Abp Kazimierz Nycz nowym metropolitą warszawskim

Biuro Prasowe KEP/www.koszalin.opoka.org.pl/KAI/W drodze/Gość Niedzielny/a.

publikacja 03.03.2007 12:00

Kazimierz Nycz, dotychczasowy biskup koszalińsko-kołobrzeski, został nowym metropolitą warszawskim.

Nominację ogłoszono w sobotę (3 marca) w południe. Według wcześniejszych informacji mediów Benedykt XVI podpisał ją już tydzień temu. Komunikat nuncjusza apostolskiego brzmi następująco: Nuncjatura Apostolska w Polsce KOMUNIKAT Ojciec Święty Benedykt XVI mianował Księdza Biskupa Kazimierza Nycza, dotychczasowego biskupa koszalińsko-kołobrzeskiego, arcybiskupem metropolitą warszawskim. Warszawa, 3 marca 2007 r. + Józef Kowalczyk Nuncjusz Apostolski w Polsce Bp Kazimierz urodził się 1 lutego 1950 roku w Starej Wsi koło Oświęcimia. Święcenia kapłańskie otrzymał 20 maja 1973 roku. Po ukończeniu studiów doktoranckich na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim zaczął pracę w Wydziale Katechetycznym Kurii Metropolitarnej w Krakowie, a od roku 1981 pomagał w duszpasterstwie w skawińskiej parafii pw. Miłosierdzia Bożego. W roku 1987 został wicerektorem krakowskiego seminarium duchownego. 16 kwietnia 1988 roku, z woli Ojca Świętego Jana Pawła II, mianowany biskupem pomocniczym krakowskim (biskup tytularny Villa Del Re). Konsekrowany 4 czerwca 1988 r. Od 26 listopada 1999 roku jest przewodniczącym Komisji Episkopatu Polski do Spraw Wychowania. 9 czerwca 2004 r. mianowany przez Papieża Jana Pawła II biskupem diecezjalnym koszalińsko-kołobrzeskim. Od grudnia 2004 jest członkiem Rady Stałej Konferencji Episkopatu Polski. Zawołanie biskupie Kazimierza Nycza brzmi: ex Hominibus, pro Hominibus (z ludu i dla ludu) W lutym br. w wywiadzie dla Gościa Niedzielnego tak mówił o sobie: - Lubię spotkania z ludźmi, różnych powołań i zawodów. Jestem przekonany, że te spotkania są bardziej mnie niż im potrzebne. Właśnie dlatego, by to, co człowiek pisze czy mówi z ambony, czy na spotkaniach, nie było obok problemów, którymi żyją ludzie. Mam kilka prywatnych sposobów, żeby nie zamknąć się w kurii czy mieście biskupim. Oprócz wizytacji biskupich i przyjmowania ludzi w domu biskupim wykorzystuję wszelkie okazje, by rozmawiać z wiernymi. Ostatnio spotkałem się przy okazji opłatków ze wszystkimi dyrektorami szkół w mojej diecezji w kilkunastu miejscach. W trakcie spotkania rozmawialiśmy przez dwie i pół godziny o problemach wychowania. Daje mi to wiedzę o tym, co się dzieje w polskiej szkole, w wychowaniu, co można by zmienić, jakie są oczekiwania od Kościoła i jak oni – katolicy świeccy – mogą tutaj działać. To samo robię na wizytacjach, idąc do szkół na spotkanie w pokoju nauczycielskim. Podobnie jest z innymi grupami zawodowymi, samorządowcami, politykami. Lubię te spotkania i nigdy nie uważam, że to jest czas stracony. Przy okazji sprawy abp. Wielgusa mówił: - W grudniu i styczniu miałem okazję wiele razy rozmawiać ze świeckimi. Widziałem ogromne zatroskanie o Kościół. Wiele osób ubolewało, że słowa arcybiskupa z piątkowego wieczoru pojawiły się co najmniej o trzy tygodnie za późno. Gdyby nie to spóźnienie, to niezależnie od ostatecznej decyzji Papieża ton rozmowy o polskim Kościele byłby wtedy zupełnie inny. Było widać, jak wielu mamy w mediach dziennikarzy, katolików świeckich, którzy o tej sprawie mówili z troską o Kościół – ich Kościół. Pewnie były i wypadki, kiedy ktoś mieszał to – jak to bywa czasem w mediach – z szukaniem sensacji, „newsa” na pierwszą stronę, czasem nakładała się też na to polityka. W kwestii lustracji duchownych stwierdził: - Ludzie patrzą idealistycznie na Kościół i Bogu dzięki, że tak jest, ale z tego powodu pewne rzeczy im się w głowie nie mieszczą. Konieczne jest oczyszczenie pamięci. W naszej trudnej historii były rzeczy piękne, szlachetne i wspaniałe – i o tym trzeba mówić. Nie wolno jednak przemilczeć tego, co było słabe i grzeszne. Także tę bolesną prawdę trzeba ukazywać we właściwych proporcjach i zawsze z miłością. Trzeba też uczciwie przyznać, że podchodziliśmy w Kościele do sprawy rozliczenia przeszłości zbyt ostrożnie, zbyt defensywnie.

