Kandydat na prezydenta Francji: Jako wierzący bronię laickości

KAI/J

publikacja 13.04.2007 22:50

"Bronię laickości państwa jako obywatel, ale także jako człowiek wierzący" - powiedział w wywiadzie dla dziennika "La Croix" François Bayrou, kandydat we francuskich wyborach prezydenckich.

"Wiara ma się o wiele lepiej, gdy pozostaje wolna od wpływów państwa - i wzajemnie. Sojusz ołtarzu z tronem jest przekleństwem i jedną z przyczyn antyklerykalizmu" - twierdzi Bayrou, uważany za "czarnego konia" wśród kandydatów. Wywodzący się z centrowej formacji UDF Bayrou ma bowiem szansę zagrozić najpoważniejszym dotychczas kandydatom: reprezentującemu obóz prezydencki, prawicowemu Nicolasowi Sarkozy'emu i kandydatce Partii Socjalistycznej, Ségolene Royal, odbierając głosy zarówno z lewa, jak z prawa. Podobnie jednak jak oni, Bayrou nie przewiduje zmian w obowiązującej od 1905 r. ustawie o rozdziale Kościoła i państwa. Uważa laickość za bogactwo i zalicza ją do wartości "specyficznie francuskich i niezrozumiałych dla cudzoziemców". Prezydent, którego rola symboliczna, jako przedstawiciela Narodu jest we Francji bardzo ważna, jest równocześnie gwarantem uniwersalnych wartości Republiki: wolności, równości i braterstwa, które są dziedzictwem zarówno chrześcijaństwa, jak idei oświecenia, a laickość z nich wypływa - przypomina kandydat UDF. Nawiązując do propozycji, by samorządy lokalne mogły bezpośrednio finansować miejsca kultu, Bayrou sądzi, że istniejąca obecnie równowaga jest dobra i nie należy jej naruszać, szukając równocześnie takich możliwości, by "religie nowe i ubogie" mogły dysponować godnymi miejscami gromadzenia się wiernych. Podobnie nie należy ani wprowadzać nowych świeckich świąt (z wyjątkiem uroczystości, jak towarzyszyć by miała uzyskaniu francuskiego obywatelstwa), ani wprowadzać wolnych dni w okresach świątecznych dla religii niechrześcijańskich."Potrzebny jest nam taki kodeks laickości, który uzna istniejące obecnie we Francji święta i tradycje za nasze wspólne dziedzictwo" - sądzi Bayrou. Jego zdaniem religie mogą znajdować należne im miejsce w życiu społeczeństwa, które powinno się z nimi liczyć, ale nie mogą wymagać, by politycy, którzy służą przede wszystkim całemu społeczeństwu, naginali się do wymagań religii. "Mówię to jako polityk i jako chrześcijanin" - podkreślił Bayrou. Pytany o miejsce islamu i muzułmanów w społeczeństwie francuskim, kandydat centrystów odpowiedział, że ma je każdy muzułmanin, który czuje się równocześnie Francuzem. Negowanie reguł życia w społeczeństwie ma miejsce w środowiskach o wysokim bezrobociu i trudnościach z integracją. Równocześnie wielu muzułmanów bierze aktywniej, niż niejeden chrześcijanin, udział w życiu publicznym. Bayrou przypomniał też, że społeczeństwo francuskie jest bardzo różnorodne. "Powiedzieć: «Francuz - tylko katolik» dzisiaj nie ma sensu!" - oświadczył. Jednocześnie podkreślił, że zbytnie obnoszenie się ze swoją przynależnością, tak narodową, jak religijną, jest rodzajem neurozy i może być wręcz niebezpieczne. Pierwsza tura wyborów prezydenckich, w której wystartuje trzynaścioro kandydatów, odbędzie się w niedzielę 22 kwietnia, druga - dwa tygodnie później.