o materiałach SB dotyczących jego osoby.
W słowie pasterskim, które zostanie odczytane we wszystkich kościołach diecezji tarnowskiej w niedzielę, 5 listopada, bp Skworc napisał: Słowo Pasterskie Biskupa tarnowskiego na niedzielę 5 listopada Drodzy Diecezjanie! Od początku mojego kapłaństwa zawsze z oddaniem i wiernością służyłem Kościołowi i jego pasterzom. W tę służbę wpisuje się również posługiwanie u boku Biskupa katowickiego w trudnym okresie PRL-u. Nigdy się nie spodziewałem, że tamten okres – sprzed ponad 25 lat – powróci do mnie w postaci materiałów, jakie zbierała o mnie służba bezpieczeństwa. Poddałem je – zgodnie z procedurą przyjęta przez Konferencję Episkopatu Polski – pod osąd kompetentnej Komisji Historycznej. Wyniki badań opublikował dzisiejszy Gość Niedzielny. Zamieszcza on również mój komentarz do tej bolesnej dla mnie sprawy oraz świadectwo Metropolity Katowickiego. Wyniki badań sprowadzają się do wniosku, że w materiałach ”nie ma charakterystyk personalnych jakiegokolwiek duchownego ani informacji, które w jakikolwiek sposób mogły być wykorzystane przeciwko bp. Bednorzowi i jego otoczeniu”. Drodzy Diecezjanie! Mojego sumienia nie obciąża grzech przeciwko Kościołowi i przeciw człowiekowi. Wszystkim mogę patrzeć prosto w oczy. Proszę Was o modlitwę za tych, którzy zostali pomówieni a nawet oskarżeni o współpracę z wrogami Kościoła na podstawie jednostronnych, esbeckich materiałów. Proszę tym bardziej, iż sam wiem, jaki to może sprawiać ból, do jakich duchowych rozterek prowadzi. Bliskie mi są teraz słowa psalmu: „Chociażbym chodził ciemną doliną zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną”(Ps 23,4). Wiem, że w tej godzinie ciemnej doliny i duchowego cierpienia jest ze mną Bóg; bądźcie i Wy Drodzy Diecezjanie, którym staram się gorliwie i jak najwierniej służyć. Z serca Wam błogosławię! † Wiktor Skworc BISKUP TARNOWSKI Jak poinformowano w tarnowskiej kurii diecezjalnej, bezpośrednim powodem napisania listu była publikacja w "Gościu Niedzielnym", w której omówiono dokumentację SB na temat ks. Skworca. - W publikacji zamieszczono wyjaśnienie ks. biskupa, ale nie każdy parafianin może do niej dotrzeć - powiedział kapelan biskupa ks. dr Jerzy Zoń. Obszerną publikację Gościa Niedzielnego składającą się z tekstu Andrzeja Grajewskiego i ks. prof. Jerzego Myszora, omawiającego zawartość teczki bpa Skworca zachowanej w IPN )pt. "W ziwrciadle SB"), "Dopowiedzenia" autorstwa bpa Skworca oraz krótkiej wypowiedzi metropolity katowickiego abp Damiana Zimonia media dostrzegły z pewnym opóźnieniem. Najwcześniej krótkie streszczenie zamieściła KAI. Najszerszą, bardzo rzetelną relację przygotowała dotychczas Informacyjna Agencja Radiowa. Uczyniła to w następujący sposób:
Biskup tarnowski Wiktor Skworc nie wiedział, że został zarejestrowany jako tajny współpracownik Służby Bezpieczeństwa. Wynika to z artykułu Andrzeja Grajewskiego i księdza Jerzego Myszora, zamieszczonego w "Gościu Niedzielnym". Ksiądz biskup Skworc został zarejestrowany w wyniku rozmowy, jaką w 1979 roku odbył w wydziale paszportowym. W wywiadzie dla "Gościa Niedzielnego" biskup powiedział, że trzeba się zmierzyć z własnym życiorysem. W czerwcu bieżącego roku zwrócił się do historyków - Andrzeja Grajewskiego i księdza Jerzego Myszora - o opracowanie jego biografii z czasów, gdy był księdzem diecezji katowickiej. Poprosił ich też, aby zapoznali