Członkini sekty przed sądem

Dziennik Zachodni/a.

publikacja 15.03.2007 16:12

Przed Sądem Rejonowym w Zabrzu rozpoczął się wczoraj proces 60-letniej Barbary L., Kobieta jest uznawana za najbliższą współpracowniczkę Mohana, guru sekty Bractwa Zakonnego Himawanti, uznawanej przez Centralne Biuro Śledcze za organizację paraterrorystyczną - donosi Dziennik Zachodni.

Sekta ma na swym koncie m.in. grożenie przeorowi Jasnej Góry, a także plany zamachu na Jana Pawła II. Na przeciwnikach mści się perfidnie - przypomina Dziennik Zachodni. Prokuratura Okręgowa w Gliwicach, która skierowała do sądu akt oskarżenia zarzuca oskarżonej, że rozpowszechniała treści mające poniżyć i zdyskredytować oraz uniemożliwić pełnienie funkcji publicznych m.in. urzędnikom państwowym, prokuratorom i policjantom. Osobom, które przyczyniły się do ujęcia Mohana, a także jawnie obnażające przestępczy charakter tej sekty. Wśród pomawianych jest jeden z najzagorzalszych wrogów Bractwa, chorzowianin Dariusz Pietrek, szef Śląskiego Centrum Informacji o Sektach, które działa przy Katolickim Centrum Edukacji "Kana" w Katowicach. Jest pokrzywdzonym i oskarżycielem posiłkowym. - Cenię wolność człowieka i jednostki, a ta sekta ma charakter totalitarny. Zajmuję się problematyką sekt od 16 lat i nie dam się zastraszyć. Wiele osób, których nie znałem, przysłało do mnie maila, że robię dobrą robotę, żebym się trzymał. Na szczęście rodzina mnie wspiera - mówi Dariusz Pietrek. Wczoraj w osiedlu, w którym mieszka Pietrek pojawiły się plakaty, głoszące m.in., że jest niebezpiecznym pedofilem, który zgwałcił dziecko. Chorzowska prokuratura rozpoczęła już śledztwo w sprawie plakatów. Jak się dowiedzieliśmy, Barbara L. rozsyłała podobnej treści informacje do mediów. Podawała "rewelacje", że urzędnicy i wysokiej rangi policjanci są faszystami, bandytami, osobami o zwyrodniałych skłonnościach seksualnych. Sprawa toczy się przed zabrzańskim Sądem Rejonowym, jednak akt oskarżenia przygotowała gliwicka Prokuratura Okręgowa. Tego typu przestępstwa są zaskarżane z powództwa cywilnego, jednak prokuratura uznała, że ze względu na kaliber oskarżeń i pozycję społeczną adresatów pomówień - wystąpiła przeciwko Barbarze L. z oskarżenia publicznego. Proces - przebiegający w wyłączeniem jawności - zaczął się wczoraj jedynie formalnie. Nie pojawił się obrońca z urzędu. Kolejna rozprawa została zaplanowana na 30 kwietnia.