Droga Krzyżowa w rzymskim Koloseum

KAI/J

publikacja 07.04.2007 11:08

Idąc za Jezusem drogą Jego Męki przeżywamy również wszelkie cierpienia świata - powiedział Benedykt XVI na zakończenie Drogi Krzyżowej w Wielki Piątek 6 kwietnia w rzymskim Koloseum.

Punktem wyjścia rozważań, przygotowanych w tym roku przez ks. prof. Gianfranco Ravasiego, włoskiego biblistę i egzegetę, prefekta mediolańskiej Biblioteki Ambrozjańskiej, stał się opis Męki Jezusa zawarty w Ewangelii św. Łukasza. Treść 14 stacji – odmienna od tradycyjnych – oparta była wyłącznie na wydarzeniach biblijnych. Wokół ruin Koloseum zgromadziło się kilkadziesiąt tysięcy osób trzymających w dłoniach zapalone świece. Tradycyjnie już tytuły poszczególnych stacji odczytywano w siedmiu językach: po włosku, francusku, angielsku, niemiecku, hiszpańsku, portugalsku i polsku. Nabożeństwo transmitowało 67 stacji telewizyjnych z 41 krajów. Drogę rozpoczął Ojciec Święty, niosąc krzyż, który przed drugą stacją przekazał swemu wikariuszowi dla diecezji Rzymu kardynałowi Camillo Ruiniemu. Do kolejnych stacji krzyż nieśli przedstawiciele wszystkich kontynentów: młodzi ludzie z Konga-Brazzaville, Chile, Korei, Chin i Angoli, a także rodzina rzymska i dwaj franciszkanie z Kustodii Ziemi Świętej. Pochodnie po obu stronach krzyża trzymało dwoje młodych z diecezji rzymskiej. Po zakończeniu Drogi Krzyżowej głos zabrał Benedykt XVI, który szedł przez całe nabożeństwo tuż za krzyżem i wziął go w ręce ponownie przed ostatnią, czternastą stacją. W improwizowanym przemówieniu powiedział, że idąc za Jezusem drogą Jego Męki, przeżywamy również wszelkie cierpienia świata. Pamięć o tym otwiera nasze oczy i serca na innych. Papież przypomniał, że Ojcowie Kościoła za największy grzech ludzkości uznawali nieczułość serca. Prorok Izajasz zapowiadał zaś, że Bóg zabierze nam serce kamienne i da nam serce z ciała. „Nasz Bóg nie jest Bogiem dalekim” – mówił Ojciec Święty, dodając, że jest Bogiem, który przyjął ciało, stał się człowiekiem, by być z nami i przyjąć nasze cierpienia, aby dać nam serce z ciała i obudzić w nas miłość do drugiego człowieka. Przed udzieleniem wszystkim apostolskiego błogosławieństwa Ojciec Święty modlił się za wszystkich cierpiących na całym świecie, a także o to, „by Pan dał nam serce z ciała”, abyśmy o Jego miłości mogli świadczyć nie tylko słowami, ale także całym swoim życiem. Ks. Ravasi w swych rozważaniach pominął stacje tradycyjnie rozważane w czasie Drogi Krzyżowej, o których jednak nie mówią żadne przekazy biblijne, jak: trzy upadki Jezusa pod ciężarem krzyża, spotkanie z Weroniką czy odarcie Go z szat. W rzymskim Koloseum zabrzmiały za to takie stacje jak: modlitwa Jezusa w Ogrodzie Oliwnym, zdrada Judasza, skazanie przez Sanhedryn, zaparcie się Piotra, biczowanie i koronowanie cierniem czy stacja jedenasta: „Jezus obiecuje swoje Królestwo dobremu łotrowi”. Wątek 14. stacji autor zaczerpnął z opisu Męki Jezusa zapisanego w Ewangelii wg św. Łukasza, którą czyta się w tegorocznej liturgii Wielkiego Piątku. W stacji pierwszej, patrząc na agonię Chrystusa w Getsemani, „na Jego zmaganie się z sobą, widzimy nas samych pokonujących ciemności naszego rozdzierającego bólu, opuszczenia przez przyjaciół, milczenia Boga. To dlatego Jezus, jak już zostało powiedziane, «będzie konał aż do skończenia świata; nie wolno nam spać w tym czasie», gdyż szuka On «towarzystwa i ulgi», jak każdy cierpiący na tym świecie” – napisał autor rozważań.

