publikacja 20.06.2007 17:48
- Homoseksualiści biją nas i do nas strzelają! - skarżą się członkowie prawosławnych patroli, które chcą oczyścić centrum Moskwy z "sodomitów". O sprawie pisze Gazeta Wyborcza.
Gejowscy działacze nazywają te oskarżenia całkowicie niegodną wiary prowokacją. - Wystarczy przyjrzeć się patrolom i ludziom, których próbują one wyprzeć z Moskwy. Od razu widać, kto kogo może pobić - mówi Eduard Miszyn, redaktor naczelny strony internetowej Gay.ru. Pierwszym celem prawosławnej młodzieżówki, która od rosyjskiej wersji imienia św. Jerzego przybrała nazwę Gieorgijewców, stał się Park Ilińskij, czyli jedno z najpopularniejszych miejsc spotkań i randek w Moskwie (także gejowskich). Z jednej strony zamyka go pomnik świętych Cyryla i Metodego, a z drugiej kaplica upamiętniająca zwycięstwo w rosyjsko-tureckiej bitwie pod Plewnem w 1877 r. To właśnie obecność tych - jak wyjaśniają Gieorgijewcy - patriotycznych oraz religijnych symboli sprawiła, że młodzi prawosławni chcą jak najszybciej przepędzić stamtąd gejów. Od tygodnia młodzi Gieorgijewcy od wieczora do północy próbują przekonywać gejów do "porzucenia sodomii" i przede wszystkim do zniknięcia spod "świętych pomników". Jak rozpoznać geja? - To przecież do razu widać! - mówi 22-letni Michaił z patrolu, który w poniedziałek wieczorem przeczesywał okolice kaplicy w Parku Ilińskim. Dodaje, że patrole działają wyłącznie słowem i modlitwą, a nie siłą. Michaił potwierdza prasowe doniesienia, że w nocy z soboty na niedzielę "sodomici pobili kilku prawosławnych". Nie chce jednak mówić o przypadku postrzelenia Gieorgijewca, do którego miało dojść w niedzielę wieczorem. Choć strzelaniny nie potwierdza także moskiewska milicja, a pobicia - jak twierdzą niektórzy milicjanci - mogły być dziełem heteroseksualnych mężczyzn dotkniętych podejrzeniami patrolu Gieorgijewców, to walka z "agresją sodomitów" staje się hasłem jednoczącym rosyjskich nacjonalistów i przeciwników "zepsucia zalewającego Rosję". Prawosławne patrole mają być wkrótce wzmocnione przez ochotników z Ruchu Przeciw Nielegalnej Imigracji (DPNI), który m.in. podżegał do ubiegłorocznych antyczeczeńskich zamieszek w Kondopodze, oraz z prawosławnych bractw, które już dwukrotnie próbowały siłą rozpędzać marsze gejowskie w Moskwie. - Żałuję, że podczas ostatniego marszu nie byłem w Moskwie. Sam rzuciłbym w nich kamieniem - mówił niedawno szef DPNI Aleksander Biełow. Choć rosyjska Cerkiew prawosławna ma bardzo słaby wpływ na życie Rosjan, to podzielane przez nią idee obrony przed "moralnym nowinkarstwem" są często używane przez polityków z także prokremlowskich partii. Moskiewski mer Jurij Łużkow deklaruje, że nigdy nie zezwoli na demonstracje mniejszości seksualnych, a stołeczna prokuratura ściga artystów, których prace miałyby obrażać uczucia religijne Rosjan. Przed kilkoma dniami wszczęto śledztwo przeciw Muzeum im. Andrieja Sacharowa, które w ramach walki z cenzurą pokazywało prace artystów niedopuszczane do wystaw w moskiewskich galeriach. - Komunistyczna przeszłość, nowy i powierzchowny obyczajowy konserwatyzm, a wszystko w oprawie antynowinkarskiej czy też antyzachodniej retoryki - mówi o nowej ideologii części rosyjskich elit socjolog Dmitrij Pierwakow.