Warszawa: Zakończył się Światowy Kongres Rodzin

KAI/J

publikacja 14.05.2007 08:15

Zdrowa rodzina niesie Europie i światu wiosnę cywilizacji miłości i życia w miejsce "demograficznej zimy" - napisali w specjalnym przesłaniu uczestnicy Światowego Kongresu Rodzin, który zakończył się w niedzielę w Warszawie. Ponad 3 tys. delegatów z ponad 60 krajów obradowało pod hasłem "Rodzina wiosną dla Europy i świata".

Na Kongres odbywający się pod patronatem prezydenta Lecha Kaczyńskiego, do Warszawy przybyli ze wszystkich kontynentów przedstawiciele ruchów i stowarzyszeń rodzinnych, posłowie do parlamentu Europejskiego, duchowni różnych wyznań i religii. Uczestnicy Kongresu odbywającego się w Pałacu Kultury i nauki wysłuchali wykładów i dyskusji, podczas których mówiono o istocie małżeństwa, rodziny, wychowania a także porównywano systemy opieki nad rodziną stosowane w różnych krajach. Mówiono także o zagrożeniach przed jakimi staje rodzina we współczesnym świecie, m.in. o atakach na małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, o fali rozwodów, dylematach bioetycznych czy przyczynach bezdzietności. Polska polityka - będzie prorodzinna? Dla przedstawicieli polskich władz Kongres stał się okazją do zapowiedzi wprowadzenia polityki prorodzinnej. Na początku spotkania wicepremier Roman Gierych mówił o uruchomieniu rządowego programu ochrony młodzieży przed propagandą homoseksualną oraz zaostrzeniu sankcji za rozpowszechnianie pornografii. Obietnicę poparcia wszelkich inicjatyw na rzecz umocnienia praw rodzin, polepszenia ich sytuacji ekonomicznej i nowych perspektyw rozwoju złożył podczas warszawskiego spotkania prezydent RP. W przesłaniu odczytanym na początku obrad Lech Kaczyński zapewnił, że wzmocnieniu polskich rodzin służyć będzie pakt społeczny pomiędzy przedstawicielami państwa, pracodawców oraz środowisk pracowniczych i związkowych, którego powstaniu patronuje. Zdaniem Lecha Kaczyńskiego już sam tytuł tego paktu "Gospodarka, praca, rodzina, dialog" wskazuje na znaczenie rodziny jako jednego z filarów ładu i gwarancji powodzenia Polski i Polaków w XXI wieku. Prezydent wyraził również radość, że w tym kierunku zmierzają działania rządu zgodnie z przedstawionym niedawno programem polityki rodzinnej na lata 2007-2014. Demograficzna zima Europy Wiele uwagi poświęcono krytycznej sytuacji demograficznej naszego kontynentu. Prof. Gerard-Francois Dumont, znany francuski demograf z paryskiej Sorbony przestrzegał, że jeśli Europa nie zwiększy swej dzietności, to w ślad za kryzysem demograficznym, doświadczy kryzysu gospodarczego jak i kryzysu kulturowego. "Nowy Kryzys Demograficzny", o którym mówi prof. Dumont cechuje charakterystyczna dla Europy przewaga ludzi starszych nad młodymi, co rodzi określone problemy nie tylko w sferze społecznej, ale ekonomii oraz kultury. O ile 50 lat temu procent ludności Europy, która ukończyła 60. rok życia wynosił 15 proc., to obecnie jest ich 22 proc. Dumont wskazał, że Europa jest dziś jedynym kontynentem, na którym obserwujemy brak prostej zastępowalności pokoleń, w wyniku czego jej bilans ludnościowy z roku na rok maleje. Tendencję tę obserwujemy już od lat 60-tych ubiegłego stulecia, a w szczególności od rewolucji spowodowanej przez wydarzenia maja 1968 roku.

