493 tysiące podpisów za obroną życia

prze/a.

publikacja 13.04.2007 11:38

Głosowanie w sprawie zmiany konstytucji ma się odbyć w Sejmie dzisiaj około godziny 12.30. Może być jednak opóźnione. Organizacje ochrony życia rozsyłają do znajomych sms-y z prośbą o modlitwę.

Już 493 tysiące ludzi podpisało apel do Marszałka Sejmu o wzmocnienie ochrony życia w Konstytucji. Od rana w Sejmie panuje duże napięcie w związku z tą sprawą. Według Wojciecha Wierzejskiego poseł Marek Suski z PiS wpadł w szał i darł listy biskupa Górnego popierający zmianę konstytucji, które rozłożyli na sali posłowie LPR. Sejmowi eksperci stwierdzili w ekspertyzach, że tzw. poprawka prezydencka to bubel prawny. Jest sformułowana tak niefortunnie, że w przyszłości może doprowadzić wręcz do pogorszenia ochrony życia, zamiast ją umocnić. Premier upiera się jednak właśnie przy tej poprawce. Największe szanse na poparcie w Sejmie ma projekt zmiany artykułu 30. Konstytucji, mówiący o godności człowieka od chwili poczęcia. Skoro premier chce jednak, by PiS głosował za propozycję prezydencką, wniosek jest jeden: chce on sprawę zmiany konstytucji utopić. Najwyraźniej liczy, że każdy klub zagłosuje za innym projektem zmiany konstytucji, a w związku z tym ochrona życia... nie przejdzie wcale. A PiS będzie mógł się bronić przed chrześcijańską stroną opinii publicznej: „No jak to, przecież głosowaliśmy za życiem”. Te plany krzyżuje premierowi 60 posłów i 12 senatorów PiS, którzy wysłali list do przewodniczącego klubu z wnioskiem o wycofanie prezydenckiej poprawki. Jest wśród nich marszałek Marek Jurek. Przewodniczący klubu PiS Marek Kuchciński grozi im za to wyciągnięciem konsekwencji. Ujawnił też prawdziwa motywację liderów PiS – Grozi nam wojna aborcyjna i referendum. Na tym zyskają dwie strony radykalne: lewica i Liga Polskich Rodzin. Tego chcemy uniknąć” – powiedział rano Kuchciński dziennikarzowi TVN 24. Czyli jak zwykle nie chodzi o ideę ochrony dzieci nienarodzonych, tylko o poparcie w następnych wyborach. Tu jednak Kuchciński może się pomylić, bo wyborcy często karzą posłów także za cynizm w ważnych głosowaniach. Do referendum, którym straszą niektórzy, prawdopodobnie nie dojdzie, tak wynika z arytmetyki sejmowej. Ale gdyby nawet doszło, w referendum nie może być pytania o liberalizację przepisów aborcyjnych. Można byłoby się w nim wypowiedzieć tylko za zmianą konstytucji lub za odrzuceniem zmiany.