Co jest w teczce bp. Wielgusa?

Rzeczpospolita/a.

publikacja 17.11.2006 06:08

Czy biskup Stanisław Wielgus odmówił pzyjęcia nominacji na metropolite warszawskiego i - jeśli tak - dlaczego docieka Rzeczpospolita.

Biskup Stanisław Wielgus nie przyjął nominacji na arcybiskupa warszawskiego. Powód? Zawartość jego teczki w Instytucie Pamięci Narodowej. Wiadomość o tym przyniósł najnowszy "Przekrój", jednak o sprawie od kilku dni mówi się w kościelnych kręgach. - Biskup tej informacji nie komentuje - powiedział wczoraj ks. Kazimierz Dziadak, rzecznik diecezji płockiej. Inna z powtarzanych wersji głosi, że nominacja dla biskupa płockiego została cofnięta przez Watykan. Powód miał być ten sam - teczka w IPN. Z naszych informacji wynika jednak, że to biskup odmówił przyjęcia nominacji. Co jest w dokumentach SB zgromadzonych w IPN? Z nieoficjalnych informacji wynika, że chodzi o materiały z rozmów, jakie ks. Wielgus prowadził z funkcjonariuszami SB, gdy starał się o paszport w związku z wyjazdami za granicę, ale także podczas pracy na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim (pracował tam od 1969 roku). Jak przebiegały rozmówy ks. Stanisława Wielgusa z funkcjonariuszami SB? Co mówił i co zapisali esbecy? Nie wiadomo, ale nie jest wykluczone, że w esbeckiej ewidencji mógł mieć nawet status tajnego współpracownika. Tak wynika z nieoficjalnych informacji. Przedstawiciele Kościoła nie chcieli wczoraj komentować doniesień "Przekroju" o tym, że biskup Stanisław Wielgus odmówił przyjęcia nominacji na arcybiskupa warszawskiego z powodu materiałów SB, jakie znajdują się w IPN. Podobnie sam biskup, który nie komentował także niedawnej wiadomości włoskiego dziennika " Il Giornale", że to on będzie następcą kardynała Józefa Glempa w Warszawie. Nie wiadomo, czy biskup Wielgus widział dokumenty zgromadzone na swój temat w IPN. Nie wiadomo też dokładnie, co w nich jest. Wiadomo, że jako ksiądz-naukowiec zatrudniony na KUL rozmawiał z funkcjonariuszami SB. Działo się to, gdy starał się o paszport przy okazji wyjazdów za granicę. W latach 1973 - 1975 oraz w 1978 roku był stypendystą Fundacji im. Alexandra Humboldta na Uniwersytecie Monachijskim. Przy odbieraniu i oddawaniu paszportu rozmawiał z SB, prawdopodobnie składał też pisemne raporty. Gdy pracował na KUL, od 1969 roku, nachodził go funkcjonariusz SB, z którym także rozmawiał. Na materiały dotyczące obecnego biskupa płockiego, przez wiele lat cenionego rektora KUL, natknęli się także członkowie komisji powołanej przez abp. Józefa Życińskiego do zbadania inwigilacji środowiska KUL i księży archidiecezji lubelskiej.

- Odmawiam komentarza - tak na wszystkie nasze pytania odpowiadał prof. Janusz Wrona, przewodniczący tej komisji. Stanisław Wielgus - to imię i nazwisko znajduje się na tzw. liście Wildsteina, umieszczone pod dwiema sygnaturami. Nie wiadomo, czy chodzi o obecnego biskupa ani też czy osoba ta była rozpracowywana przez SB, czy zarejestrowana jako tajny współpracownik ( TW). Czy materiałami IPN na temat biskupa Wielgusa zajmie się komisja historyczna, która zaczęła działać przy episkopacie? Niestety i ta kwestia jest objęta tajemnicą. Przewodniczący komisji prof. Wojciech Łączkowski powiedział, że według ustaleń na pierwszym spotkaniu komisji nikt z jej członków nie będzie się wypowiadał dla mediów. Łącznikiem ma być rzecznik episkopatu ks. Józef Kloch. Ten jednak mówi: - Nie mogę się wypowiadać, bo nie mam jeszcze do tego pisemnego upoważnienia. Biskup Wielgus wiele razy wypowiadał się negatywnie na temat tzw. lustracji w Kościele. - Nie wiadomo, czy dlatego, że broni zasad czy siebie - usłyszeliśmy od jednego z rozmówców, który chciał zachować anonimowość. W ostatnim wywiadzie dla KAI pytany, jak sprawa lustracji winna być przeprowadzona w Kościele, biskup odpowiedział: "W Polsce nastąpiła niepotrzebna demonizacja tej kwestii. Irytujące jest bardzo rozpowszechnione, ahistoryczne patrzenie na lustrację. Pomija się realia epoki PRL (...). O każdym, kto wtedy żył i działał publicznie, można powiedzieć, że szedł na jakieś kompromisy. Inaczej jakakolwiek działalność nie była możliwa. Kościół działał w rzeczywistości publicznej. Jego przedstawiciele byli zmuszeni do kontaktów z aktualną władzą. Instrumentem władzy do kontaktów z Kościołem były służby. A więc sam fakt prowadzenia rozmów nikogo nie dezawuuje. Każdy z duchownych był śledzony i zbierano na niego materiały". Nominacja nowego arcybiskupa warszawskiego coraz bardziej się przedłuża. Wśród kandydatów byli wymieniani abp Józef Michalik, Wiktor Skworc, a także abp Stanisław Gądecki, abp Sławoj Leszek Głódź, bp Andrzej Dziuba, bp Andrzej Suski. Ostatnio wymienia się także biskupa radomskiego Zygmunta Zimowskiego oraz biskupów Piotra Liberę i Kazimierza Nycza.