Abp Wielgus: To mistyfikacja

KAI

publikacja 20.12.2006 05:49

Zapowiadany artykuł w Gazecie Polskiej na mój temat jest mistyfikacją - powiedział KAI abp Stanisław Wielgus.

"Ktoś prawdopodobnie jest zainteresowany, aby mnie kompromitować w chwili, kiedy obejmować będę urząd arcybiskupa warszawskiego" - dodał hierarcha. "Kierowane wobec mnie oskarżenia, wyrażane są być może z uwagi na moje poglądy, ideowe, filozoficzne i społeczne, które niejednokrotnie prezentowałem, a z którymi wiele osób pewnie się nie zgadza - powiedział abp Wielgus. Nowo mianowany metropolita warszawski wyjaśnił, że w okresie PRL, każdy ksiądz i każdy kleryk miał swoja teczkę założoną przez SB. "Każdego z nas inwigilowano, śledzono i nagrywano za pomocą podsłuchów" - dodał. "Jeśli chodzi o mnie, to już na początku mojej drogi kapłańskiej w 1965 r. szykanowano mnie za pracę z młodzieżą. Opisywano mnie też w negatywny sposób w lokalnych gazetach z inspiracji SB. Przedstawiano mnie jako wroga PRL-u" - powiedział arcybiskup. "Obłożono mnie też zupełnie nieuzasadnionym wstecznym podatkiem, a poborca podatkowy chodził za mną przez kilka lat, uprzykrzając mi życie. Byłem wówczas studentem filozofii i nie miałem dosłownie nic, co można by było mi skonfiskować. Dopiero kiedy Gierek doszedł do władzy to kara ta została anulowana" - oświadczył hierarcha. Abp Wielgus poinformował, że musiał prowadzić rutynowe rozmowy z przedstawicielami SB, kiedy starał się o paszport na wyjazdy zagraniczne m.in. na stypendium naukowe w Niemczech w latach 70. "Oczywiście musiałem rozmawiać z określonymi ludźmi z określonych służb - przyznał. - Usiłowano mnie wówczas nakłonić do różnych działań, ale nigdy takich działań nie podjąłem. Podczas rozmów nic złego nigdy nie powiedziałem. Zawsze były to rozmowy bardzo ogólne" - oświadczył arcybiskup. "Warto też dodać - informuje abp Wielgus - że kiedy przychodziło mi rozmawiać z przedstawicielami SB, to zgodnie z procedurami ustanowionymi przez kard. Wyszyńskiego, o wszystkim informowałem mojego biskupa Piotra Kałwę. Kiedy pytałem biskupa co mam robić, biskup nigdy nie zabraniał mi tych rozmów tylko zalecał daleko posuniętą ostrożność. Do tej zasady w praktyce zawsze się stosowałem" - powiedział KAI abp Wielgus. "Gdy jechałem do Niemiec na stypendium naukowe, to musiałem napisać dokładnie co będę robić w tym kraju i z jakim materiałów archiwalnych, jako historyk pragnę tam skorzystać. Napisałem więc w jakich bibliotekach będę pracować i z jakich rękopisów będę korzystać. Podpisałem też oświadczenie - bo taki był wymóg - że nie będę podejmować żadnych działań przeciwko Polsce Ludowej" - wyjaśnił abp Wielgus. "Nie wiem, co zostało zapisane przez funkcjonariuszy z SB i tych akt nie sprawdzałem. Nie jest mi to znane. Nie wiem, jakie są notatki zbierane na mój temat przez określone służby" - dodał. Abp Wiegus opowiada w rozmowie z KAI, że kiedy innym razem starał się o wyjazd do NRD, to oficer SB zarzucił mu w rozmowie, że głosi kazania przeciwko władzy ludowej. "Kiedy odpowiedziałem, że niczego takiego sobie nie przypominam, to odtworzył mi z magnetofonu fragmenty moich licznych kazań, co świadczy o tym, że przez cały czas byłem śledzony i nagrywany" - wyjaśnia hierarcha. Według Gazety Polskiej, arcybiskup Stanisław Wielgus, nowy metropolita warszawski, przez ponad 20 lat był tajnym współpracownikiem SB. Płocka kuria wydała w tej sprawie oświadczenie: Oświadczenie W związku z informacjami, które ukazały się 19 grudnia br. w różnych mediach oraz planowaną publikacją artykułu w "Gazecie Polskiej" na temat rzekomej współpracy Księdza Arcybiskupa Stanisława Wielgusa ze służbami bezpieczeństwa, Ksiądz Arcybiskup uważa, że jest to zaplanowany atak związany z jakąś mistyfikacją i że prawdopodobnie ma to związek z jego nominacją na biskupa warszawskiego. Nie wszystkim podobają się poglądy społeczne, religijne i teologiczne Księdza Arcybiskupa. Planowana publikacja może więc być próbą podważenia Jego autorytetu. Ksiądz Arcybiskup nigdy nie ukrywał, że w okresie PRL-u przy tzw. "okazjach paszportowych" z konieczności prowadził rozmowy z różnymi ludźmi, które odbywały się na wyraźne ich życzenie. W czasie tych rozmów nie mówił nic przeciwko komukolwiek, choć próbowano Go zwerbować do określonych działań. Nie podjął jednak żadnych propozycji. Płock, 19.12.2006 r. Ks. Kazimierz Dziadak Rzecznik prasowy Diecezji Płockiej