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, autor książki "Księża wobec bezpieki" tak napisał o bp. Nyczu: O wiele większa dokumentacja esbecka, w postaci mikrofilmów odnalezionych przez autora publikacji, zachowała się w sprawie nieudanego pozyskania biskupa Kazimierza Nycza. Urodził się on 1 lutego 1950 roku w Starej Wsi k. Oświęcimia, w bardzo religijnej rodzinie. Po zdaniu matury w liceum w Bielsku w 1967 roku wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie. W 1973 roku otrzymał święcenia kapłańskie i następnie został skierowany jako wikary do parafii pw. św. Elżbiety w Jaworznie–Szczakowej, której proboszczem był ks. prałat Bolesław Sarna. Zaledwie po roku pracy zainteresowała się ks. Nyczem SB, która chciała go pozyskać do współpracy, aby donosił na swego proboszcza i współbrata wikarego, ten bowiem rozpoczął tworzenie nowej parafii w jednej z dzielnic Jaworzna. W uzasadnieniu opracowania kandydata napisano: Kler parafialny Szczakowa, a przede wszystkim dziekan Bolesław Sarna, spowodował zagrożenie budownictwem kościelnym dzielnicy Długoszyn, domagając się od władz zezwolenia na budowę kaplicy w tym rejonie. W związku z tym mieszkańcy Długoszyna inspirowani przez ks. dziekana oraz wikariusza obsługującego starą kaplicę w Długoszynie, ks. Józefa Nędzę odnoszą się do władz agresywnie. W związku z tym koniecznym jest poddanie aktywnemu rozpracowaniu w/w i nakłonienie do współpracy dobranego kandydata, który obsługuje parafię Szczakowa wspólnie z ks. dziekanem Sarna. Pierwszym krokiem w tym pozyskaniu było opracowanie charakterystyki kandydata, której fragmenty są podane poniżej. Z ustaleń wynika, że w/w obowiązki katechetyczne wykonuje gorliwie i wszczepia młodzieży ideologię idealistyczną. Nie stwierdzono, by uprawiał świecki styl życia i nie ujawniono jego kontaktów z kobietami. Osobowość jego cechuje się tym, że nie używa napojów alkoholowych, nie pali, nie posiada własnego środka lokomocji, a korzysta tylko z państwowej i miejskiej komunikacji autobusowej. (…) W rozmowach z aktywem kościelnym podkreślał potrzebę aktywizacji wszystkich parafian na rzecz pogłębiania wiary katolickiej i występowania w obronie Kościoła zagrożonego ateizmem. Do zbierania bliższych informacji wykorzystano TW ps. „Witold”, duchownego z dekanatu jaworznickiego. Inwigilowano także rodzinę późniejszego biskupa, którą określano jako rodzinę całkowicie związaną z Kościołem. W celu nawiązania dialogu operacyjnego chciano wykorzystać włamanie do kościoła w Szczakowej, ale to nic nie dało, gdyż kandydat unikał kontaktów z funkcjonariuszami SB. Rok później przerwano werbunek z powodu, jak zapisano, „braku możliwości”. Samego zaś kandydata określono jako „zwolennika linii kardynała Wojtyły”. Jednak w 1978 roku, gdy ks. Kazimierz Nycz został skierowany na studia doktoranckie, werbunek wznowiono. Wydział IV SB w Krakowie przygotował następujący wniosek.