Wśród głównych przyczyn tak katastrofalnego spadku ludności w Europie Dumont dostrzega wprowadzenie powszechnie dostępnej i skutecznej antykoncepcji, zezwolenie na aborcję w większości krajów Europy, mentalne nastawienie się rodziców na precyzyjną kontrolę urodzin oraz wydłużenie czasu nauki, w szczególności kobiet, co skutkuje późniejszym zawieraniem małżeństw. Kolejne przyczyny drastycznego spadku ludności na Starym Kontynencie to, zdaniem Dumonta, wzrost aktywności zawodowej kobiet i zmniejszanie się liczby małżeństw, na rzecz innych związków o charakterze partnerskim. Tendencje te w jeszcze bardziej zintensyfikowanej formie po upadku komunizmu dotarły do krajów byłego bloku radzieckiego, gdzie problemy demograficzne są dziś nawet większe niż w zachodniej Europie. Np. w Polsce współczynnik dzietności wynosi zaledwie 1,2 dziecka na statystyczną kobietę. Europa jako całość - podkreślił Dumont - przeżywa obecnie "demograficzną zimę" a jej skutki w najbliższych dziesięcioleciach dotkną także gospodarki i kultury. Badacz udowadniał, że przeważająca liczba ludzi starszych nad młodszymi powoduje ograniczenie inwestycji na danym terenie, gdyż starszym nie są one potrzebne. Hamuje też zdecydowanie inowacyjność społeczeństwa, co jest naturalną cechą dużych grup ludzi młodych. Jak pokonać spadek dzietności Uczestnicy Kongresu zwracali uwagę, że "demograficzna zima" zagraża także Stanom Zjednoczonym. Może ją zakończyć jedynie polityka prorodzinna polegająca na promowaniu rodziny i kształtowaniu podatków. Zdaniem dr. Phillipa Longmana z USA, przedstawiciela New America Foundation, globalny spadek dzietności z roku na rok się nasila, mimo iż populacja ludzi na całym świecie wzrasta rocznie o 76 mln osób. Warto jednak zwrócić uwagę, że obecnie mamy o 6 mln mniej dzieci przed 4 rokiem życia niż w 1990 roku. Na jedną kobietę powinno przypadać 2,1 dziecka, by nastąpiła zastępowalność pokoleń. Jednak w większości krajów - nawet w Chinach, Rosji, Pakistanie, Iranie, Egipcie czy Czechach, odsetek dzietności jest o wiele za mały. Amerykanin John Mueller stwierdził, że obniżone podatki i opieka społeczna są najlepszym sposobem zachęcenia rodziny do rodzenia większej ilości dzieci. O nowej, skutecznej polityce na rzecz rodziny na Łotwie mówiła Inese Slesere. U jej inspiracji był fakt gwałtownego spadku populacji po 1989 r. - o ponad 13 proc. Dodatkowo na 1000 urodzeń przypadało 698 aborcji, a 67 proc. małżeństw ulegało rozpadowi. W tej sytuacji po wyborach w 2002 r. nowy rząd powołał specjalne i dość unikalne w krajach Europy Ministerstwo Rodziny i Dzieci. Od 2004 r. zmniejszono podatki rodzinom, wychowującym czworo i więcej dzieci, zapewniono świadczenia dla rodziców, wychowujących dzieci w pierwszym roku ich życia. W efekcie w 2006 r. urodziło się już o 6 proc. dzieci więcej.

Francuski ekonomista Jean-Didier Lecaillon postulował, by nie patrzeć na rodzinę wyłącznie jak na jednostkę konsumpcyjną, ale także jak na wspólnotę, która inwestuje i wychowuje przyszłych obywateli. Rodzinę trzeba promować, konstruować takie podatki, by były zachętą do legalizowania związków, spojrzeć na rodzinę jako na wspólnotę produktywną. Dramatyczna sytuacja rodziny w Rosji Kongres stał się okazją do przyjrzenia się sytuacji rodzin w poszczególnych krajach. Najbardziej dramatycznie zabrzmiał raport dotyczący sytuacji w Rosji. Zdaniem prof. Anatolija Antonowa z moskiewskiego Uniwersytetu Łomonosowa, rodzina w Rosji jest dziś niszczona tak jak za komuny, a rzekoma pronatalistyczna polityka prezydenta Putina, to mit i kłamstwo. Skutkiem tej polityki jest m. in. Fakt, że 76 proc. rodzin rozpada się, a średnia długość trwania małżeństwa wynosi 9 lat. Uczony poinformował, że w Rosji praktycznie nie prowadzi się naukowych badań nad rodziną. Istnieje tylko jedna katedra Socjologii Rodziny na Uniwersytecie Łomonosowa w Moskwie. Wedle Antonowa od czasów rewolucji bolszewickiej w jego kraju trwa konsekwentna polityka antyrodzinna. Uzyskanie wolności w 1991 r. niewiele w tym względzie zmieniło, gdyż nadal rodzina wyłączona jest z wszelkiej polityki społecznej, która ma charakter zdecydowanie indywidualistyczny. Skutkiem braku jakiejkolwiek polityki na rzecz rodziny jest fakt, że zdecydowana większość małżeństw w Rosji ulega rozpadowi. O ile w 1979 roku 39 proc. małżeństw decydowało się na rozwód, to obecnie rozpadają się 3 na 4 małżeństwa, w czym Rosja wiedzie smutny prym w skali świata. 