publikacja 20.02.2007 10:59
Służba zdrowia w Szkocji zaleciła personelowi przychodni i szpitali unikania słów "mama" i "tata". Uznała, że obrażają one homoseksualnych "rodziców" - donosi Rzeczpospolita.
Nowe dyrektywy dla zatrudnionych w publicznej służbie zdrowia (to największy pracodawca na terenie Szkocji) zawarto w specjalnym dokumencie "Fair wobec wszystkich". Można w nim znaleźć m.in. wytyczne, w jaki sposób powinno się rozmawiać z pacjentami i między sobą, aby nie używać w pracy homofobicznych słów. Za takie uznane zostały "mama" i "tata", które w rozmowach z dziećmi powinno się zastąpić na przykład "opiekunami", "strażnikami" lub w ostateczności "rodzicami". "Orientacja seksualna i płeć nie mają nic wspólnego z dobrym rodzicielstwem" - przypomnieli autorzy raportu. Zamiast słów "małżeństwo", "żona" czy "mąż" pielęgniarki powinny mówić: "partnerzy", "bliscy przyjaciele", "bliscy". "Pozwoli to pacjentom samodzielnie zdecydować, kto jest dla nich ważny" - podkreślono. Zalecono również zaopatrzenie szpitali w homoseksualne czasopisma i plakaty przedstawiające inny niż heteroseksualny model rodziny. Wszyscy pracownicy będą przechodzić odpowiednie szkolenia, po których poszczególne zespoły mają wyznaczyć osobę, która będzie odpowiedzialna za wprowadzenie wytycznych w życie. - Środowiska homoseksualne same się ośmieszają - powiedziała "Rzeczpospolitej" znana brytyjska specjalistka od spraw rodziny Lynette Burrows. - Wprowadzanie podobnych nonsensownych przepisów to wyjątkowo drastyczne łamanie praw dziecka - dodała. Przedstawiciele szkockiej Narodowej Służby Zdrowia tłumaczą, że dzięki zmianom wszyscy powinni czuć się w szpitalach komfortowo. - Chcemy w ten sposób skłonić naszych pracowników do większej wrażliwości, otwartości na homoseksualistów. Nie chcemy ich dyskryminować - powiedziała "Rzeczpospolitej" rzeczniczka NHS. Kuriozalne wytyczne dla pracowników służby zdrowia w Szkocji mogą się obrócić przeciwko homoseksualnemu lobby - zauważa Rzeczpospolita. Nowe przepisy, według których personel szpitala nie powi nien używać "homofobicznych" słów "mama" i "tata", nie zaskoczyły ekspertów. - Szkocja ostro skręciła na lewo. Gdyby nie szkoccy wyborcy, nigdy nie rządziłaby nami Partia Pracy - powiedziała "Rz" brytyjska ekspert do spraw rodziny Lynette Burrows. - Za zmianami politycznymi poszły zmiany obyczajowe. Szkocka klasa polityczna całkowicie straciła kontakt z rzeczywistością - dodała. Homoseksualizm już dawno wkroczył do szkockich szkół. Od siedmiu lat prowadzi się tam na ten temat rozmaite pogadanki i lekcje. Wprowadzane są programy mające na celu walkę z dyskryminacją i przemocą wymierzoną w dzieci uważające się za homoseksualistów.
W zeszłym roku zorganizowano specjalne zajęcia, na których instruowano dzieci, w jaki sposób powinno się uprawiać "bezpieczny homoseksualny seks". Oprócz wskazówek czysto technicznych opowiadano dzieciom o prezerwatywach, które mają uchronić przed AIDS, o"emocjonalnej stronie homoseksualizmu" oraz o tym, w jaki sposób skontaktować się z gejowskimi organizacjami. Wpływy tych ostatnich w minionych latach gwałtownie rosną. Jak przyznała rzeczniczka szkockiej Narodowej Służby Zdrowia (NHS), dyrektywy dotyczące "walki z językiem dyskryminacji" w szpitalach zostały opracowane przez znaną organizację zrzeszającą homoseksualistów Stonewall Scotland. - My je tylko zaaprobowaliśmy. Od dawna ściśle współpracujemy z tym środowiskiem. Chcemy bowiem zapewnić jak najlepszą opiekę wszystkim pacjentom - powiedziała Rz rzeczniczka NHS. Dokument "Fair wobec wszystkich" sfinansowany został ze środków publicznych.Oprócz bardzo kontrowersyjnych wytycznych, dotyczących np. zamiany słów "mama" i "tata"na"opiekunowie" czy "strażnicy", w szkockich szpitalach pojawią się też nowe formularze dla pacjentów i pracowników. Fragment dotyczący płci zostanie zmieniony ze zwyczajnego "Mężczyzna/Kobieta" na: "Mężczyzna", "Kobieta" oraz "Inne". Jak bowiem podkreślają pracownicy NHS, komfortowo w szpitalu powinni czuć się nie tylko hetero- i homoseksualiści, ale również transwestyci. "Te przepisy to wyraz naszego przywiązania do ideału sprawiedliwości społecznej i pragnienia, aby służba zdrowia była przykładowym przedsiębiorstwem" -napisał we wstępie do dokumentu "Fair wobec wszystkich" wysoki rangą przedstawiciel NHS Paul Martin. - Dzięki poparciu liberalnego establishmentu ugrupowania homoseksualistów stały się nietykalne. Ludzie boją się je skrytykować, żeby nie sprowadzić na siebie wściekłego ataku, nie zostać okrzykniętym homofobem - tłumaczy Lynette Burrows. Według niej środowiska te poczuły się jednak zbyt pewnie i forsując rozmaite karkołomne inicjatywy, strzelają sobie samobójczą bramkę. - Ludzie są w stanie znieść wszystko, byle miało cień realizmu. Tymczasem zakaz mówienia "mama", "tata" jest po prostu niemożliwy do wprowadzenia. Pielęgniarki i tak będą robiły oko do dzieci i szeptały ukradkiem: "mamusia przyszła". A homoseksualiści staną się tylko obiektem drwin -podkreśla pani Burrows. Z jej obserwacji wynika, że dzięki takim akcjom ludzie, którzy nigdy nie mieli nic przeciwko osobom o odmiennej orientacji seksualnej, diametralnie zmieniają zdanie. - BBC od dwudziestu pięciu lat angażuje się w nachalną promocję homoseksualizmu. Efekt jest taki, że dziś w Wielkiej Brytanii słowo "gej" to największa obelga. Takie rzeczy, zamiast zwalczać niechęć do homoseksualistów, wywołują ją - podkreśliła.