Kraków, 20 VI 1978 roku Tajne specjalnego znaczenia Wniosek o opracowanie kandydata na tajnego współpracownika 1. Po przeanalizowaniu materiałów operacyjnych postanowiłem opracować kandydata na TW. ob. ks. Nycz Kazimierz (…) studia KUL, zam. Lublin ul. Nowotki 7. 2. Uzasadnienie wytypowania kandydata na TW. Kandydat na TW jest księdzem z diecezji krakowskiej. Obecnie podnosi swoje kwalifikacje z katechetyki w Instytucie Pastoralnym na KUL–u. Po ukończeniu studiów ma duże szanse na podjęcie pracy w papieskim Wydziale Teologicznym. Jego opracowanie pozwoliłoby na dopływ informacji z tegoż środowiska i studiujących tam księży. 3. Sposób opracowania. Kandydat będzie opracowywany przez źródła agenturalne oraz istniejące środki techniczne. Równocześnie prowadzone będą rozmowy zmierzające do stopniowego jego pozyskania. Wymieniony będzie pozyskiwany na drodze stopniowego wiązania go ze Służbą Bezpieczeństwa. W dokumentach operacyjnych będzie występował pod kryptonimem „Katecheta”. (nazwisko i podpis prac. operacyjnego — ppor Marek Janusz) 4. Uwagi i podpis zatwierdzającego. Naczelnik Wydziału IV KWMO w Krakowie, ppłk mgr Józef Biel. Znowu rozpoczęła się inwigilacja kandydata oraz księży archidiecezji krakowskiej, studiujących na KUL–u. Esbekom pomagał w tym, niestety, TW ps. „Słowak”, późniejszy wykładowca Seminarium Duchownego i Papieskiego Wydziału Teologicznego w Krakowie. Wznowiono także inwigilację rodziny duchownego oraz księży wywodzących się ze Starej Wsi, w tym ks. Mieczysława Danielczyka i ks. Kazimierza Mynarskiego. Badano także zainteresowania prywatne kandydata, a nawet różnice między Wydziałem Teologicznym w Krakowie a KUL–em. Wiedziano bowiem o pewnych napięciach między kadrami profesorskimi obu uczelni. Podjęto również trzy rozmowy operacyjne: raz przy wyjeździe ks. Nycza w 1980 roku na kurs językowy do Republiki Federalnej Niemiec, drugi raz po powrocie w domu rodzinnym w Starej Wsi, trzeci raz na Papieskim Wydziale Teologicznym. Żadna z tych rozmów nic nie dała. W 1986 roku kandydat, wówczas już pracownik Wydziału Katechetycznego Kurii Metropolitalnej w Krakowie stanowczo oświadczył, że nie życzy sobie dalszego nachodzenia go, dlatego też werbunku ostatecznie zaniechano, podając następujące przyczyny: Podczas próby nawiązania kontaktu z kandydatem, która miała miejsce w dniu 10 I 1986 roku, kandydat zdecydowanie odmówił spotkania, twierdząc, że tematy dot. spraw kościelnych należy omawiać z kardynałem Macharskim, a prywatnie nie będzie rozmawiał przedstawicielami milicji. Jeżeli uważam, że popełnił przestępstwo, to prosi o oficjalne śledztwo. W związku z powyższym składam wniosek o wyrejestrowanie wymienionego z kandydata na TW i przekazuję materiały do archiwum (…).Proponuję przechowywanie materiałów w archiwum przez okres 10 lat. Ks. Kazimierz Nycz w 1987 roku został wicerektorem seminarium duchownego w Krakowie. 4 czerwca 1988 roku, tak jak ks. Jan Szkodoń, został konsekrowany na biskupa w katedrze wawelskiej przez ks. kard. Franciszka Macharskiego, stając się biskupem tytularnym Villa del Re i obejmując funkcję sufragana krakowskiego, którą pełnił przez 17 lat. W 2005 roku został mianowany biskupem diecezji koszalińsko–kołobrzeskiej. Jako jeden z nielicznych biskupów powołał komisję historyczną do zbadania sprawy inwigilacji Kościoła przez SB.

