Ustawą o finansach publicznych zajmie się komisja

PAP |

publikacja 24.07.2013 11:18

Sejm nie przyjął w środę wniosku SLD i SP o odrzucenie w pierwszym czytaniu projektu nowelizacji ustawy o finansach publicznych, w związku z czym projektem tym zajmie się komisja finansów publicznych.

Ustawą o finansach publicznych zajmie się komisja Leszek Szymański /PAP Posiedzenie Sejmu, 24 lipiec 2013 r.

W głosowaniu wzięło udział 429 posłów, za odrzuceniem wniosku głosowało 225, za jego przyjęciem było 201 posłów, a trzech wstrzymało się od głosu.

Przed głosowaniem poseł Solidarnej Polski Andrzej Romanek mówił, że w Polsce mamy do czynienia z kreatywną księgowością ministra finansów Jacka Rostowskiego, a do tego kreatywną legislacją. Dodał, że w ciągu sześciu lat rządów ministra Rostowskiego Polska zadłużyła się na 341 mld zł, zaś w tym roku szef MF "dorzuci" do tego kolejne 16 mld zł, a w 2014 r. 50 mld zł. "Ta polityka doprowadziła do tego, że przyszłe pokolenia, nasze dzieci, nasze wnuki i prawnuki będą żyły o wodzie i o chlebie, o ile w ogóle im na chleb wystarczy" - grzmiał poseł SP.

Z kolei Zbigniew Girzyński z PiS zwrócił się do premiera Donalda Tuska z pytaniem, kiedy wreszcie pozbędzie się z rządu "szkodnika". "Pan minister Rostowski to szkodnik, to Nikodem Dyzma polskich finansów publicznych XXI wieku" - mówił.

Wincenty Elsner z Ruchu Palikota pytał natomiast ministra, czyje interesy reprezentuje. "Bo to są tylko interesy banków, światowej finansjery, bo co roku tracimy kilkadziesiąt miliardów tylko odsetek naszego długu, a pan chce, aby tych odsetek było więcej" - mówił zwracając się do Rostowskiego.

Szef resortu finansów odnosząc się do zarzutów posłów opozycji przytoczył porównanie relacji długu do PKB w Polsce oraz w innych krajach Europy. "Polsce w żaden sposób, ale to żaden, nie zagraża katastrofa finansowa. Niestety dla tych, którzy nie umieją liczyć i nie umieją porównywać liczb tak jasno i klarownie przedstawionych, to nie będzie państwa przekonywało" - podkreślił.

Projekt przewiduje zawieszenie do końca roku sankcji nakładanych na finanse publiczne po przekroczeniu tzw. pierwszego progu ostrożnościowego, gdy relacja długu publicznego do PKB przekracza 50 proc. W takiej sytuacji, z którą mamy do czynienia od kilku lat, rząd nie może uchwalać projektu budżetu, w którym relacja deficytu budżetu państwa do dochodów budżetu byłaby wyższa niż relacja ta wynikająca z aktualnej ustawy budżetowej. Ponadto projekt zakłada zawieszenie tymczasowej reguły wydatkowej, która mówi, że wydatki tzw. elastyczne nie mogą rosnąć więcej niż 1 proc. powyżej inflacji.

W uzasadnieniu do projektu napisano, że procykliczność sankcji po przekroczeniu pierwszego progu ostrożnościowego wymusza podjęcie restrykcyjnych działań ograniczających deficyt sektora finansów publicznych w momencie, kiedy gospodarka znajduje się w fazie spowolnienia.

"W efekcie, konieczne okazałoby się w pierwszym rzędzie drastyczne ograniczenie tzw. wydatków elastycznych przy konstrukcji ustawy budżetowej na 2014 r., dodatkowo wzmocnione mechanizmem obowiązującej od 2011 r. tzw. tymczasowej reguły wydatkowej" - wskazano.

Wyjaśniono, że "ze względu na ważny interes państwa" datę wejścia w życie zmian określono na dzień następujący po dniu ogłoszenia. "Wejście w życie projektowanej ustawy w tym terminie pozwoli na przygotowanie ewentualnego projektu nowelizacji ustawy budżetowej na rok 2013, jak i projektu ustawy budżetowej na rok 2014 wg nowych zasad. Projektowana ustawa wymaga zatem jak najszybszego wejścia w życie, a zasady demokratycznego państwa prawnego nie stoją temu na przeszkodzie" - podkreślono.

Wniosek o odrzucenie projektu złożył we wtorek podczas pierwszego czytania projektu szef SLD Leszek Miller. Oskarżał rząd, że nie przedłożył żadnego, nawet krótkookresowego programu naprawy finansów publicznych. Dodał, że Sojusz nie akceptuje też procedury hazardowej uchwalania tej ustawy bez konsultacji z partnerami społecznymi. "Głosując przeciwko rządowemu projektowi ustawy wyrażamy jednocześnie wotum nieufności wobec ministra finansów i całego rządu" - podkreślił.

Wniosek o odrzucenie projektu zgłosił też Andrzej Romanek z Solidarnej Polski. "Jeśli pan będzie dalej zawiadywał polskimi finansami, to trzeba sobie jasno zdawać sprawę, że skończymy zdecydowanie gorzej, niż Grecja" - mówił poseł zwracając się do wicepremiera, ministra finansów Jacka Rostowskiego.

Premier Donald Tusk poinformował w ubiegłym tygodniu, że deficyt budżetowy w 2013 r. będzie większy o 16 mld zł, a resorty mają obciąć wydatki o 8,5-8,6 mld zł. W sierpniu zostanie przedstawiony projekt nowelizacji budżetu. Według premiera nowelizacja jest konieczna w związku z niższymi dochodami, jakie Polska odnotowała w pierwszym półroczu. W sumie brakuje około 24 mld zł. Ubytek ten będzie można pokryć z oszczędności i przez zwiększenie deficytu.