Nasz Dziennik: Dość kłamstw!

Nasz Dziennik/a.

publikacja 16.07.2007 06:24

Jak dotąd żaden dziennikarz nie przeprosił dyrektora Radia Maryja za publiczne kłamstwo na temat jego osoby, choć tego przede wszystkim wymagałaby kultura dziennikarska - pisze Nasz Dziennik na pierwszej stronie.

"Żona prezydenta to czarownica, która powinna się poddać eutanazji, a prezydent to oszust ulegający lobby żydowskiemu" - takie zdanie cytowały media 8 lipca br., podkreślając, że wypowiedział je ojciec Tadeusz Rydzyk. Miał to uczynić podczas jednego z wykładów, którego nagranie na taśmie miał posiadać tygodnik "Wprost". Kiedy jednak opublikowano treść wspomnianego nagrania, okazało się, że takiego zdania w nim nie ma. Jak dotąd żaden dziennikarz nie przeprosił dyrektora Radia Maryja za takie publiczne kłamstwo na temat jego osoby, choć tego przede wszystkim wymagałaby kultura dziennikarska - pisze Nasz Dziennik. Dalej czytamy: Do prokuratora generalnego wpłynęło zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa z art. 235 kk w sprawie fałszywego oskarżenia ojca Tadeusza Rydzyka przez stację telewizyjną TVN 24. W poniedziałek, 9 lipca 2007 r., stacja ta podała kłamliwą informację, jakoby dyrektor Radia Maryja nazwał "oszustem" prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Nawet przy założeniu, że zaprezentowane przez tygodnik "Wprost" nagrania są prawdziwe, choć nie potwierdzono jego autentyczności to brak tam pewnych sformułowań, o które powszechnie zaczęto oskarżać dyrektora Radia Maryja. Tymczasem pewna grupa "zatroskanych o Kościół katolickich intelektualistów i publicystów" podpisała upubliczniony 13 bm. list otwarty, zarzucając ojcu Tadeuszowi Rydzykowi "pogardę wobec bliźnich - zarówno braci i sióstr wyznających tę samą wiarę w Jezusa Chrystusa, jak też braci i sióstr Żydów". Osoby, które jako pierwsze podpisały się pod tym listem, to niemal te same osoby, które w styczniu br. najgłośniej oskarżały ks. abp. Stanisława Wielgusa o współpracę z SB, a pół roku wcześniej z takim samym zapałem broniły współpracującego z SB ks. Michała Czajkowskiego. Duchowny ten krótko przed ujawnieniem dowodów współpracy domagał się usunięcia z Biblii treści rzekomo antysemickich oraz zrezygnowania z pieśni wielkopostnej "Ludu, mój ludu" i słów niektórych modlitw wielkopostnych. Abstrahując od treści listu, wypada zwrócić uwagę na jedną sprawę. Otóż, aby mieć prawo pouczania kogoś o szacunku wobec braci Żydów, trzeba szanować braci katolików. Choćby przez to, by umieć dostrzec, że inni to nie żadne "moherowe berety", lecz konkretni ludzie, zasługujący na taki sam szacunek, jak Żydzi. Mówienie o walce z pogardą wobec jednych połączone z jednoczesnym okazywaniem pogardy wobec drugich cuchnie obłudą...

Obłudę widać jak na dłoni również w innych aspektach sprawy. Znamienny w tym kontekście jest fakt, że dzień po wspomnianym wyżej liście grupa katolickich intelektualistów napisała "List otwarty do Ojca Generała Josepha Tobina" wyrażający oburzenie w związku z atakami na Ojca Dyrektora Tadeusza Rydzyka opartymi na manipulacjach przypisywanych mu nagranych tekstów (pełny tekst listu drukujemy na s. 2). Podpisało go kilkadziesiąt osób, wśród których są księża i świeccy, profesorowie, naukowcy, parlamentarzyści, działacze katoliccy. Ten głos został jednak przemilczany. W kontekście wspomnianych wydarzeń warto zwrócić uwagę na fakt, że o obrazie prezydenta RP najgłośniej krzyczą ci, co do których można odnieść wrażenie, że obrażanie pana prof. Lecha Kaczyńskiego mają wpisane w plan swoich codziennych obowiązkowych powinności. Nie jest to dziełem przypadku. W całej nagonce na ojca Tadeusz Rydzyka bowiem wcale nie chodzi o obrazę prezydenta RP czy też jakąś krzywdę Żydów. Chodzi przede wszystkim o usunięcie dyrektora Radia Maryja, który ma odwagę krytycznego spojrzenia na antykatolicyzm i antyklerykalizm tzw. katolickich intelektualistów z kręgów "Tygodnika Powszechnego", "Gazety Wyborczej", "Wprost", "Więzi", "Znaku" i kilku innych. To oni, przemawiając w ten sposób, jakby byli rzecznikami nie tylko Kościoła, ale samego Pana Boga, wbijają ludziom w mózgi niewiele mające wspólnego z katolicyzmem zasady, wśród których najważniejszą jest wezwanie do nieustannego kajania się wobec Żydów. Ich sposób działania, przypominający trochę czasy komunizmu, w którym również przyjęli linię "odnowy Kościoła", nie opiera się na prawdzie, lecz na jakiejś abstrakcyjnej zawiści. Być może wynika ona z tęsknoty za czasami PRL, w którym w zamian za współpracę z komunistami, cieszyli się przywilejami, o których inni katolicy mogli jedynie pomarzyć... Nie tak dawno tzw. katoliccy intelektualiści postanowili nie dopuścić do objęcia przez ks. abp. Stanisława Wielgusa urzędu metropolity warszawskiego, ponieważ nominacja dokonana przez Benedykta XVI nie odpowiadała ich oczekiwaniom. To, czego nie udało się komunistom przez niemal półwiecze, za pomocą kłamstwa udało się politykom i dziennikarzom. Jak widać, metoda ta spodobała się na tyle, iż nabrali przekonania, że w najbliższym czasie będą mieć znaczący wpływ na obsadę biskupstw, probostw, dyrektorów katolickich rozgłośni, redaktorów naczelnych katolickich gazet itd. Propagandy tzw. katolickich intelektualistów spod znaku wspomnianych wyżej mediów nie można bagatelizować. Fakt, że ona istnieje i w liberalnych mediach przybrała formę terroru, nie może usprawiedliwiać decyzji, aby przechodzić obok tego zjawiska obojętnie. Za Prymasem Tysiąclecia wypada powtórzyć: kiedy Cezar upomina się o to, co cesarskie, oddajcie mu to; ale kiedy sięga po to, co boskie, kiedy siada na ołtarzu, kiedy chce rozstrzygać samowładnie, co jest dobre, a co złe - trzeba powiedzieć "nie wolno!"