Jaka decyzja w sprawie o. Rydzyka?

Dziennik/a.

publikacja 20.07.2007 17:42

Decyzję w sprawie Tadeusza Rydzyka podejmie przełożony polskiej prowincji zgromadzenia, o. Zdzisław Klafka. Czy polscy redemptoryści zdobędą się na odwagę i będą chcieli rozwiązać problem? Nie, bo - jak ustalił Dziennik - uważają działalność o. Rydzyka za dobrą dla zakonu, podzielają jego poglądy i nie są w stanie rozwiązać spraw finansowych, związanych z jego imperium medialnym.

Wydawało się, że los o. Rydzyka spoczywa w rękach generała redemptorystów, który kilka dni temu zapowiedział zbadanie sprawy antysemickich komentarzy i obrażania prezydenckiej pary przez ojca dyrektora - napisał Dziennik. Jednak wczoraj poinformował on, że decyzję w sprawie zakonnika z Torunia podejmie jego polski przełożony. Dotychczas o. Klafka bezkrytycznie bronił swojego współbrata. Wszystko wskazuje na to, że i tym razem o. Rydzyka mogą ominąć konsekwencje. Dlaczego? Bo zakonnicy są dumni z Radia Maryja. Według nich jest ono jednym z najważniejszych dzieł zakonu w ostatnim stuleciu, przynoszącym polskiej prowincji zgromadzenia konkretne korzyści duszpasterskie. Kiedy inne zakony w Polsce mają problemy z powołaniami i liczba zakonników spada, redemptoryści od 1997 do 2000 r. powiększyli swój stan z 450 do ok. 500 osób. Gdy na świecie zakony zamykają swoje klasztory, polska prowincja redemptorystów w ostatnich kilku latach otworzyła osiem nowych placówek, w sumie ma 17 parafii i cztery sanktuaria, a ponad 150 polskich redemptorystów pracuje za granicą w 17 krajach świata. Polscy redemptoryści traktują Radio Maryja jako realizację głównego celu zgromadzenia, którym jest głoszenie Ewangelii, zwłaszcza duchowo opuszczonym i ubogim. W 2002 r. prowincjał o. Klafka w wywiadzie dla Katolickiej Agencji Informacyjnej stwierdził: "Radio Maryja jest integralną części działalności apostolskiej i ewangelizacyjnej naszego zgromadzenia" i dodał: "dynamizm apostolski, którym charakteryzuje się Radio, jest raczej osiągnięciem, a nie problemem". Znaczna część członków zakonu popiera poglądy o. Rydzyka. W oświadczeniu broniącym rozgłośni z 2005 r. ojciec Klafka nazwał krytykę Radia Maryja "wyraźnym zamachem na polską demokrację, dążącym do wyeliminowania z procesu jej budowania głosu pokrzywdzonych, ubogich i bezbronnych, którym Radio Maryja od początku swego istnienia służy jako ośrodek wsparcia duchowego i forum dialogu". W powszechnym przekonaniu imperium medialne o. Rydzyka stoi na bardzo solidnych podstawach ekonomicznych. Jednak - jak ustalił Dziennik - sposób finansowania Radia Maryja wskazuje, że jest to kolos na glinianych nogach, który może się stać dla prowincji poważnym problemem. "Mam małą emeryturę, ale co miesiąc przekazuję na Radio Maryja kilkadziesiąt złotych, bo służy Polsce i Kościołowi" - mówi Dziennikowi jedna ze słuchaczek radia. Choć wydaje się to nieprawdopodobne, ale właśnie dobrowolne zbiórki są podstawą wielkiego imperium medialnego, jakie w ciągu ostatnich 16 lat stworzył o. Rydzyk. Datki na radio przekazują najwierniejsi słuchacze ojca dyrektora, których liczbę szacuje się od 1 do 4 mln. Jeśli nawet założymy, że takich wpłat, np. w wysokości 20 zł, dokonuje tylko 500 tys. słuchaczy, to i tak daje to niebagatelną kwotę 10 milionów złotych miesięcznie. A do tego dochodzą zbiórki przeprowadzane przez Radio Maryja przy okazji mszy czy pielgrzymek organizowanych w różnych częściach Polski.

