Kard. Bertone: Kościół może mówić o polityce

Rzeczpospolita/a.

publikacja 28.06.2007 05:48

Polska może wnosić do Europy tradycje wiary chrześcijańskiej. Nie tylko z punktu widzenia religijnego, ale także politycznego, może chronić w Europie wartości chrześcijańskie, umacniać poszanowanie życia ludzkiego i rodziny, solidarność międzyludzką oraz godność człowieka - mówi sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej w rozmowie z Ewą K. Czaczkowską z Rzeczpospolitej.

Rz: Eminencjo, Kościół w Polsce w ostatnim czasie przeżywał trudne sytuacje związane z ujawnianiem zachowań homoseksualnych wśród księży oraz z lustracją. Jak z punktu widzenia Stolicy Apostolskiej powinno odbywać się rozliczanie tych spraw? Tarcisio Bertone: Kościół zdecydowanie potępia pedofilię i uważa za nie do przyjęcia każde zachowanie amoralne związane z ludzką seksualnością zarówno ze strony osób konsekrowanych, jak wiernych świeckich. W tym względzie wszystkich członków Kościoła obowiązują te same normy. Co do lustracji, mam wiele uznania dla Kościoła w Polsce za sposób, w jaki postanowił zmierzyć się z tym problemem. Zrobił to z wielką odwagą. Jako chrześcijanie musimy pamiętać, że dla nas bardzo ważną sprawą jest rachunek sumienia. Zarówno św. Paweł, jak i ogólnie ewangelia mówi nam, że każdy w swoim wnętrzu powinien przeprowadzać taki rachunek. Należy, oczywiście, zmierzyć się z przeszłością, ale nie wolno zapominać, że musi to być zrobione obiektywnie. Nie wolno bezmyślnie, bez uprzedniego przeanalizowania problemu oskarżać Kościoła o współpracę. To dotyczy nie tylko Kościoła, duchownych, którzy stanowią niewielki ułamek w tym gronie, ale wszystkich osób. Często rozmawiam z przedstawicielami władz, osobami zajmującymi wysokie stanowiska i mówię im, by przeprowadzali rachunek sumienia. Jeżeli rzeczywiście współpracowali ze służbami komunistycznymi, robili coś złego w przeszłości, a teraz zajmują wysoką pozycję, powinni zrezygnować z tych stanowisk. - Czy dotyczy to tylko polityków, czy także osób duchownych zajmujących wysokie stanowiska? - Dotyczy wszystkich. Muszę powiedzieć z wielką przykrością, że w ostatnim czasie była przeprowadzona wielka kampania, także ze strony gazet, oskarżająca Kościół o współpracę z komunistycznymi służbami. Nie można używać Kościoła jako narzędzia w grze politycznej. Problem dotyczy wszystkich, całego społeczeństwa, a nie tylko Kościoła, i każdy przypadek współpracy trzeba przeanalizować z osobna. - Co pewien czas wraca w Polsce dyskusja, gorąca także obecnie, na temat wykorzystywania ambony do wygłaszania ostrych nieraz ocen politycznych. Jak ksiądz kardynał ocenia, na ile Kościół może ingerować w politykę? - Wiadomo, że Kościół nie wchodzi bezpośrednio w politykę, powtórzył to niedawno papież w Ameryce Południowej, kiedy zwracał się do biskupów. Natomiast oczywiste, że Kościół możemówić o polityce. Kościół jest wspólnotą ludzi, którzy są także obywatelami państwa. A skoro tak, to każdy obywatel, od pracownika najmniejszej firmy, urzędnika po biskupa, ma prawo do wyrażania swoich opinii, a w ten sposób wnoszenia wkładu w poprawę sytuacji kraju. Jan Paweł II mówił, że Kościół ma nie tylko prawo, ale i obowiązek zabierania głosu, kiedy w grę wchodzą fundamentalne prawa człowieka oraz prawo do wolności. To nie jest wtrącanie się, wchodzenie w politykę, ale dar, który Kościół daje polityce, także wtedy, gdy podnosi alarmw sytuacjach, kiedy wolność i godność człowieka są zagrożone. - Przed rokiem gościliśmy w Polsce papieża Benedykta XVI, który apelował do Polaków, by byli świadkami ewangelii w Europie. Jak z perspektywy Stolicy Apostolskiej wygląda to polskie dawanie świadectwa o Chrystusie?

