Czy ktoś pomoże byłym betankom?

Rzeczpospolita/a.

publikacja 10.07.2007 06:10

Apeluję, by w sposób inteligentny pochylić się nad problemem. Może Kościół powinien jednak pozwolić któremuś z księży na Eucharystię w klasztorze. Muszą tam wejść zawodowi negocjatorzy - mówi w wywiadzie dla Rzeczpospolitej posłanka PO, Beata Sawicka.

Rz: Dlaczego zdecydowała się pani apelować do rządu o interwencję w sprawie byłych zakonnic z klasztoru Betanek w Kazimierzu? Beata Sawicka : - Taka decyzja zapadła na zjeździe naszej rodziny. W zakonie przebywa moja kuzynka Agata. Od trzech miesięcy nie mamy z nią żadnego kontaktu. To jest ogromny dramat rodziców. Pojawiło się wiele nieprawdziwych i niesprawiedliwych informacji, np. o możliwości popełnienia zbiorowego samobójstwa. One wiedzą, że to ciężki grzech. I choć nie mamy informacji, co się dzieje za murami klasztoru, wiemy, że w rachubę nie wchodzą problemy psychologiczno-psychiatryczne. - Jaka jest Agata? - Inteligentna dziewczyna, świetnie radząca sobie w szkole. Zawsze chciała być misjonarką. Po maturze, pięć lat temu, zdecydowała, że pójdzie do zakonu. Zawsze wiedziała, czego chce, jest silna psychicznie. Dlatego moja ciocia była zszokowana pytaniami w prokuraturze, czy były z Agatą problemy wychowawcze. - Jednak zakonnice się zbuntowały, wybrały siostrę Ligocką, lekceważąc decyzje Watykanu. Dlaczego? - Siostra Jadwiga Ligocka była ich mentorką. Kształtowała je, przygotowywała do ślubów zakonnych. Cieszy się szczególnym autorytetem, skoro zakonnice zareagowały na jej apel i wróciły do klasztoru z całego świata. Agata przez dwa lata uczyła się w Austrii, miała zostać misjonarką, a jednak wróciła. - Jaka była siostra Jadwiga Ligocka? - Mama Agaty była świadkiem pewnej sceny - podczas odwiedzin rodziców młode zakonnice, pomimo dyżuru w ich gospodarstwie rolnym, były zajęte rozmowami z bliskimi. Wówczas przełożona założyła fartuch i sama poszła karmić świnie. Ona nie siedziała w gabinecie w aureoli przełożonej. Agata podkreślała zawsze, że siostra Jadwiga dobrze je traktuje, dlatego chyba zasłużyła na ich wsparcie. Jako terapeuta wiem, że oprócz Ligockiej, w tej grupie musiały się wykształcić inne liderki. Decyzje zapadają tam pewnie zespołowo. - Czego pani oczekuje? - Apeluję, by w sposób inteligentny pochylić się nad problemem. Może Kościół powinien jednak pozwolić któremuś z księży na eucharystię w klasztorze. Muszą tam wejść zawodowi negocjatorzy. Wysłałam list do premiera z prośbą o spotkanie. We wtorek będę rozmawiać z ministrem spraw wewnętrznych i administracji. Będę pukała do każdych drzwi. One nie mogą zostać za płotem i radzić sobie same. rozmawiała Elżbieta Południk