Niemcy nie chcą podtrzymywania życia

Rzeczpospolita/a.

publikacja 20.04.2007 12:34

Co dziesiąty Niemiec spisał dokument zobowiązujący lekarzy do zaniechania ratowania życia, gdy wymaga ono sztucznego podtrzymywania - podaje Rzeczpospolita.

Często jednak lekarze nie wypełniają woli pacjentów spisanej w tym tak zwanym testamencie życia - dodaje Rz. Władze chcą zmusić lekarzy do bezwzględnego respektowania woli pacjentów. - Istnieje niezaprzeczalne prawo do życia, ale nie ma obowiązku życia - twierdzi Michael Koch (z opozycyjnej liberalnej FDP), współautor projektu nowej ustawy. Wspiera go minister sprawiedliwości Brigitte Zypries (SPD). W opinii zwolenników takiego podejścia, każde działanie lekarzy sprzeczne z wolą pacjenta jest przestępstwem, które podlega karze. Wiele na ten temat mogą powiedzieć lekarze berlińskiej kliniki Charité, którym grozi proces w sprawie sztucznego podtrzymywania życia 86-letniej pacjentki. Elisabeth R. została przewieziona do szpitala ze złamaną nogą. Dwa tygodnie później zapadła w śpiączkę. - Nie chciała, aby ją sztucznie utrzymywać przy życiu, co jasno wyraziła w oświadczeniu woli, które aktualizowała regularnie od dziesięciu lat - podkreśla jej adwokat Beate Stedlinger. Mimo to lekarze zastosowali sztuczne oddychanie, utrzymując chorą przy życiu przez kilka tygodni. Aparaturę odłączono dopiero, gdy stan zdrowia pacjentki pogorszył się do tego stopnia, że nie można już jej było uratować. Zdaniem adwokata lekarze doprowadzilido dalszego uszczerbku zdrowia pacjentki i powinni za to odpowiedzieć. - Szanujemy oświadczenia woli pacjentów, ale nie zawsze daje się z nich wywnioskować, w którym momencie powinna się kończyć ingerencja medycyny - mówi profesor Ulrich Frei z Charité. - Nie ma żadnego problemu. W razie wątpliwości opowiedzieć się trzeba zażyciem -przekonuje Wolfgang Bosbach, wiceprzewodniczący CDU. Jest on autorem kolejnego, przedstawionego w Bundestagu projektu ustawy. Przewiduje on utrzymanie prawa l ekarzy do ostatecznej decyzji, czy testament życia pacjenta da się zastosować w konkretnym przypadku. Sęk w tym, że przygotowane wiele lat wcześniej oświadczenia woli są nieprecyzyjne i obfitują w sformułowania w rodzaju: "niegodne życie" czy "życie pełne cierpienia", którego przyszli pacjenci pragną uniknąć. Jak postępować jednak z pacjentami, którzy zaleźli się w stanie śpiączki? Jedna z dyskutowanych niedawno w Bundestagu propozycji zakłada, że wyrażona przez nich wcześniej wola śmierci musi być respektowana jedynie w przypadku, gdy zaistnieje "graniczące z pewnością prawdopodobieństwo", iż nie odzyskają przytomności. - Takie sformułowanie umożliwia zabijanie - twierdzą przedstawiciele niemieckich Kościołów. Kościół katolicki nie ma nic przeciwko testamentom życia, pod warunkiem, że nie staną się instrumentem aktywnej pomocyprzy śmierci lub dokonania samobójstwa przy udziale lekarzy. Ministerstwo Sprawiedliwości prowadzi całą kampanię, wydając broszury i publikując gotowe wzorce testamentów życia. - Jeżeli człowiek zadał sobie trud i wcześniej zajmuje się swoim losem w wypadku choroby, to jego wola musi być później akceptowana przez innych - powtarza minister Zypries. Praktyka ta opiera się na przepisach kodeksu cywilnego i potwierdzona została już dwoma orzeczeniami Sądu Najwyższego, mówiących, że lekarze nie mogą ignorować testamentów życia.