Gdy w czerwcu 2004 roku bp Kazimierz Nycz został biskupem koszaliśnko-kołobrzeskim Katolicka Agencja Informacyjna zamieściła jego obszerny portret, który przygotowała Alina Petrowa-Wasilewicz: Miał 38 lat, gdy w 1988 r. otrzymał nominację na krakowskiego bp pomocniczego. Przez 16 - do chwili nominacji na biskupa koszlińsko-kołobrzeskiego dał się poznać jako dynamiczny, szybko uczący się "biskup do specjalnych poruczeń", który znakomicie zorganizował w 2002 r. pielgrzymkę Ojca Świętego i od pięciu lat jest przewodniczący Komisji Episkopatu Polski ds. Wychowania Katolickiego. Młody, rzutki, dynamiczny Urodzony pod Oświęcimiem syn mistrza budowlanego po maturze wstąpił do seminarium krakowskiego. Do dziś wspomina księży, którzy go fascynowali i do których chciał być podobny - duszpasterz z Lasek ks. Tadeusz Fedorowicz czy ks. Józef Dowsilas, wybitny przedwojenny katecheta, który "potrafił niemoralizatorsko prawić do młodych". Ten wzorzec bardzo się przydał - po święceniach w 1973 r., licencjacie z teologii na PAT oraz doktoracie, obronionym w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim katecheza była dziedziną, której się poświęcił i na temat której opublikował około setki artykułów. W ciągu 16 lat posługi jako krakowski bp pomocniczy wykonywał nie tylko "standardowe" posługi biskupa, ale był obecny na dyskusjach o ważnych problemach kraju, wernisażach, prezentacjach książek. Potrafi przy tym dotrzeć do odbiorcy i dostosować język do ludzi, z którymi się spotyka. Gdy uzna to za konieczne, kieruje twarde słowa do polityków. "Nie da się zbudować jedności na zgniłych kompromisach, półprawdach i ustępstwach. Nie da się zbudować jedności poza prawdą" - mówił w 2000 r. wzywając polityków do nawrócenia i jedności. "Swoim" mówi otwarcie "bolą postawy asekuracyjne wśród chrześcijan, którzy twierdzą, że nie będą pracowali dla Polski, gdyż nie jest do końca «ich»". Nie waha się mówić także o trudnych problemach w Kościele. W Roku 2000 mówił: "Kościół jako wspólnota zbawienia, która ma dwa tysiące lat, musi pamiętać o tym, że odpowiada za swoje grzechy z przeszłości". Podkreślał, że nie ma powodu, aby te grzechy ukrywać, ale wskazywał, że "prośba o przebaczenia to akt, który pokazuje, że Kościół potrafi nie tylko tryumfować, ale także pokutować i przepraszać". Krakowski i europejski Jest bardzo zrośnięty z diecezją, z której pochodzi nie tylko z powodu pełnionych obowiązków, ale także z powodów sentymentalnych czuje się częścią wielowiekowego dziedzictwa archidiecezji. "Największym skarbem Kościoła krakowskiego są ludzie: inteligencja katolicka, chrześcijanie, zaangażowani w ruchach i stowarzyszeniach, ubodzy i rodziny" - mówił w jednym z wywiadów w Roku Jubileuszowym. Zapewne z powodu tego zżycia i siły, jaką daje świadomość bogatej tradycji, bp Nycz nigdy nie miał obaw związanych z integracją europejską - diecezja krakowska obchodziła niedawno 1000-lecie istnienia. Nie ma wątpliwości, że Polska jest częścią Europy. Był wśród tych biskupów, którzy spokojnie mówili o zjednoczeniu i prowadził ukrytą polemikę z przeciwnikami wejścia Polski do UE. Komentując przemówienie Jana Pawła II do uczestników Narodowej Pielgrzymki Polaków do Rzymu 18 maja 2003, stwierdził, że papieskie słowa, że Europa potrzebuje Polski, a Polska - Europy są jednoznaczne.

