Maszyna zamiast organisty

Metro/a.

publikacja 23.05.2007 18:12

Fala emigracji objęła już nawet organistów, kościelnych i gosposie z plebanii - alarmuje Metro.

"Parafia poszukuje organisty", "Pilnie zatrudnię kościelnego", "Szukam gosposi na plebanię" - od tego takich ogłoszeń w prasie parafialnej i na kościelnych stronach internetowych ostatnio aż się roi. Organiści, kościelni i gosposie tłumem ruszyli za chlebem za granicę. Główne kierunki emigracji: Wielka Brytania, Irlandia, a także Belgia i Niemcy. W niemieckich kościołach większość pracowników świeckich już stanowią Polacy. Stanisław Dzięcioł zaraz po ukończeniu zawodowej szkoły gastronomicznej w Tarnowie poszedł w ślady ojca i został pracować jako kościelny. Po 11 latach pracy w kilku podhalańskich parafiach powiedział: dość. - Zarabiałem 1,2 tys. zł, a mam trójkę dzieci i niepracującą żonę. Dłużej nie byłem w stanie tego ciągnąć - opowiada. Zaczął wertować kościelne strony internetowe w Niemczech. Szybko okazało się, że wiele ogłoszeń było po polsku. Tak trafił do parafii w Erlangen z pensją 1600 euro miesięcznie, darmowym pokojem i wyżywieniem. Zezwolenie na pracę załatwił miejscowy proboszcz. Dzięcioł obejmie posadę 1 czerwca. - Pracy będzie tyle co w Polsce: przygotowanie ołtarza do mszy, szaty liturgicznej dla księdza, utrzymanie porządku w kościele, asystowanie - opowiada. Twierdzi, że do pracy za granicą wyjechało już co trzeci jego znajomy z "branży" kościelnej. Najwięcej - organistów, którzy w Niemczech dostają 1800 euro miesięcznie, a w Wielkiej Brytanii i Irlandii nawet ponad 2 tys. euro. - Proboszcza z wiejskiej parafii, gdzie na co dzień jest jedna msza, a w niedziele trzy, po prostu nie stać na zatrudnienie na etat organisty. A jak się nie ma etatu, z grania w kościele się nie wyżyje - mówi dr Józef Chudella, wykładowca Studium Muzyki Kościelnej w Opolu. Większość z nich pracuje na umowę o dzieło z pensją 1,2 tys. zł. Czy księża nie boją się, że lada dzień nie będą mieli nikogo do pomocy? - Będę musiał poradzić sobie bez organisty. Na rynku są specjalne sterowane pilotem maszyny grające z repertuarem kilku tysięcy pieśni i psalmów. Kosztują ok. 3 tys. zł. W razie potrzeby kupię taką - mówi ksiądz z warszawskiej parafii.