Dzielnica bez zabijania

Rzeczpospolita/a.

publikacja 14.02.2007 20:09

Na ulicy Harley Street w prestiżowej londyńskiej dzielnicy Marylebone nie będzie można otwierać klinik aborcyjnych - podała Rzeczpospolita.

Taką decyzję podjęła właścicielka nieruchomości znajdujących się w rejonie, gdzie gabinety ma ponad trzy tysiące lekarzy. Mary Hazel Czernin baronessa de Walden uznała, że w należących do niej budynkach powstało zbyt wiele klinik, które nie zajmują się leczeniem chorych. "Nie będziemy wynajmować pomieszczeń między innymi klinikom aborcyjnym" - ogłosili przedstawiciele biura pośrednictwa nieruchomości Howard de Walden Estate zarządzającego majątkiem Mary Hazel Czernin. Organizacje broniące praw kobiet są oburzone. "To przypomina politykę stosowaną w Stanach Zjednoczonych, gdzie zamyka siękliniki aborcyjne, a lekarzy napada. Doprowadziło to do powstania podziemia aborcyjnego" - mówi portalowi internetowemu "This is London" Anne Quesney z organizacji Abortion Rights. Jej zdaniem nikt nie ma prawa ograniczać dostępu do legalnej aborcji, kierując się osobistymi przekonaniami. Chociaż 71-letnia baronessa jest katoliczką, jej otoczenie zaprzecza, że religia ma cokolwiek wspólnego z tą decyzją. -Chcemy zmienić oblicze ulicy kojarzonej z kosmetyką i kontrowersyjnymi zabiegami. Spróbujemy stworzyć prestiżowe centrum leczenia raka i chorób serca - mówią przedstawiciele Howard de Walden Estate. Baronessa de Walden odziedziczyła budynki po przodkach, którzy na początku XVIII wieku budowali dzielnicę. Na wynajmie lokali zarabia 47 mln funtów rocznie.