60 proc. dzieci wychowuje się poza małżeństwem, z jednym z rodziców lub w nowym związku (lub też w kolejnych nowych związkach), co dramatycznie odbija się to na ich stanie psychicznym i możliwościach rozwoju. Małżeństwo - trwały związek kobiety i mężczyzny Uczestnicy kongresu zwracali uwagę, że dzisiejszy świat coraz częściej kwestionuje pojęcie małżeństwa jako trwałego związku kobiety i mężczyzny. Tymczasem, jak podkreślał przewodniczący komisji prawnej Parlamentu Europejskiego, prof. Carlo Cassini z Włoch, prawidłowe relacje między mężczyzną a kobietą w rodzinie leżą u podstaw pokoju na świecie. Zaburzenie tych relacji skutkuje zaś nienawiścią, wojną i przemocą. Wolą samego Boga nowe życie powstaje na skutek relacji seksualnej, której zawsze winna towarzyszyć miłość. "Tylko w ten sposób - dzięki miłości między ojcem a matką - nowy człowiek może prawidłowo się rozwijać i w sposób normalny kształtować swoją osobowość" - mówił włoski europoseł. Kiedy relacje między małżonkami zostaną zaburzone i rozwojowi młodego człowieka nie towarzyszy harmonijna relacja między kobietą i mężczyzną, jego dalsze życie emocjonalne zostaje zaburzone. Nieprawidłowość relacji emocjonalnych w rodzinie jest najczęstszą przyczyną patologii osobowości, co skutkuje w dalszej konwencji różnymi rodzajami społecznych deprawacji, przemocy, brutalnych postaw itd.

Za jedno z najgroźniejszych niebezpieczeństw współczesnej cywilizacji i kultury, Cassini uznał oderwanie seksu od miłości. W ten sposób destrukcji ulega najgłębsza istota rodziny, którą jest relacja kobiety i mężczyzny. Kiedy uprawianiu seksu nie towarzyszy wierna miłość, to człowiek w ten sposób poczęty i wychowywany jest skazany na różne rodzaje osobowościowych upośledzeń. To samo niebezpieczeństwo rodzą tzw. związki partnerskie, w szczególności o charakterze homoseksualnym. "Związki homoseksualne nie gwarantują ani prawidłowego ukształtowania człowieka, ani nawet zwykłej sukcesji pokoleń. Mają one charakter jednoznacznie destrukcyjny dla społeczeństwa" - mówił Cassini. Na temat znaczenia małżeństwa jako instytucji dobra społecznego mówił prof. Bruce Hafen, specjalista prawa rodzinnego, były dziekan J. Reuben Clark School of Law BYU w USA. Podkreślił, że decyzja o małżeństwie jest decyzją zaangażowania się na rzecz społeczeństwa i dlatego instytucję tę wspierać powinno państwo i władza. "Małżeństwo jest początkiem cywilizacji, podstawowym miejscem przekazywania wartości społecznych". Prof. Hafen zwrócił uwagę, że współcześnie przeżywamy jedną z największych w historii cywilizacyjnych transformacji jeśli chodzi o rozumienie miłości, związku i małżeństwa. Wiąże się to z konfliktem między koncepcją nieograniczonych praw indywidualnych a zobowiązaniami społecznymi. Stąd plaga rozwodów, projekty małżeństw homoseksualnych. Oba te zjawiska wynikają z jednej teorii - wolności osobistej nieuwzględniającej konsekwencji społecznych. "Jeśli można zakończyć małżeństwo bez względu na konsekwencje, jakie to ze sobą niesie dla innych, można też je bez względu na to rozpocząć" - powiedział Hafen. Zachód wycofuje się z małżeństwa Podczas Kongresu przyznawano, że instytucja małżeństwa, choć dla milionów osób stanowi najpiękniejszą formę wzajemnego daru, podstawę szczęścia osobistego wszystkich członków rodziny i instytucję bezcenną dla społeczeństwa - przeżywa dziś kryzys. Prof. Bradford Wilcox, profesor Wydziału Socjologii Uniwersytetu w Wirginii stwierdził, że