Stacja druga: „Jezus zdradzony przez Judasza i pojmany” ukazała Judasza jako ucznia, w którego „niespokojnym i zatwardziałym” sercu ujawniają się złowieszcze zamiary – „ucznia, być może ulegającego złudzeniu i rozczarowaniu, ale który coraz bardziej popada w rozpacz”. W gorzkim osamotnieniu Jezusa ma udział wielu z nas. „Nawet teraz, gdy jesteśmy razem, jak i wtedy, gdy zamknięci w czterech ścianach mieszkania, spoglądamy na wciąż milczący telefon. Zapomniani przez świat, bo jesteśmy starzy, chorzy, czy też obcy. Jezus wraz z nami wypija ten kielich goryczy opuszczenia, samotności, wrogości” – napisał ks. Ravasi. W trzeciej stacji przedstawił on skazanie Jezusa przez Sanhedryn. Już wcześniej ustalony wyrok przypomina nam, zdaniem autora, o obowiązku mówienia prawdy: „Trzeba dać świadectwo prawdzie także wbrew silnej pokusie milczenia, wycofania się, pójścia z prądem dominującej opinii”. Prefekt Biblioteki Ambrozjańskiej zacytował tu słowa młodej Żydówki Etty Hillesum, skazanej na zagładę w obozie koncentracyjnym, która powiedziała: „każdej nowej okropności czy zbrodni musimy przeciwstawić nowy ułamek prawdy i dobra, który zdobyliśmy w nas samych. Możemy cierpieć, ale nie wolno nam ulegać”. Stacja czwarta – również rzadko rozważana w polskiej tradycji – przypomniała dramatyczne zaparcie się Piotra, które autor medytacji określił „desperacką próbą obrony”. Ogień rozpalonego nocą ogniska przenika nie tylko twarz Piotra, ale „obnaża również jego nieszczęsną duszę: jej kruchość, egoizm, lęk”. Według duchownego, „kurtyna tej sceny nie opada jednak w chwili zdrady”, z oczu Apostoła po zetknięciu z wzrokiem Jezusa płyną łzy skruchy. „W tym wydarzeniu zbiegają się wszystkie historie zdrad i nawróceń, słabości i wyzwolenia” – napisał ks. Ravasi, dodając, że „do tego orszaku należymy także my wszyscy, którzy, ulegając podłym lękom, każdego dnia dopuszczamy się małych niewierności, zasłaniając się błahymi usprawiedliwieniami. Ale tak jak przed Apostołem, tak i przed nami otwiera się droga, na której z całą pewnością nasz wzrok napotka spojrzenie Chrystusa, który powtórzy nam to samo zadanie: także ty, nawróciwszy się, «utwierdzaj twoich braci»”. Stacja piąta – będąca w tradycyjnym układzie pierwszą – to osądzenie Jezusa przez Piłata. „Do Piłata dołącza również jeszcze inny rodzaj ciemnej i ulotnej władzy. Chodzi o bezlitosną siłę mas, manipulowanych przez ukrytych strategów, zawsze knujących w ciemnościach. Pod presją opinii publicznej Piłat przyjmuje postawę, która wydaje się dominować w naszych czasach, to znaczy postawę obojętności, nieangażowania się, dbania o zachowanie politycznej poprawności” – napisał autor tegorocznych rozważań. Podkreślił, że również my sami często naśladujemy Piłata, „jak on patrzymy w drugą stronę, umywamy ręce, a jako alibi rzucamy naszym ofiarom odwieczne piłatowe pytanie, typowe dla wszelkiego sceptycyzmu i relatywizmu etycznego: «Cóż to jest prawda?»”. Treścią stacji szóstej było biczowanie i koronowanie cierniem Jezusa, gdy „rozpoczyna się ponury rytuał tortur”. „W tym miejscu, do którego zabroniono wstępu ludowi, dokonuje się wydarzenie, które przez wieki będzie się powtarzać na tysięczne sposoby, równie sadystyczne i perwersyjne w mrokach wielu cel więziennych”. Jezus został nie tylko pobity, ale także podczas „makabrycznej maskarady” upokorzony – podkreślił włoski kapłan.

