publikacja 22.12.2006 05:48
Setki tysięcy holenderskich młodych widzów w swoim ulubionym programie rozrywkowym zobaczyły chłopca śpiewającego o tym, jak dobrze mu się żyje w homoseksualnej rodzinie - zaalarmowała Rzeczpospolita.
Terence ma na oko 12, góra 13 lat. Stoi na scenie, którą otacza kilkuset innych młodych ludzi. Są jego rówieśnicy, ale dominują znacznie młodsze, nawet kilkuletnie dzieci - opisuje Rzeczpospolita. To właśnie one, klaszcząc w ręce, śpiewają wraz z nim refren piosenki: "Mam dwóch ojców, dwóch prawdziwych ojców/ Czasem fajnych, czasem surowych/ Ale układa nam się dobrze/ Kto lepiej niż oni mógłby zastąpić mi matkę?". Nagranie pochodzi z sobotniego show "Kinderen voor Kinderen" (Dzieci dla dzieci) emitowanego w publicznej holenderskiej telewizji Vara. Kontrowersyjny program został nakręcony w zeszłym roku, ale dopiero teraz trafił do Internetu, gdzie jest żywo komentowany przez setki internautów z całego świata. - Chcieliśmy w ten sposób przyczynić się do szerzenia tolerancji wśród najmłodszych dzieci. Pokazać im, w atrakcyjnej, przemawiającej do nich formie, że homoseksualne małżeństwa to coś pozytywnego, coś, z czym będą się coraz częściej stykać - tłumaczy "Rzeczpospolitej" jedna z autorek programu Anna Marie Henrix. "Kinderen voor Kinderen" to jedna z najstarszych audycji dla młodych widzów w holenderskiej telewizji. Pierwszy raz wyemitowano ją w 1980 roku. Niedługo będzie hucznie obchodziła swoje 27. urodziny. Pod koniec kontrowersyjnej piosenki chłopiec śpiewa o tym, jak jego "ojcowie" się o niego troszczą i jak zgodnie dzielą się obowiązkami domowymi. Diederick sprawdza pracę domową, a Bas zmywa naczynia lub robi pranie. Terence przyznaje, że szkolni koledzy czasami zaczepiają go w szkole i wyśmiewają to, że jego rodzice są "homo". On się jednak tym nie przejmuje, bo - jak zapewnia obecne na sali dzieci - jest to całkowicie normalne. - Nasz show jest niezwykle popularny. Co tydzień, tuż przed położeniem się spać, oglądają go setki tysięcy dzieci. Kupują związane z programem gadżety, płyty DVD. Formuła polega na tym, że dzieci śpiewają o poważnych problemach, które je trapią. Na przykład o umierających dziadkach albo umierających zwierzątkach - powiedziała "Rz" zajmująca się produkcją serialu Helma Keller. Jak dowiedziała się "Rz", pomysł na poświęcenie piosenki problemowi homoseksualizmu się sprawdził i w przyszłości można się spodziewać kolejnych programów na ten temat. W Holandii, w której homoseksualne małżeństwa mają prawo do adopcji, program nie wzbudził większych emocji czy kontrowersji. Znana brytyjska specjalistka od wychowywania dzieci Lynette Burrows jest jednak oburzona. - To bezwstydna propaganda, do której wykorzystuje się najmłodszych - powiedziała "Rz". Podkreśliła, że w rzeczywistości sytuacja dzieci wychowywanych przez homoseksualistów odbiega od sielanki przedstawionej w piosence odśpiewanej w telewizji przez Terence'a. Zdaniem Rzeczpospolitej homoseksualne lobby na Zachodzie stara się wywierać coraz silniejszy wpływ na dzieci. Aby wychować w "tolerancji" przyszłe pokolenia, homoseksualiści wkraczają do szkół. Niedawno w Belgii wprowadzono specjalny podręcznik dla nauczycieli. Ma on wyeliminować ze szkół homofobię (w żargonie politycznej poprawności określa się tak prawdziwą lub urojoną niechęć do homoseksualistów) i wskazać, jak wspierać osoby o innej orientacji. W podręczniku można m.in. przeczytać o"trudnościach młodych ludzi ze zdefiniowaniem własnej tożsamości seksualnej", stereotypach i uprzedzeniach. Nauczyciele powinni prowadzić zajęcia pt. "Kim jestem?", "Mój najlepszy przyjaciel jest gejem" czy "Inna rodzina".
