Prokuratura szuka nadawcy listu do arcybiskupa

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 01.02.2007 17:08

Prokuratorzy ustalają, kto przysłał metropolicie lubelskiemu abp. Józefowi Życińskiemu list z propozycją sprzedaży akt obciążających księży - poinformowała Gazeta Wyborcza.

Abp Życiński zeznał we wtorek w prokuraturze, że propozycję kupna esbeckich materiałów obciążających Kościół otrzymał listem kilka lat temu - przypomina GW. Nie podał dokładnej daty. - Odesłał nadawcę do ABW, ale nie zachował listu ani kopii odpowiedzi. Nie pamięta nazwiska autora - mówił wczoraj na konferencji prasowej Marek Woźniak, zastępca szefa Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Śledczy nie wykluczają kolejnych przesłuchań arcybiskupa. Prokuratura wyjaśnia też wątek wpisu na internetowym forum, który nawiązywał do tego samego listu. W zeszłym tygodniu w rozmowie z KAI abp Życiński mówił, że zwrócił się do "władz" o pomoc w określeniu, z jakiego adresu wpisano wątek o liście: - Po trzech dniach otrzymałem wyjaśnienie, że został wysłany z terminalu poza granicami Polski. Podano parametry i kraj. Rzecznicy prokuratury okręgowej, delegatury ABW i Komendy Wojewódzkiej Policji zaprzeczyli, by metropolita zwracał się do nich o ustalenie autora wpisu. Wczoraj prokuratura poinformowała, że chodzi o portal "Kuriera Lubelskiego". Małgorzata Ilka, naczelna "Kuriera", oświadczyła, że redakcja udostępnia adresy autorów wpisów na forum na pisemny wniosek odpowiednich służb (policja, prokuratura) i w uzasadnionych przypadkach (podejrzenie popełnienia przestępstwa). - Nikt nie zwracał się do nas o udostępnienie tego adresu - twierdzi Ilka i zapowiada, że w czwartek złoży do prokuratury wniosek o wyjaśnienie, w jaki sposób i przez kogo został ustalony ten adres. Jej zdaniem mogło dojść do włamania się na serwer gazety lub nielegalnego uzyskania adresu, a to jest przestępstwo. GW zapytała ks. Mieczysława Puzewicza, rzecznika kurii, dlaczego abp Życiński nie zwrócił się do właściciela serwera o podanie autora wpisu. - W zeznaniach złożonych przed prokuratorem arcybiskup nie wspominał o żadnej konkretnej gazecie - odpowiedział. Dodał, że w wielu przypadkach nie potrzeba zbyt dużej wiedzy z informatyki, by odczytać dane komputera, które same ujawniają się w sieci.