Chwilowy arcybiskup i sytuacja sprzed lat

KAI

publikacja 04.02.2007 10:12

Francuski dziennik La Croix analizuje, nawiązując do sprawy abp. Wielgusa, położenie Kościołów w państwach byłego bloku wschodniego.

Zdaniem gazety, sprawa "chwilowego arcybiskupa" Warszawy uzmysłowiła, że "aby właściwie oceniać fakty, należy dobrze znać sytuację sprzed lat". Powołując się na byłego rzecznika prasowego Stolicy Apostolskiej, Joaquína Navarro-Vallsa, dziennik przypomina, że w PRL wszystkim alumnom seminariów i księżom zakładano "teczki osobowe" i każdy mógł być potencjalnym "współpracownikiem". Gazeta podkreśla równocześnie, że presja, jakiej poddane było duchowieństwo w Polsce była stosunkowo niewielka w porównaniu z sytuacją panującą w ówczesnej Czechosłowacji czy na Węgrzech. Przypomina oskarżenia, jakie padały pod adresem arcybiskupa Bratysławy-Trnawy, Jána Sokola czy "odpryski węgierskiej lustracji, które trafiły w kard. László Paskaia, arcybiskupa Esztergomu-Budapesztu w latach 1987-2002, współpracującego od 1965 r. z urzędem bezpieczeństwa". La Croix przypomina równocześnie, że prześladowaniom na Węgrzech podlegał nie tylko Kościół katolicki, ale również środowiska protestanckie. Zoltán Kaldy, przewodniczący Światowej Federacji Luterańskiej w latach 1984-1987 miał być agentem bezpieki od końca lat 50. Dziennik przypomina też, ze w najgorszej sytuacji były Kościoły prawosławne, szczególnie rosyjski. "Żadnych kompromisów, tylko ustępstwa" - tak pisze o warunkach pracy tego Kościoła w Rosji. Chociaż wiele mówi się o współpracy rosyjskiej hierarchii prawosławnej z reżimem komunistycznym, przede wszystkim pamiętać trzeba o cenie, jaką rosyjskie prawosławie zapłaciło w okresie komunizmu: o śmierci w gułagach i więzieniach 100 biskupów, 10 tys. księży i setek tysięcy wiernych świeckich. W Rosji już w 1992 r. utworzono komisję do badania dokumentów piątego wydziału KGB, zajmującego się "kwestiami ideologicznymi". Ani ona jednak, ani komisja historyczna pod przewodnictwem biskupa kostromskiego Aleksandra, powołana w obliczu przecieków o współpracy wysokich hierarchów, w tym samego patriarchy Aleksego II, nie ujawniły dotychczas wyników swoich badań. Zdaniem dziennika, w Bułgarii, pod wpływem "sprawy Wielgusa", miejscowy Święty Synod wyraził zgodę na otwarcie materiałów komunistycznych służb bezpieczeństwa dotyczących Kościoła prawosławnego. Natomiast w Rumuńskim Kościele Prawosławnym proces lustracyjny został zapoczątkowany już wcześniej - przed rokiem patriarcha Teoktyst, zmuszony do ustąpienia jeszcze w 1990 r. z powodu współpracy ze skompromitowanym reżimem Nicolae Ceauºescu, a potem przywrócony na tron patriarszy, publicznie przyznał się do odpowiedzialności. "Moja wina była rzeczywista i ponoszę za nią całkowitą odpowiedzialność" - powiedział w wywiadzie dla dziennika Adevarul w lutym 2006 r.