Homoseksualnej indoktrynacji poddawane są dzieci w Szwecji. W tamtejszych szkołach podstawowych prowadzi się już obowiązkowe lekcje o homoseksualizmie, biseksualizmie i transwestytyzmie. Dzieciom przedstawia się dwa wzorce - hetero- i homoseksualny - z których rzekomo mogą sobie wybrać ten, który im bardziej pasuje. W zeszłym roku w jednej ze sztokholmskich szkół doszło do skandalu, gdy przedstawiciel organizacji pozarządowej odczytał sześciolatkom homoseksualną, porno-nowelę. Do incydentu doszło podczas tzw. godziny bajek. Autorzy pomysłu zamierzali zbadać "postawę dzieci i przeżywanie przez nie własnego ciała, miłości i seksualności". W Internecie można znaleźć opis zajęć, jakie w szkołach prowadzi Szwedzka Federacja Praw Gejów i Lesbijek. Celem przeznaczonych dla 14-latków lekcji ma być "rozpowszechnienie wiedzy o homoseksualizmie" i"walka z uprzedzeniami i nietolerancją". Projekt przewiduje m.in. zadawanie następujących pytań sprowadzonym do klasy homoseksualistom: "Jak uprawiasz seks?", "Co powiedzieli twoi rodzice, gdy dowiedzieli się, że jesteś gejem?", "Co zrobisz, jak będziesz chciał mieć dzieci". Federacja uprzedza, że podczas wdrażania programu może dojść do "nieprzyjemnych sytuacji". Kłopoty może sprawiać "nauczyciel-bigot" (z reguły natychmiast wyprasza się go z klasy) albo same nastolatki. "Stawienie czoła uczniowi, który jest faszystowskim lub religijnym fanatykiem, nigdy nie jest zbyt przyjemne" -napisano w projekcie. Na agresję środowisk homoseksualnych i ich lewicowych patronów dzieci narażone są też po drugiej stronie oceanu. Lokalne władze Kalifornii usiłowały niedawno przeforsować ustawę wprowadzającą do publicznych szkół lekcje o zachowaniach seksualnych. -To byłyby groźne eksperymenty na dzieciach, inżynieria społeczna. Ta drapieżna ustawa jest wymierzona w niewinność naszych dzieci - przekonywał republikański deputowany Dennis Mountjoy. O tym, jaki wpływ na dzieci mogą mieć podobne lekcje, świadczy przykład z Karoliny Północnej, gdzie w jednej ze szkół prowadzono seminarium "Nowy homonastolatek". Podczas zajęć dwóch homoseksualistów tłumaczyło dzieciom, że nie mogą być pewne swojej orientacji, i że powinny w szkole założyć "gejowski klub". Dla części uczniów skończyło się to poważnymi zaburzeniami seksualności i problemami psychicznymi. W Kanadzie na półkach supermarketów amerykańskiej sieci Wal-Mart znalazł się podręcznik lesbijskiego seksu dla małych dziewczynek. Autorzy przekonują, że tylko 10 procent społeczeństwa jest naprawdę hetero-, a reszta jest homo- lub biseksualna. Dziewczynkom radzi się m. in., żeby wkładały sobie w majtki kawałki lateksu używane podczas operacji dentystycznych. Po co? Oczywiście "dla większej frajdy". Całość napisana jest wyjątkowo wulgarnym językiem. Jeden z rozdziałów zatytułowany jest "Kiedy pierwszy raz pie... się z dziewczyną". Dzieci mogą przeczytać następujące zdanie: "Jeżeli potrzebujesz Świątobliwego Boga, to dla mnie jest nim wielka czarna lesba". Część kosztów związanych z wydaniem książki pokrył poprzedni, lewicowy, kanadyjski rząd. - Publikacja ta może wyrządzić poważną krzywdę dzieciom. To skandal, że zostało to sfinansowane z pieniędzy podatnika! Większość Kanadyjczyków brzydzi się czymś takim - oburza się w rozmowie z " Rz" Joseph Ben-Ami, dyrektor Instytutu Kanadyjskich Wartości z Ottawy.