Bo niedokładnie zacytował arcybiskupa

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 05.07.2007 19:14

Rzeszowski korespondent PAP Jan Miszczak zacytował z homilii abp. Michalika tylko krytykę PiS, a pominął krytykę PO. Stracił za to pracę - donosi Gazeta Wyborcza.

W Boże Ciało w Przemyślu przewodniczący Konferencji Episkopatu abp Józef Michalik mówił: "Partia, i która rządzi, i która się w opozycji deklaruje, nie zdały egzaminu moralnego i etycznego. Nie broni, nie promuje życia, nie promuje rodziny w należyty sposób". Odniósł się w ten sposób do przebiegu głosowania w sprawie ochrony życia poczętego. W tej samej homilii pochwalił Marka Jurka, że w imię przekonań zrezygnował z funkcji marszałka Sejmu i odszedł z PiS. Depesza Miszczaka brzmiała tak: "Abp Michalik uznał, że partia, która obecnie rządzi w Polsce, nie zdała egzaminu moralnego, odmawiając prawa ochrony życia od momentu poczęcia". Zabrakło w niej słów o opozycji. - Dziś też pominąłbym je w pierwszej, nadawanej na gorąco depeszy. To nie był news. Newsem były słowa o partii rządzącej. Na to kładł nacisk arcybiskup - tłumaczy Miszczak. Szefostwo Agencji doszło do innych wniosków. Prezes Piotr Skwieciński: - Popełnił podstawowy błąd warsztatowy. To, czego klienci wymagają od naszej agencji, to jest dokładność. Twierdzi, że w sprawie zwolnienia dziennikarza nie było żadnych nacisków politycznych. Słowa arcybiskupa zdenerwowały polityków PiS. Premier Jarosław Kaczyński mówił, że przestaje rozumieć abp. Michalika. "Zostaliśmy potraktowani bardzo niesprawiedliwie" - mówił kilka dni po homilii. Stefan Bratkowski, honorowy prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, komentuje: - Decyzja o zwolnieniu Jana Miszczaka to niemądra polityczna cenzura następcza. Na miejscu tego dziennikarza dokładnie tak samo bym napisał: krytyka partii rządzącej była absolutnym newsem.