obecnie społeczeństwa Zachodu charakteryzuje proces wycofywania się z małżeństwa. Przestaje być ono podstawową instytucją społeczną, również jeśli chodzi o wychowywanie dzieci. "Ślub to coś więcej niż uczucie i pragnienie. Do ślubu trzeba dorosnąć. To decyzja, zobowiązanie, ślubowanie" - mówił ks. Jarosław Szymczak z Instytutu Studiów nad Rodziną w Łomiankach. Podkreślił, że obecnie rośnie liczba wolnych związków, ponieważ "żyjemy w świecie, który przestał filozofować". "Relatywizujemy pojęcia, tracimy sens znaczenia słów. W naszym podejściu dominuje utylitaryzm, przyjemność. Wolność to samowola i tolerancja. Miłość to przyjemność we dwoje. Rodzicielstwo to antykoncepcja lub in vitro. Małżeństwo wiązane jest z przymusem i brakiem spontaniczności, więc utożsamiane jest z końcem miłości" - dodał. Istota macierzyństwa Praca matki to praca bezcenna, mająca podstawowy wpływ na charakter i rozwój osobowy dzieci, a zatem - na przyszłość społeczeństw i narodów. Macierzyństwo to zawód, wspaniałe powołanie i misja - podkreślali uczestnicy Kongresu.

Dzieci nie potrzebują najlepszych ubrań, domów, samochodów lecz najlepszej matki, jej najlepszej energii, a nie tylko tego, co zostaje po pracy - mówiła Jill Savage z USA, założycielka organizacji "Hearts at Home" przygotowującej kobiety - matki do podjęcia świadomej decyzji pozostania ze swymi dziećmi w domu, nawet kosztem kariery zawodowej. Kobieta decydując się na pozostanie w domu nie musi całkowicie rezygnować ze swojej kariery zawodowej - będzie miała jeszcze na to czas. Tymczasem dzieci szybko rosną i czas, w którym matka może mieć wpływ na ich osobowość i kształtowanie charakteru jest niewyobrażalnie krótki. Savage zwróciła uwagę, że wykształcona kobieta pozostająca w domu z dziećmi nie marnuje swoich umiejętności. Przeciwnie - ma ona szansę przekazywać swoją wiedzę rodzinie, co z pewnością zaprocentuje. Prof. Mohhammedreza Hojat, profesor nauk psychologicznch i behawioralnych w Thomas Jefferson Medical College w USA zwrócił uwagę na powiązania między jakością opieki macierzyńskiej w dzieciństwie a zachowaniami pro- lub antyspołecznymi w przyszłości. Z kolei Carol Soelberg z USA, przewodnicząca United Families International, matka 13 dzieci, laureatka wraz z mężem odznaczenia Rodzica Roku wyznała: "Jestem przekonana, że najważniejsza praca, to ta wykonywana w domu. Życie w domu nie jest łatwe, ale trudności nie powinny nam przesłaniać wartości takiego życia. To w domu tworzy się siła narodu". O współczesnej kobiecie i jej powołaniu do macierzyństwa mówiła Christine Vollmer z Wenezueli, prezydent American Alliance for the Family. Przypomniała ona, że termin "nowoczesna kobieta" nie kojarzy się z kobietą zamężną i matką. Wykształcone, ambitne kobiety, które konkurują z powodzeniem na rynku pracy z mężczyznami, czynią to kosztem życia rodzinnego. Być ojcem Podczas warszawskiego Kongresu starano się odpowiedzieć na pytanie o to, jakie są dziś główne zadania ojca i męża. O tym, że aktywne i szczęśliwe ojcostwo jest nierozerwalnie powiązane z pielęgnowaniem więzi małżeńskiej mówił Ronald Warren, przewodniczący National Fatherhood Initative (Narodowa Inicjatywa na rzecz Ojcostwa), amerykańskiej organizacji pozarządowej wspierającej ideę polepszania sytuacji ojców w rodzinach i pracującej na rzecz odrodzenia ojcostwa w Stanach Zjednoczonych. Wedle przytoczonych statystyk przed rokiem 1970 w takich krajach jak Polska 90 proc. mężczyzn decydowało się na małżeństwo, podczas gdy w roku 2001 było to już tylko 58 proc. - Trudno jest być złym mężem i dobrym ojcem - argumentował. - Obserwując zanikanie idei małżeństwa widzimy, że zanika model zaangażowanego ojcostwa. Jeśli bowiem zaspokajamy potrzeby naszej partnerki w małżeństwie, zaspokajamy też potrzeby naszych dzieci, całej rodziny. Taka postawa nie może być efektem ubocznym naszych działań, ale świadomym zaangażowaniem. "Wzmacniając ojcostwo, wzmacniamy małżeństwo".

