publikacja 27.03.2007 07:37
Kobiety, które prowadziły głodówkę w lwowskim kościele św. Marii Magdaleny przerwały protest - poinformował tvn24.pl.
- Nic nie uzyskałyśmy, ale biskup poprosił i musiałyśmy przerwać głodówkę - tak swoją decyzję tłumaczy jedna z trzech protestujących kobiet. Parafianki kościoła św. Marii Magdaleny we Lwowie domagały się odzyskania świątyni, użytkowanej przez należący do miasta Dom Muzyki Organowej - przypomina tvn24.pl. Parafianki podjęły głodówkę sześć dni temu, na znak protestu przeciwko działaniom dyrektora domu organowego, Juliana Winnickiego. Utrudniał on ich zdaniem odprawianie mszy, urządzając nieuzgodnione wcześniej z wiernymi próby i koncerty. Nie mogąc porozumieć się z Winnickim, parafianie zaczęli starać się o przekazanie świątyni Kościołowi. Po rozmowach biskupa Leona Małego z władzami miasta zapadła kompromisowa decyzja. W najbliższym czasie parafianie i dyrektor domu organowego mają opracować grafik wspólnego i nie kolidującego z sobą czasu użytkowania świątyni. Według innych źródeł, ostateczna decyzja o przekazaniu, bądź nie przekazaniu budynku kościelnego parafii zostanie podjęta przez władze w Kijowie. Według Naszego Dziennika władze miejskie Lwowa zagroziły likwidacją parafii rzymskokatolickiej, jeśli wierni nie zakończą protestu głodowego w kościele pw. św. Marii Magdaleny. Biskup pomocniczy archidiecezji lwowskiej ks. Leon Mały powiedział Naszemu Dziennikowi, że szef Urzędu Kultury Rady Miejskiej Lwowa Jurij Kuczeriawyj groził, iż władze zlikwidują parafię rzymskokatolicką pw. św. Marii Magdaleny, jeśli nie zostanie zakończony prowadzony tam protest głodowy. - O godzinie 11.00 26 marca miałem spotkanie z panem Kuczeriawym, który groził, że parafianie nie będą mieli prawa wstępu do kościoła, a sama parafia zostanie zlikwidowana. Tłumaczył mi, że to nie jest żaden kościół, lecz dom koncertowy muzyki organowej i kameralnej. Chcieliśmy podpisać umowę gwarantującą parafianom ich prawa do nabożeństwa w świątyni, która została bezprawnie zagarnięta przez władze sowieckie w 1962 roku. Jednak nie udało się tego osiągnąć - relacjonował rozmowy z władzami ks. bp Leon Mały.
Wierni parafii są zdeterminowani, żeby walczyć o swoje prawa do końca - napisał Nasz Dziennik. Do głodówki prowadzonej od kilku dni przez dwie kobiety dołączyła jeszcze jedna osoba. Parafianie zawiesili też w kościele transparent z napisem: "Wierzymy w Boga, głodujemy, zwróćcie nam kościół św. Marii Magdaleny!". Na władzach nie robi to jednak wrażenia. Wprost przeciwnie. Zarzucają one parafianom, że... "okupują" dom muzyki organowej, który mieści się w świątyni. Dyrektor domu muzyki organowej Julian Winnyćkyj oskarża wiernych parafii o brutalne zachowanie, chociaż nie ma ku temu podstaw. "Nasze koncerty odbywają się w nerwowej atmosferze. Katolicy przerwali próby koncertu poświęconego poecie Szewczence. Na administrację wywierano presję, żeby koncert nie odbył się w niedzielę" - narzekał dyrektor w liście do włodarzy Lwowa, twierdząc w dodatku, że władze nie reagują. Te odpowiedziały jednak pogróżkami. Lwowscy katolicy podkreślają, że protest głodowy podjęto, ponieważ żadne inne środki nie przynosiły do tej pory efektów. Wierni parafii pw. św. Marii Magdaleny we Lwowie walczą o oddanie bezprawnie zagarniętej przez komunistów świątyni już od 15 lat. Ordynariusz archidiecezji lwowskiej ks. kard. Marian Jaworski, podobnie jak ks. bp Leon Mały, był przeciwko narażeniu przez wiernych parafii własnego zdrowia poprzez organizowanie protestu głodowego. - Jednak w obecnych warunkach we Lwowie tylko w taki sposób można zwrócić uwagę społeczeństwa na łamanie praw wiernych Kościoła rzymskokatolickiego na Ukrainie - powiedział "Naszemu Dziennikowi" ks. bp Leon Mały. W sprawie rozwiązania konfliktu o zwrot kościoła interweniowali przedstawiciele polskich służb dyplomatycznych na Ukrainie. Do tej pory jednak rozmowy z władzami ukraińskimi nie przyniosły efektów. To nie jedyna batalia ukraińskich katolików o zwrot zagarniętego przez komunistów w czasach Związku Sowieckiego budynku. W Kijowie kościół pw. św. Mikołaja, który został wybudowany w 1909 roku za pieniądze miejscowych Polaków, jest dotąd wykorzystywany bezprawnie jako dom muzyki organowej. Gmach świątyni popada w coraz większą ruinę. Dziesiątki apeli i protestów wiernych parafii św. Mikołaja do władz centralnych Ukrainy nie zmieniły sytuacji na lepsze. Władze ukraińskie są nadal głuche na potrzeby obywateli ukraińskich wyznania rzymskokatolickiego.