Chciał eutanazji, nie będzie miał katolickiego pogrzebu

RMF/PAP/Interia.pl/a.

publikacja 23.12.2006 06:30

Piergorgio Welby - ciężko chory Włoch, który od lat domagał się prawa do eutanazji i zmarł wczoraj po podaniu środka usypiającego, nie będzie miał katolickiego pogrzebu.

Odprawienia ceremonii odmówił włoski Kościół, który oświadczył, że eutanazja jest sprzeczna z zasadami religii katolickiej. "W odróżnieniu od przypadków niektórych samobójców, którzy w chwili śmierci mogli nie być w pełni władz umysłowych, "wielokrotnie i publicznie wyrażana wola Piergiorgio Welby'ego, dotycząca położenia kresu jego życiu, jest sprzeczna z doktryną katolicyzmu" - głosi komunikat wydany przez wikariat rzymski W komunikacie podano też, że Kościół będzie "modlił się o zbawienie wieczne dla zmarłego" i że towarzyszy rodzinie w jej cierpieniu. Początkowo proboszcz rzymskiej parafii, do której należał zmarły i gdzie zgodnie z życzeniem rodziny miał być pochowany, informował o "zawieszeniu przygotowań do pogrzebu ze względu na rozgłos medialny, wywołany przez to wydarzenie (śmierć Welby'ego)". Do podania środka usypiającego całkowicie sparaliżowanemu i nieuleczalnie choremu na dystrofię mięśniową Piergiorgio Welby'emu przyznał się na czwartkowej konferencji prasowej włoski lekarz anestezjolog Mario Riccio. Wyjaśnił, że pomógł w ten sposób umrzeć swojemu pacjentowi, czego - jak dodał - ten pragnął i o co prosił. Piergiorgio Welby w przyszłym tygodniu skończyłby 61 lat. Przez kilka ostatnich miesięcy prowadził on bezskuteczną batalię prawną o to, by odłączono go od respiratora utrzymującego go przy życiu. Na wiadomość o śmierci Welby'ego opinia publiczna we Włoszech podzieliła się na tych, którzy są przekonani, że zastosowano wobec niego zabronioną eutanazję, i zwolenników prawa do przerwania cierpień, bez uciekania się do uporczywej terapii.