Warren wyjaśnił, że jego organizacja stara się odnowić ojcostwo w Stanach Zjednoczonych poprzez wsparcie wielu płaszczyzn, w których obecni są mężczyźni. National Fatherhood Initative dociera do ojców-pracoholików, współpracując z zatrudniającymi ich firmami, organizuje spotkania terapeutyczne w parafiach i kościołach, produkuje społeczne spoty reklamowe promujące aktywne ojcostwo. Odnajduje także ojców przebywających w aresztach i więzieniach tak, aby nie zapominali o swych rodzinach. Z kolei o kryzysie ojcostwa mówił dr Jacek Pulikowski, doradca rodzinny, autor znanych książek o małżeństwie. Jego zdaniem jesteśmy świadkami dramatu rozpadu rodziny i kryzysu ojcostwa. Pochwalane są rozwody a mężczyźni nie chcą podjąć wyzwania i "kariery" bycia ojcem. Dlatego "dla ratowania świata trzeba odbudować ojcostwo". Szczęście mężczyzny zależy od tego, czy przekaże on życie i będzie pomagał w wychowaniu swojego dziecka - to jego powołanie i droga wzrostu do odpowiedzialności. Niestety, coraz rzadziej podejmuje on ten wysiłek. Pulikowski upatruje jednej z przyczyn tego stanu rzeczy w sytuacji mężczyzn w małżeństwie, gdzie stracił on pozycję głowy domu, przestał być żywicielem i przewodnikiem duchowym, nie jest już najważniejszy. Prelegent postulował, by zwrócić mężczyznom "władzę" w rodzinie, argumentując, że im bardziej kobiety zwyciężają w walce o władzę z mężczyznami, tym bardziej przegrywają tracąc swojego naturalnego opiekuna. Trwałość małżeństwa a dziecko Prelegenci z ca lego świata byli zgodni, iż istnieje wyraźna zależność pomiędzy relacją między rodzicami a rozwojem emocjonalnym i osobowościowym dziecka. Dr Patrick Fagan, psycholog kliniczny i psychoterapeuta rodzinny przytoczył badania pokazujące w jaki sposób rozpad małżeństwa wpływa na przyszłe losy dziecka, ale także jak bardzo rozwody są niekorzystne dla społeczeństwa i państwa. Problem jest o tyle istotny, że w ostatnich dekadach drastycznie zwiększył się odsetek dzieci żyjących w niepełnych rodzinach - podczas gdy w latach 50. ubiegłego stulecia w Stanach Zjednoczonych Ameryki na 100 dzieci 12 żyło w niepełnej rodzinie, to w 2000 roku było ich już 60 na 100. Świat współcześnie tworzy kulturę odrzucenia zamiast kultury przynależności. Dzieci doświadczają odrzucenia i rozpadu, co odbija się na ich psychice, rozwoju emocjonalnym a także na wynikach w nauce i rozwoju osobowościowym. Częściej padają ofiarami przestępstw, są wykorzystywane przez dorosłych, same wchodzą w konflikt z prawem, uciekają z domów i popadają w nałogi - mówił Fagan. Terapeuta mówił też o korzystnym wpływie kultu religijnego na stabilność rodziny. Jeśli jej członkowie regularnie chodzą do kościoła, dzieci są mniej narażone na wszelkie zagrożenia - od narkomanii po przestępczość. Wiara obecna w rodzinie wspiera też wychowanie do czystości dziewcząt i chłopców, co pomaga im zakładać monogamiczne związki w przyszłości. Niestety, na świecie widać tendencję zmniejszania się kultu religijnego. Dlatego dr Fagan wskazał na Polskę jako na kraj, którego powołaniem jest objęcie roli lidera i poprowadzenia Europy w kierunku prorodzinnej polityki i szanowania wartości religijnych.

