Ciukuruku

xrt

publikacja 06.08.2013 07:00

Pokazy w świdnickiej manufakturze cukierków – bardzo pouczająca wakacyjna wyprawa, nie tylko dla dzieci.

Ciukuruku ks. Roman Tomaszczuk /GN Jak powstaje taki cukierek, zdradzają wszystkim ciekawskim siostry z Ciukuruku w Świdnicy

Co można zobaczyć w maleńkim sklepiku-manufakturze Ciukuruku w Świdnicy mieszczącym się na ul. Różanej, naprzeciwko sądu? Najpierw mistrzynie łakoci gotują na kuchence karmel. Potem przenoszą go na płytę. Muszą robić to ostrożnie, bo rozgrzany karmel ma około 150 st. C. Tam dodają aromaty i naturalne barwniki, a potem przenoszą go na specjalne maty. Część karmelu wyrabiają na haku.

Receptura, według której wyrabiane są cukierki w manufakturze Ciukuruku w Świdnicy, swoimi korzeniami sięga aż XVIII w. – Szczegóły są tajemnicą naszego zakładu, ale powszechnie wiadomo, że karmel po rozgrzaniu jest żółty, czasem o złocistym odcieniu. Żeby stał się biały, trzeba go wielokrotnie przerzucić na haku, wtedy bowiem napowietrza się i wtedy też w słodyczach widać takie maleńkie bąbelki – wyjaśnia Sylwia Tomaszewska, jedna z sióstr prowadzących słodki biznes.

Pracują we dwie według ściśle ustalonego harmonogramu, ponieważ cukierek to dzieło dosyć precyzyjnej technologii.

Kiedy wszystkie elementy cukierka są gotowe (chodzi o kolorystykę karmelu), wtedy składa się je w wałek, który następnie formuje się w laski o średnicy około 10 mm. Jak to się dzieje, że po przecięciu takiej laski ukazuje się precyzyjny wzór: ananas, wisienka czy napis „I love You”?

– To kwestia wyobraźni – wyjaśnia Małgorzata Furtak-Cychowska, druga siostra. – Wzorek bowiem powstaje w chwili zlepiania kolejnych elementów wałka. Ważne, żeby pamiętać, iż musi on zamknąć się w kole.

A intrygująca nazwa? – To sprawa lingwistycznych eksperymentów – śmieje się Małgorzata, gdy wyjaśnia nazwę sklepiku. – Nasz sklep jest może czwarty w Polsce, wszystkie inne mają już nazwy kojarzące się jednoznacznie z cukierkami, coś w stylu dziecinnego „ciuciu”. Nam została słowotwórstwo. W naszym zamyśle „ciukuruku” oprócz skojarzenia z cukierkami ma mieć walor folklorystyczny – stąd konsekwentnie idziemy w nieco cepeliowe opakowania i wzornictwo – dodaje.

Co ciekawe, codziennie od wtorku do piątku o 15.00, a w soboty o 11.00 i 13.00 każdy może uczestniczyć w pokazie wyrabiania cukierków i lizaków, a na koniec spróbować ciepłego karmelka. Wakacyjna wyprawa z dziećmi do słodkiej manufaktury – strzał w dziesiątkę.

W sklepie jest kilkanaście smaków karmelków i lizaków, m.in. śmietankowe, wiśniowe, ananasowe czy truskawkowe. Najpopularniejszym smakiem jest panna cota, natomiast najsłabsze wzięcie wśród klientów mają łakocie anyżowe.

Wszystkie cukierki są ręcznie robione na miejscu i ładnie opakowane w torebeczki i słoiczki. Ceny? Różne, w zależności od wielkości opakowania. W ofercie manufaktury są także cukierki na zamówienie, np. z logo firmy, lub okolicznościowe z racji ślubu czy urodzin. Siostry potrafią także wyczarować specjalne kształty lizaków.