W sanktuarium w Lipach

Nasz Dziennik/a.

publikacja 04.07.2007 05:11

Co roku w uroczystość Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny do Lubawy-Lip przybywają tysiące wiernych, by uczcić swoją Królową. Dwudniowym uroczystościom odpustowym przewodził ks. bp Andrzej Suski, pasterz Kościoła toruńskiego - podał Nasz Dziennik.

Przez całą niedzielę do Lubawy zmierzały piesze pielgrzymki, m.in. z Prątnicy, Sampławy, Rumiana, aby o godzinie 15.00 w kościele św. Jana Chrzciciela rozpocząć odpust ku czci Matki Bożej Lipskiej - Nieszporami z Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny. Następnie wierni przeszli w procesji za figurką Matki Bożej do odległego o kilka kilometrów sanktuarium w Lipach. Na przykościelnym placu pod lipami przy polowym ołtarzu ks. bp Suski z kapłanami z diecezji odprawił Eucharystię. - Jesteśmy wszyscy u siebie, bo jesteśmy w Domu Matki - rozpoczął ksiądz biskup i odpowiedział od razu, dlaczego tyle tysięcy wiernych przybyło do Lip. - Nie jesteśmy tu z powodu zwyczaju, folkloru, nie jesteśmy na wiecu czy z powodu polityki. Jesteśmy tu, by nabierać mocy w łasce u Tej, która jest pełna łaski. Jesteśmy tu dlatego, że kochamy Jezusa i Jego Matkę, że kochamy Kościół - mówił kapłan i nie ukrywał radości z liczby wiernych przybyłych na uroczystość. - Jak patrzę na ten las głów, to raduje się serce, a najbardziej Jej serce - dodał pasterz Kościoła toruńskiego. Mówiąc o Maryi, ksiądz biskup w homilii zwrócił uwagę na Jej postawę służby. Słowo "służba" staje się współcześnie nieobecne, traci sens. Mówimy co prawda o służbach drogowych, służbie zdrowia, ale jakże są one odległe od rzeczywistości - mówił kaznodzieja. - Służba to bezinteresowny dar z siebie, ofiarowanie drugiemu człowiekowi swych sił, swojego czasu. Wiemy, co się dzieje, kiedy zabraknie ducha służby - zaznaczył ksiądz biskup. Dodał, że musimy uczyć się od Maryi ducha służby, bo tylko człowiek napełniony Bogiem idzie i służy bliźniemu. Nie wiadomo, skąd figura Matki Bożej znalazła się na ziemi lubawskiej, jednak stara legenda głosi, że znaleziona figurka została zaniesiona do kościoła w Lubawie. "Ale nie było to zgodne z zamiarami Bogurodzicy. Nie miasto wybrała na swoją siedzibę. Objawiła się, by pomóc w pracy misyjnej i wyrugować resztki pogaństwa z ziemi lubawskiej. Dlatego figurka znikła z lubawskiego kościoła w cudowny sposób i znowu ukazała się na drzewie lipskiego uroczyska" - głosi legenda.