Z kolei prof. Bradford Wilcox, profesor Wydziału Socjologii Uniwersytetu w Wirginii przypomniał, że w Skandynawii ok. 1/3 dzieci rodzi się poza małżeństwem. Wedle szeregu badań dzieci w rodzinach niepełnych, znacznie częściej niż dzieci wychowywane przez obydwoje rodziców, cierpią na depresje i podobne zaburzenia, stwarzają trudności wychowawcze, mają problemy w szkole, wchodzą w konflikt z prawem oraz są narażone na rozmaite wykorzystywania, w tym wykorzystanie seksualne. Podobne wyniki pojawiają się przy porównywaniu dzieci wychowywanych przez rodziców w związku partnerskim i rodziców w związku małżeńskim. Dzieci ze związków partnerskich mają znaczenie większe trudności. Dlaczego? Ponieważ, zdaniem profesora, taki związek stwarza mniej norm, które wyznaczać mogą reguły wspólnego życia. Zakłada mniej wzajemnych zobowiązań i często wiąże się z różnym podejściem do niego obojga partnerów. Statystyki pokazują zresztą, że 50 proc. takich układów rozpada się w ciągu pierwszych 5 lat wspólnego życia, co w konsekwencji prowadzi do samotnego wychowywania dziecka przez jedno z rodziców. "W tzw. związkach partnerskich prawdopodobieństwo, że dzieci będą musiały oglądać rozstanie swoich rodziców jest 2 lub 3 razy większe niż w małżeństwach" - stwierdził profesor. Atak homoseksualistów Wśród ataków na tradycyjnie pojmowane małżeństwo najwyraźniejsze są te kierowane przez środowiska homoseksualne - uznano podczas warszawskiego Kongresu. Zdaniem dr. Leo Godzisza ze Stanów Zjednoczonych zmaganie z "homoideologią" jest dziś jednym z głównych sporów, jakie Kościół prowadzi we współczesnym świecie. W miejsce tradycyjnego pojęcia małżeństwa homoideolodzy pragną wprowadzić nową definicję małżeństwa, jako "związku partnerskiego" zarówno hetero jak i homoseksualnego. Ks. Dariusz Oko z Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie przypomniał, że w ostatnich tygodniach pogróżki ze strony homoseksualnego "lobby" otrzymał nawet przewodniczący Konferencji Episkopatu Włoch, kard. Camillo Ruini. W związku z jego zaangażowaniem przeciwko wprowadzeniu we Włoszech prawa zrównującego związki homoseksualne z małżeństwem - grożono mu śmiercią, dlatego otrzymał policyjną ochronę. Zdaniem ks. Oko wobec "ideologia podobnej do ideologii bolszewickiej i głoszonej przez antychrześcijan". Kościół musi dziś wypowiedzieć zdecydowane "non possumus", tak jak kiedyś wypowiedział je wobec marksizmu, czy innych destrukcyjnych ideologii. Strategia "lobby homoseksualnego" polega najpierw na wywołaniu znieczulenia społecznego w tej sprawie. Osiągane jest to przez zmasowany atak medialny ukazujący, że związki homoseksualne winny być tolerowane dla dobra człowieka. Zdaniem kapłana głównymi ośrodkami służącymi propagowaniu tej ideologii w Polsce są "Gazeta Wyborcza" oraz Radio TOK FM. Innym rodzajem manipulacji jest dezawuowanie wartości małżeństwa, jako miejsca zniewolenia kobiety, przemocy, itp. Towarzyszy temu brutalna eliminacja przeciwników związków homoseksualnych. Osoby takie są publicznie ośmieszane i dezawuowane, nie dopuszcza się ich do pełnienia istotnych funkcji publicznych. Przykładem jest historia Rocco Buttiglione, który nie został dopuszczony do funkcji komisarza europejskiego, dlatego tylko, że wszedł w konflikt z "lobby homoseksualnym".

