Abp Gocłowski broni ks. Jankowskiego

dziennik.pl/a.

publikacja 05.07.2007 06:19

Zostawcie go w spokoju. To chory człowiek i nie można się nad nim pastwić - tak arcybiskup Tadeusz Gocłowski zareagował na rewelacje o planach księdza Henryka Jankowskiego na otwarcie sieci kawiarni - podał dziennik.pl.

Rewelacje księdza Henryka Jankowskiego, że zamierza w kilkunastu miastach Polski otworzyć sieć kawiarni, w których ładne kelnerki serwować będą m.in. wino z jego podobizną na etykiecie, wzburzyły duchownych. Ale, zamiast - jak się wielu spodziewało - potępiać kontrowersyjnego kleryka, współczują mu. Tak wynika ze specjalnego oświadczenia, które w tej sprawie wydał dzisiaj przełożony Jankowskiego, metropolita gdański arcybiskup Tadeusz Gocłowski. "Jest mi żal księdza Henryka Jankowskiego, po prostu żal. I nie pozwalam na to, by kontynuować tę dramatyczną farsę. Bo on wiele dobrego zrobił dla Kościoła i 'Solidarności'" - mówi abp Tadeusz Gocłowski. Arcybiskup broni swego podwładnego, tłumacząc, że ma on dobre intencje. To, że postrzegany jest przez ludzi jako kontrowersyjny kapłan nastawiony na zysk i poniżający publicznie tych, którzy ośmielili się z nim nie zgodzić, jest winą... dziennikarzy. Bo - jak tłumaczy metropolita - media żerują na jego specyficznej osobowości i szczerości. "Specyficzna osobowość ks. Jankowskiego przejawiała się w jego dziwnych inicjatywach (woda, wino, kawiarenki, etc.)" - czytamy w oświadczeniu abp. Gocłowskiego. Ale nie powinno się tego, zdaniem metropolity, opisywać w mediach. "Taka akcja rzuca cień na Kościół. Ludzie utożsamiają słabości określonego człowieka z wizją Kościoła" - pisze abp Gocłowski. Jednocześnie jednak zapowiada, że nie wyciągnie wobec księdza Jankowskiego żadnych konsekwencji. Dlaczego? Bo to duchowny, który mimo wszystko ma wiele zasług i chce dobrze, tylko... trochę mu to nie wychodzi.