Moralność kontra nauka

Rzeczpospolita/a.

publikacja 13.04.2007 07:02

Wszyscy demokraci i prawie połowa republikanów w amerykańskim Senacie poparła ustawę zezwalającą na finansowanie z kasy federalnej badań z wykorzystaniem komórek macierzystych - podała Rzeczpospolita.

Za zmianą obecnego prawa opowiedziało się 63 senatorów, 34 zgłosiło sprzeciw - poinformowała Rz. W styczniu ustawę zatwierdziła Izba Reprezentantów. Prezydent George W. Bush już zapowiedział, że nie podpisze nowego prawa. - Ta ustawa przekracza granicę moralną, która dla mnie i dla wielu innych jest nienaruszalna - powiedział. Podobnie jak większość konserwatywnych amerykańskich ewangelików Bush uważa, że życie ludzkie zaczyna się z chwilą poczęcia. Tymczasem, aby uzyskać komórki macierzyste, których wykorzystanie może przynieść przełom w medycynie, naukowcy niszczą zarodki. Senat byłby w stanie odrzucić weto prezydenta. Większym problemem byłoby znalezienie odpowiedniej większości w Izbie Reprezentantów. Mimo to pomysłodawca ustawy, republikański senator z Pensylwanii Arlen Specter, zapowiedział wczoraj, że tak czy inaczej finansowanie nowej dziedziny badań z pieniędzy federalnych zostanie przeforsowane. Za wykorzystaniem komórek macierzystych opowiada się już prawie dwie trzecie Amerykanów. Szybko postępują prace nad komórkami macierzystymi w prywatnych laboratoriach, takich jest Geron z Kalifornii, które jeszcze przed końcem roku zamierza wprowadzić nową metodę leczenia osób sparaliżowanych wskutek uszkodzenia rdzenia kręgowego. Uzyskane do tego celu komórki pochodzą z klinik zapłodnienia in vitro. Miały zostać zniszczone. Aby przekonać oponentów do zmiany stanowiska, do udziału w senackiej debacie zwolennicy nowej ustawy zaprosili inwalidów, dla których jedyną nadzieją na wyleczenie są nowe metody. - Kiedy myślę o komórkach macierzystych, mam przed oczyma cukrzyków uwolnionych od codziennego zażywania insuliny czy cierpiących na chorobę Parkinsona, którzy znów mogą biegać - przyznał Orrin Hatch, republikański senator z Utah, jednego z najbardziej konserwatywnych stanów Ameryki. Biały Dom może okazać się tym bardziej skłonny do kompromisu, że zabiega o porozumienie z Kongresem w nie mniej ważnej sprawie: dalszego finansowania wojny w Iraku. Stanowiska Busha niezgodnego z życzeniami opinii publicznej nie zamierzają też podzielać wszyscy republikańscy kandydaci w wyborach prezydenckich 2008 r.