Zdaniem Bena Bulla znanego prawnika z USA, bitwa jaką toczy Kościół z "lobby homoseksualnym" ma duże znaczenie dla przyszłej historii świata. Dotyczy bowiem istoty małżeństwa i rodziny, tych instytucji, na których opiera się cywilizacja. Ideologia homoseksualna - wedle Bulla - to kolejny przejaw "ataku na rodzinę", który prowadzony jest przez nurty "lewackie" od początku lat 60. Pierwszym etapem było głoszenie wolnej miłości, następnie szukanie takich rozwiązań prawnych, które wspierałyby nie tyle rodzinę, co związki niepełne. Taka polityka osłabiła instytucję rodziny. W niektórych krajach jest obecnie więcej dzieci, które rodzą się poza rodziną. W Szwecji 54 proc. dzieci przychodzi na świat poza małżeństwem, 65 proc. w Islandii, a 49 proc. w Norwegii. Prof. Lynn Wardle z USA dodał, że homoideologia jest tym bardziej niebezpieczna, gdyż jest pułapką, którą trudno rozszyfrować. Operuje na ogół pozytywnie kojarzącymi się hasłami, takimi jak tolerancja czy prawo człowieka do samorealizacji i poszanowania odmienności przekonań i obyczajów. W tę właśnie pułapkę - zdaniem Tobiasa Teuschera z Instytutu Nauk Politycznych w Brukseli - wpadła obecnie Unia Europejska. A bierze to się stąd, że wśród jej podstawowych zasad są wolność przemieszczania się ludności oraz przeciwstawianie się wszelkim rodzajom dyskryminacji. Zasady te są piękne i godne uznania. Niestety jednak "lobby homoseksualnemu" udało się je tak zinterpretować, że wykorzystywane są do zwalczania tych, którzy przeciwstawiają się zrównaniu związków homoseksualnych z małżeństwami. Teuscher zachęcił polskich polityków do odważnego świadectwa w tej sprawie. Ich głos musi zostać prędzej czy później usłyszany, gdyż Unia kieruje się zasadami demokratycznymi. Ochrona życia w konstytucji O konieczności zawarcia ochrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci przekonywał podczas Kongresu były marszałek Sejmu Marek Jurek. Podkreślał, że należy dążyć do prawnej obrony życia ludzkiego nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Jurek porównał argumentację przeciwko konstytucyjnej ochronie życia do obrony niewolnictwa w Ameryce Północnej w XIX wieku. Jego zdaniem, uzasadnienie niewolnictwa i aborcjonizmu opiera się na tych samych regułach: my tego nie robimy, lecz jest to sprawa publiczna i nie należy się do tego mieszać oraz - nie można znieść samego zjawiska, ale można je ograniczyć, np. zakazując bicia niewolników lub określając wiek dziecka, w którym jeszcze można dokonać aborcji. Były marszałek Sejmu podkreślał, że takie argumenty są nie do przyjęcia, ponieważ żaden człowiek nie jest predysponowany do niewolnictwa a każdy człowiek ma prawo do życia. Należy uznać godność człowieka od poczęcia do naturalnej śmierci bez względu na jego wiek i rasę. Człowiek przed urodzeniem musi być chroniony przez państwo i prawo, a gwarancja tych praw musi być konstytucyjna - w poszczególnych państwach na całym świecie. Zaznaczył, że na pytanie o to, czy dziecko poczęte ma prawo do ochrony trzeba odpowiadać "tak" lub "nie", a zastanawiać się komu i czemu będzie to służyć.

Modlitwy na zakończenie Kongresu W homilii podczas Mszy św. na zakończenie Kongresu bp Stanisław Stefanek powiedział, że rodzina potrzebuje światła prawdy o człowieku autonomicznym i niepowtarzalnym w swej naturze. Zdaniem bp. Stefanka niszczenie macierzyństwa zachodzi poprzez "atrakcyjne ukazanie antykoncepcji i bardzo niewinne opisywanie zabijania nienarodzonych dzieci". Nazwał aborcję "atakiem na człowieka na przedpolu rozwoju ludzkiego". Niszczenie ojcostwa następuje natomiast przez "odciągnięcie ojca od jego ważnych ról rodzinnych, przestawienie akcentu na aktywność zawodową, niewolniczą pracę, czy też ambicjonalne wyniesienie go z domu i oderwanie od, wydawałoby się, monotonnych zajęć domowych". Trzecim atakiem na rodzinę - mówił bp Stefanek - jest zabijanie samego małżeństwa nie tylko przez rozwody i wolne związki, ale także przez samo postawienie znaku zapytania nad samą definicją małżeństwa i nad jego potrzebą. Taka tendencja zatacza obecnie coraz szersze kręgi instytucjonalne