Sprawa Wielgusa to zemsta komunistów

PAP/a.

publikacja 13.01.2007 17:57

Lech Wałęsa wywiadzie dla dziennika "Corriere della Sera" wyraził opinię, że za atakami na abpa Stanisława Wielgusa i inne osoby oskarżone o współpracę z SB, stoją dawni komuniści, którzy utraciwszy władzę chcą teraz doprowadzić do destabilizacji w Polsce.

- Abp Wielgus popełnił wybaczalny błąd. To mała rzecz, która przekreśliła całą jego pozostałą, wzorową przeszłość. Konsekwencje są zdecydowanie nieproporcjonalne do zasług, odniesionych w całym jego życiu duszpasterskim. Nie jest przypadkiem to, że skandal wybuchł w ostatnim momencie - podkreślił Lech Wałęsa. - Ludzie dawnych służb działali z wyrachowaniem, doskonale świadomi, jaką sensację wywoła to w Polsce, za granicą i w Watykanie. Są specjalistami od destabilizacji - dodał były prezydent. - Komunistów w Polsce jest ponad 100 tysięcy, silnych, zorganizowanych, zagnieżdżonych w najważniejszych sektorach - oświadczył Wałęsa. Rząd grozi odebraniem emerytur dawnym funkcjonariuszom tajnej policji i pozbawieniem ich funkcji publicznych - zaznaczył i dodał, że właśnie dlatego "oni reagują". - Jeśli się naprawdę zezłoszczą, mogą stać się niebezpieczni - ostrzegł były prezydent. Komuniści nadal budzą postrach. Przegrali ostatnie wybory, myśleli o powrocie do władzy, a nawet o zmianie systemu - ocenił. Wałęsa, zapytany o to, czy lustracja powinna być kontynuowana, odparł, że problem polega dzisiaj na tym, że "Polska rządzona jest przez populistów i demagogów, którzy z lustracji uczynili kwestię priorytetową". Na pytanie, czy obecna ekipa rządząca ma przyszłość, odpowiedział, że to jest ich chwila. - Bracia Kaczyńscy znajdują się w idealnej sytuacji. Premier i prezydent są w całkowitej zgodzie, nawzajem się chronią i ubezpieczają, mają porządną większość w parlamencie. Nie uwolnili się jeszcze od dawnych, starych chorób, ale mogą dokonać wielkich rzeczy. Pytanie tylko, czy obiorą właściwą drogę - powiedział Wałęsa.