- Znam osobiście wielu wierzących Polaków i wiem, że Polacy są narodem chrześcijańskim. Polska bez wątpienia może wnosić do Europy tradycje wiary chrześcijańskiej. Nie tylko z punktu widzenia religijnego, ale także politycznego może chronić w Europie wartości chrześcijańskie, dawać swój wkład w umacnianie takich wartości jak poszanowanie życia ludzkiego i rodziny, solidarność międzyludzka i godność człowieka. - Tymczasem Europa oddala się od Boga, daje o sobie znać chrystofobia, instytucje unijne niechętne są Kościołowi. Jak w takiej sytuacji przekonać ludzi, którzy nie wierzą już w Jezusa Chrystusa, by zachowywali moralność chrześcijańską, szanowali wartości chrześcijańskie. Czy jest to w ogóle możliwe? - Obserwujemy w Europie trzy rodzaje zachowań wobec chrześcijaństwa. Chrystofobia to postawa ludzi, którzy w ogóle odrzucają Chrystusa. Mówią: nie chcemy o Nim słuchać, nie chcemy krzyży w miejscach publicznych, nie chcemy, żeby w konstytucji europejskiej było cokolwiek o chrześcijańskich korzeniach kontynentu. Druga postawa jest charakterystyczna dla osób niewierzących, które uznają jednak chrześcijańskie korzenie Europy i twierdzą, że wartości chrześcijańskie musząbyć zachowane. Do tej kategorii należą jednostki osierocone po ideologii XX wieku. Te osoby wyznawały kiedyś jakieś wartości (nawet, jeśli była to moralność komunistyczna), a dzisiaj zostały bez gruntu pod nogami. Wreszcie trzecią grupę stanowią ludzie wierzący, którzy walczą o wiarę i wartości, o to, by przekazać je jak największej grupie osób, aby Europejczycy wrócili do Kościoła. Papieże, wszystkie wyższe władze kościelne popierają tę drogę, by Europa nie tylko stanowiła wspólnotę rynkową, ale była bliżej Chrystusa, wróciła do wiary, by stała się Europą ducha. - Jak sprawić, by ci, którzy decydują o obliczu Europy, a nie należą do trzeciej grupy, uznali wartości chrześcijańskie za wciąż aktualne? - Nie można się poddawać. Musimy nieustannie działać na rzecz promocji wiary, rozumu i inteligencji. Jeżeli możemy mówić o jakimkolwiek porozumieniuw Europie, to jedynie między drugą a trzecią grupą. Może się nawet zdarzyć coś takiego jak na posiedzeniach Parlamentu Europejskiego w Strasburgu, że gdy chodzi o pewne wartości uniwersalne, mogą się porozumieć grupy muzułmanów i przedstawicieli byłego bloku wschodniego, a nie mogą przedstawiciele starej Europy chrześcijańskiej. To sytuacja dziwna i paradoksalna. - Od miesięcy zapowiadany jest indult papieża zezwalający na odprawianie mszy trydenckiej. Kiedy możemy go oczekiwać? Na ile przybliży on zakończenie schizmy Bractwa św. Piusa X? - Trudno powiedzieć, kiedy dekret zostanie wydany. Natomiast z pewnością ze strony papieża będzie to bardzo piękny gest skierowany do tradycjonalistów, by dając im możliwość uczestniczenia we mszy św. według starego rytu, pomóc połączyć się z dzisiejszym Kościołem.Papież chce pozwolić tradycjonalistom na ponowne używanie starej liturgii, typowej dla okresu od Soboru Trydenckiego do Soboru Watykańskiego II. Gest papieża jest także zaproszeniem wszystkich chrześcijan skupionych wokół Soboru Watykańskiego II do poszanowania starej liturgii, do częstszego używania języka łacińskiego, który jest językiem pieśni gregoriańskich i bardzo ważnym dziedzictwem Kościoła, który może być żywy również dzisiaj. Wydanie dekretu to w pewien sposób zaoferowanie pełnej jedności Kościoła, działanie na rzecz całej wspólnoty religijnej. rozmowiała Ewa K. Czaczkowska