i polityczne i skłania wielu polskich polityków do tolerowania manifestacji środowisk homoseksualnych, nawet jeśli we własnym odczuciu nie są ich zwolennikami. - Jest to pozbawione rozsądku i ubliżające ludziom reprezentującym oficjalne autorytety i urzędy - dodał bp Stefanek. W tym samym czasie, w innym miejscu pałacu Kultury i Nauki zorganizowano nabożeństwo ekumeniczne, któremu przewodniczył ks. Michał Jabłoński z Kościoła Ewangelicko-Reformowanego. W kazaniu nawiązał do walki Dawida z Goliatem, opisanej w pierwszej Księdze Samuela. Powiedział, że chrześcijanie powinni - tak jak Dawid przed walką - czerpać siłę racjonalnego myślenia i odpowiedzialnego działania właśnie z modlitwy. - Dawid działał mądrze, ustanawiając swoje myśli i uczucia jako podrzędne wobec silnej wiary w moc Bożą, po prostu pozwolił swojej wierze mówić mu, co ma myśleć. I kiedy wiedział, co myśleć, dowiedział się też, co robić - wyjaśnił ks. Jabłoński. Międzyreligijny dialog o rodzinie W Warszawskim spotkaniu uczestniczyli chrześcijanie różnych wyznań ale tez przedstawiciele innych wielkich religii świata. Prof. Farooq Hassan z Pakistanu mówił o potrzebie dialogu nt. rodziny, małżeństwa i roli kobiety nie tylko między przedstawicielami różnych krajów, ale i religii. Profesor nie ukrywał, że między wizją roli kobiety w islamie i chrześcijaństwie są różnice - ponieważ muzułmanie wierzą, że kobieta jest częścią rodziny, częścią domu - lecz wskazywał na wspólne cenienie rodziny jako związku na całe życie między mężczyzną a kobietą. Podkreślał potrzebę działań na rzecz ochrony rodziny szczególnie wtedy, gdy prawo międzynarodowe nie odpowiada poglądom na tą sprawę poszczególnych państw. Dodał, że kraje nie muszą wzorować się na sobie, lecz muszą kierować się swoimi wartościami i wskazaniami swoich religii. Będziemy bronić prawdy o rodzinie IV Światowy Kongres Rodziny zakończyło się przyjęciem przez aklamację "Deklaracji z Warszawy". Zadeklarowano w niej obronę prawdy o rodzinie i wezwano do poszanowania jej niezbywalnych praw.

Uczestniczący w warszawskim spotkaniu ludzie różnych wyznań i religii ze wszystkich kontynentów podkreślają, że rodzina jest dziełem Boga, podstawową ludzką wspólnotą, opartą na nierozerwalnym małżeństwie mężczyzny i kobiety. Ta "wspólnota miłości" jest też środowiskiem, w którym poczynają się, przychodzą na świat i wzrastają nowi ludzie. Sygnatariusze Deklaracji wymieniają korzyści, jakie rodziny przynoszą światu: wierność Prawdzie Bożej w miejsce relatywizmu, prawdziwą miłość, będącą całkowitym i bezinteresownym darem z siebie zamiast hedonizmu, wierne trwanie aż do śmierci w przeciwieństwie do braku odpowiedzialności za los najbliższych. A także poszanowanie życia każdego człowieka od poczęcia do naturalnej śmierci zamiast dyskryminacji i eksterminacji najsłabszych, radość z każdego dziecka przychodzącego na świat w miejsce lęku przed dzieckiem, wyrażonym w mentalności antykoncepcyjnej oraz tworzenie zdrowego środowiska wychowawczego, w którym wzrastają młode pokolenia zamiast fałszywych ideologii propagujących demoralizację. Dlatego rodzina - zdaniem sygnatariuszy dokumentu - niesie Europie i światu "wiosnę" cywilizacji miłości i życia w miejsce "demograficznej zimy". Deklaracja zostanie wysłana m.in. do papieża Benedykta XVI, sekretarza generalnego ONZ oraz szefów państw. Najmłodszy i najstarszy uczestnik Najmłodszym uczestnikiem IV Światowego Kongresu Rodzin w Warszawie był pięciomiesięczny Francuz Basili, który przybył z rodzicami z Brukseli. Ojciec dziecka Philippe de Casablanca pracuje w Brukseli jako asystent posła parlamentu europejskiego zajmującego się sprawami rodziny. W Kongresie uczestniczyła także 78-letnia Jaynann Payne ze Stanów Zjednoczonych, która ma 12. dzieci, 70. wnucząt, 35. prawnuków. Jaynann powiedziała KAI, że w dużej rodzinie jest dużo miłości, dużo pracy i dużo radości. Są także problemy ale przez wzajemne wsparcie i zrozumienie łatwo się je rozwiązuje. Był to już czwarty Światowy Kongres Rodziny. Poprzednie odbyły się w Pradze (1997), w w Genewie (1999) i w Mieście Meksyk (2004).