"Byłoby nieroztropnością, gdyby ten Papież, który tyle zrobił dla zburzenia muru i zjednoczenia Europy, po upadku komunizmu nie był teraz słuchany i wysłuchiwany. Pokazuje nam przecież naszą przyszłość jako człowiek mądry i charyzmatyczny". Ojca Świętego rozumie jak mało kto. Z niespożytą energią organizował jego pielgrzymki dbając, by Papież czuł się jak najlepiej. Potrafi docenić, jak niezwykłą szansą dla Kościoła jest ten pontyfikat. "Największym darem Jana Pawła II dla Kościoła jest on sam" - podsumował 25-lecie pontyfikatu. "Dzięki Papieżowi wielu ludzi wróciło do modlitwy, a jego pielgrzymowanie po świecie daje umocnienie i poczucie siły, płynącej ze zjednoczenia z Chrystusem". Katecheza, czyli pasja Prawdziwą pasją bp Nycza jest jednak katecheza szkolna. Od 1999 jest przewodniczącym Komisji Episkopatu Polski ds. Wychowania Katolickiego. Spotyka się regularnie z katechetami, jeździ do szkół, dyskutuje. Uznał za oczywiste, że po 30 latach realizowania poprzedniego programu trzeba opracować nowe rozwiązania, gdyż dzisiejsze środowiska są pluralistyczne, w jednej klasie uczą się dzieci z rodzin bardzo religijnych obok takich, których rodzice są daleko od Kościoła, a jeszcze mentalność uczniów jest "wizualna". Dlatego Komisja, którą kieruje opracowała nowe podręczniki. Podkreśla, że wychowawcy szkolni powinni zmienić swój styl - z autorytarnego na partnerski, a nauczyciel powinien być przewodnikiem, który kocha. Zaś katecheza nie może być nauczana ex cathedra, a ma odpowiadać na najtrudniejsze nawet pytania, stawiane przez młodego człowieka. "Bez tego uzasadnienia będzie on wątpił, czy to, co mu proponuje wychowawca, jest rzeczywiście nieodzowne i konieczne". Katecheci powinni być znakomicie przygotowani do pełnionych zadań - uczelnie katolickie powinny przygotowywać nie tylko w dziedzinach teologii i katechetyki, ale także pedagogiki i dodatkowych kierunków. Nie chce poprzestać na katechezie młodzieży. Komisja, którą kieruje bp Nycz opracowuje Katechizm dla Dorosłych. Ma się ukazać na przełomie 2004/2005. Jej przewodniczący zapewnia, że nie będzie powieleniem Katechizmu Kościoła Katolickiego, lecz zostaną podjęte w nim problemy współczesnego człowieka. Celem tych działań jest prowadzenie do świętości. "Mamy za mało świętych ojców, matek, profesorów" - ubolewał kiedyś przypominając, że wciąż dominują święci w sutannach i habitach. Żeby jak najszybciej "chwycił" specyfikę Co roku spędza urlopy na dwóch krańcach Polski - w górach (chodzenie po górach to jego pasja) i nad Bałtykiem. - Lubię morze, od 29 lat spędzam co roku wakacje nad Bałtykiem - wyznaje w rozmowie z KAI. - Ale wiem, że patrzenie na diecezję koszalińko-kołobrzeską z brzegu morza to tak, jak patrzenie na Podhale z Giewontu. - Życzę mu, aby jak najszybciej "chwycił" specyfikę diecezji, w której życie religijne jest zupełnie inne niż na południu - mówi pochodzący ze Śląska pierwszy bp koszalińsko-kołobrzeski, obecnie senior, Ignacy Jeż. - Tu brak tradycji, tam wszystko idzie samo, a tu wszystko trzeba zrobić samemu. Kard. Macharski nie ma wątpliwości. - Jego żywotność i wielka przyjaźń z Panem Bogiem sprawi, że odnajdzie się w nowych warunkach - mówi z głębokim przekonaniem.

Zobacz nowego metropolitę warszawskiego abp Kazimierza Nycza