się z materiałami na jego temat, przechowywanymi w archiwum katowickiego IPN, i wydali o nich obiektywny osąd. Autorzy artykułu podkreślają, że do dokumentów z archiwów SB trzeba podchodzić z dużą ostrożnością. Ksiądz Skworc, tak jak każdy duchowny, miał teczkę, założoną przez SB w momencie wstąpienia do seminarium. Została ona prawdopodobnie zniszczona w 1989 roku. Zachowała się natomiast dokumentacja kontaktów SB z księdzem i inne, zdekompletowane materiały. W 1979 roku milicja zatrzymała na Pomorzu samochód księdza Skworca i postawiła mu fikcyjny zarzut nielegalnego obrotu artykułami spożywczymi. Duchowny wiózł legalnie kupione artykuły spożywcze. Celem prowokacji było jego zastraszenie. Później SB groziła księdzu sankcjami karnymi, a jednocześnie obiecywała pomoc. Ksiądz Skworc zgodził się wtedy przekazać powszechnie dostępne informacje o jednym ze swoich kolegów. Równocześnie poinformował o wszystkim biskupa katowickiego Herberta Bednorza, którego był kapelanem. Z księdzem Skworcem kontaktował się kapitan SB Jerzy Wach, nadzorujący inwigilację duchownych w województwie katowickim. Duchowny zgodził sie na rozmowy, ale nie wiedział, że będzie zarejstrowany jako tajny współpracownik, co było zgodne z zasadami działania SB. Ksiądz Skworc poinformował o rozmowach z Wachem biskupa Bednorza, wiedzieli też o tym pracownicy katowickiej kurii. Autorzy artykułu piszą jednak, że jest sprawą otwartą, czy nie przekroczył płynnej granicy, dzielącej zabiegi o sprawy istotne dla Kościoła od przekazywania informacji istotnych dla SB. Z notatek oficerów SB wynika, że ksiądz Skworc odpowiadał na pytania, nie udzialając dodatkowych informacji. Uważał też, aby nie powiedzieć za dużo. Z notatek wynika też, że rozmowy miały charakter ogólnikowy i w ich trakcie nie przekazywano innych informacji oprócz tych, o których SB już wiedziało. Nie można ich było wykorzystać przeciwko biskupowi Bednorzowi. Przełożeni kapitana Wacha byli rozczarowani otrzymywanymi od niego informacjami. Zdaniem autorów artykułu, SB bardziej zależało na posiadaniu niefromalnego kanału kontaktów, użytecznego w sytuacjach kryzysowych, niż na zdobywaniu ważnych informacji. Po roku 1980, kiedy ksiądz Skworc został kanclerzem katowickiej kurii, zaprzestał spotkań z oficerami SB. Po wprowadzeniu stanu wojennego pomagał osobom ukrywającym się przed aresztowaniem, a także rodzinom zabitych w kopalni "Wujek" i internowanych. W 1986 roku ksiądz Skworc został wyznaczony do rozmów SB o zapobieganiu eskalacji konfliktów społecznych na Śląsku. Służba Bezpieczeństwa traktowała te rozmowy jako nieformalne, choć miały one charakter formalny. Sam biskup Skworc w rozmowie z "Gościem Niedzielnym" przeprosił za to, że w kontaktach z SB był mało radykalny. "Wydaje mi się jednak, że mogę wszystkim nadal patrzeć prosto w oczy" - powiedział biskup, który wezwał do modlitwy i gestów solidarności wobec osób, które zostały pomówione o współpracę z SB. Metropolita katowicki, arcybiskup Damian Zimoń, podkreślił, że artykuł, przedstawiający złożony kontekst działania Kościoła w czasach PRL, jest zgodny z linią przyjętą przez Episkopat Polski. Arcybiskup podziękował biskupowi Skworcowi za odważne zmierzenie się z tym okresem jego życia, a także 25-letnią służbę Kościołowi katowickiemu. Poszerzona wersja artykułu, opatrzona aparatem naukowym, ukaże się w "Śląskich Studiach Teologiczno-Historycznych".