Kolejne stacje towarzyszące rzymskiej Drodze Krzyżowej to rozważania lepiej znane: Jezus bierze krzyż na swe ramiona, Cyrenejczyk pomaga Mu nieść Krzyż, Jezus spotyka niewiasty jerozolimskie, Jezus przybity do krzyża. W stacji siódmej – "Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona" autor napisał m.in.: "Także dzisiaj, jak wtedy, wokół Jezusa, który podnosi się i rusza naprzód, niosąc drewno krzyża, toczy się codzienne życie ulicy, ludzie robią interesy, połyskują zachęcająco witryny sklepów, trwa poszukiwanie przyjemności. A przecież wokół Niego panuje nie tylko wrogość czy obojętność. Jego śladami idą dziś ci, którzy postanowili iść za Nim (...) Na końcu Via Dolorosa nie ma jedynie wzgórza krzyży ani otchłani grobu, ale także góra chwalebnego wniebowstąpienia i światła". Medytując nad z pozoru przypadkowym spotkaniem Jezusa z Szymonem Cyrenejczykiem autor zacytował słowa Charlesa Peguy: „Iluż ludzi, aż po dzień dzisiejszy, chciałoby tam być, na jego miejscu? Przechodzić tamtędy dokładnie w tym momencie”. Była to tajemnica spotkania z Bogiem, który niespodziewanie wchodzi w życie wielu ludzi: „Bóg czeka na nas w naszych codziennych sprawach. To On czasami puka do naszych drzwi, prosząc o miejsce przy naszym stole, by zjeść z nami posiłek. Innym razem niespodziewanie zjawia się na naszej drodze, podobnie jak w przypadku Szymona Cyrenejczyka, by stać się darem zapoczątkowującym nawrócenie”. W rozważaniach stacji dziewiątej – " Jezus spotyka niewiasty jerozolimskie" ks. Gianfranco Ravasi napisał: "Wyobrażamy sobie teraz u Jego boku również wszystkie kobiety upokarzane i gwałcone, spychane na margines i poddawane haniebnym praktykom plemiennym, kobiety przeżywające kryzysy i samotne w obliczu swego macierzyństwa, matki żydowskie i palestyńskie i z wszystkich ziem ogarniętych wojną, wdowy bądź staruszki zapomniane przez własne dzieci...". „Przed wiszącym na krzyżu i umierającym Człowiekiem przewala się tłum chcących widzieć, napawać się tym makabrycznym przedstawieniem. Cisną się do krzyża powodowani próżną ciekawością. Swój wzrok zatrzymują na powierzchni zjawisk i z tym większą zawziętością poszukują mocnych wrażeń. Jakże bliski jest nam ten okrutny obraz. Przecież nasze społeczeństwo, my sami, chcąc ożywić nasze zdrętwiałe dusze, nieczułe serce i przyćmiony umysł, uciekamy się do prowokacji i przesady, choć one działają jak narkotyk” – brzmiało rozważanie X stacji. Autor dodał dalej, że Jezus nie schodzi z krzyża, bo nie chce nas zniewalać cudami. „On czeka, kiedy sami z wolnej woli i z miłości do Niego przyjdziemy. Jego porażka, upokorzenie i bezsilność wobec śmierci otwierają przed nami drogę do chwały i życia. Jezus staje przed nami jako Pan i Król dziejów i świata”. W stacji jedenastej, opartej na przekazie ewangelisty Łukasza, Jezus obiecuje swoje Królestwo dobremu łotrowi, który, mówiąc w ostatnich chwilach swego życia: „Jezu, wspomnij na mnie, gdy wejdziesz do swego Królestwa” – zdaniem ks. Ravasiego – „niemal nakazuje Jezusowi: «Pamiętaj o mnie!»”. Biblista zauważył, że w języku biblijnym słowo to ma szczególną siłę. „Wyraża ono pełne, mocne zaufanie. To tak, jakby powiedzieć: «Zaopiekuj się mną, nie porzucaj mnie, bądź przyjacielem, który podtrzyma i wesprze!»”. Tych kilka słów – napisał dalej autor tegorocznych rozważań – rozbrzmiewa do dziś „i stale będzie odbijać się echem jako znak, któremu można zaufać i w którym każdy grzesznik, jeśli tylko uwierzy i zaufa Jezusowi, u ostatecznego kresu życia znajdzie zbawienie”.

W stacji dwunastej uczestnicy Drogi Krzyżowej w rzymskim Koloseum zostali zaproszeni do wsłuchania się w dialog wiszącego na krzyżu Jezusa z Matką i umiłowanym uczniem. „Od tej chwili Maryja nie będzie już sama. Stanie się Ona Matką Kościoła, niezliczonego ludu z każdego języka, narodu i rasy, który w ciągu wieków będzie się wraz z Nią gromadził wokół krzyża Chrystusa, Jej pierworodnego Syna. Od tej chwili także my idziemy wraz z Nią drogą wiary. Mieszkamy z Nią w domu, w którym wciąż żyje Duch Pięćdziesiątnicy. Razem zasiadamy do stołu, gdzie łamie się chleb Eucharystii, w oczekiwaniu na dzień, w którym Jej Syn powróci, by zaprowadzić nas – tak jak Ją – do swojej wiecznej chwały” – napisał autor medytacji. Rozważając chwilę śmierci Jezusa na krzyżu wierni usłyszeli, że „Jego agonia powtarza się także teraz, w tej chwili, w agonii wielu mężczyzn i kobiet, tu w Rzymie i w tylu innych miastach i miejscowościach świata”, ale śmierć, „mimo że nic nie traci na swej tragicznej powadze, nieoczekiwanie objawia zupełnie inną twarz. Ma twarz, ma oczy samego Ojca, który jest w niebie. Dlatego Jezus w chwili konania tak czule woła do Niego: «Ojcze, w twe ręce powierzam ducha mego»”. Kończąc rozważania Drogi Krzyżowej złożeniem ciała Jezusa do grobu, prefekt mediolańskiej Biblioteki Ambrozjańskiej napisał: „Gdy wzejdzie owa jutrzenka, spośród grobów wyjdzie nam naprzeciw anioł i zapyta: «Czemu szukacie Żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tu! Zmartwychwstał!» A gdy będziemy wracać do domu, u naszego boku pojawi się sam Zmartwychwstały. Pójdzie razem z nami, przekroczy nasz próg i zasiądzie z nami do stołu, by łamać z nami chleb”.