Do rozgłośni trafiają również dary rzeczowe. Jeden z dziennikarzy opowiadał nam, że gdy w połowie lat 90. zwiedzał siedzibę rozgłośni w Toruniu, spotkał się z o. Rydzykiem. Ten w trakcie rozmowy wyjmował z kieszeni habitu złote obrączki i pierścionki, które otrzymywał od wdów na działalność radia. O ile takie sposoby gromadzenia środków finansowych są zgodne z obowiązującym prawem, bo każdy może przeznaczyć swoje pieniądze na kościelny cel, o tyle wątpliwości pojawiły się, gdy o. Rydzyk zaczął przeprowadzać zbiórki poza środowiskiem kościelnym. Do najbardziej znanych należy zbiórka na ratowanie Stoczni Gdańskiej w 1997 r. Gromadzono wtedy nie tylko pieniądze, ale także świadectwa udziałowe NFI. Radio Maryja nigdy nie ujawniło, jaką kwotę zebrało - media donosiły, że ok. 9 mln zł - i ani złotówka do dziś nie trafiła do stoczni. Cały ten system finansowania opiera się na zaufaniu do ojca Rydzyka. Odwołanie go zapewne doprowadziłoby do krachu finansowego jego inicjatyw - mówi nam anonimowo jeden z zakonników. Słuchaczki Radia Maryja nie będą chciały płacić na radio, gdy zabraknie ich ojca dyrektora. Krach finansowy imperium ojca Rydzyka oznacza z kolei poważne kłopoty dla prowincji, która jest właścicielem toruńskiej rozgłośni. Ojciec Rydzyk trzyma więc zakon w szachu. Jak ustaliliśmy, problem ten dostrzegli polscy redemptoryści. Powołali specjalną, wewnętrzną komisję ds. Radia Maryja. O efektach jej trzyletnich prac debatowała kapituła zakonu w lutym 2002 r. Choć nie zostały one ujawnione, nieoficjalnie wiadomo, że zakon chciał, aby o. Rydzyk wyodrębnił swoje przedsięwzięcia i sam ponosił za nie odpowiedzialność finansową. Ojciec dyrektor się na to nie zgodził i do dziś odpowiada za nie warszawska prowincja redemptorystów. Postąpił zresztą w zgodzie z "Konstytucjami Zgromadzenia Najświętszego Zbawiciela" (taka jest pełna nazwa redemptorystów), które w punkcie 62 wyraźnie stwierdzają, że zakonnicy wszystkie dobra "będą wspólnie posiadać i wspólnie używać. Cokolwiek bracia otrzymują za swą działalność lub ze względu na zakon, otrzymują dla zakonu i należy to włączyć do dóbr wspólnoty". Przy okazji badania finansów o. Rydzyka okazało się, że jego działalność, przynajmniej oficjalnie, nie przekłada się na zamożność polskiej prowincji czy całego zgromadzenia. System finansowy zakonów polega na oddawaniu do prowincji od 10 do 20 procent od dochodów z jakiegoś dzieła. Tymczasem - jak ustaliliśmy - ojciec dyrektor w swoich sprawozdaniach zawsze wykazuje, że wszystko, co otrzymał, wydał, więc prowincja może nie mieć z jego działalności profitów. Jego potęga finansowa zapewne nie ma też znaczenia dla kurii generalnej zakonu w Rzymie. Budżet typowej kurii zakonnej jest konstruowany na następujących zasadach: ustala się roczną kwotę potrzebną na jej funkcjonowanie, po czym składają się na nią prowincje zgromadzenia (redemptoryści mają ich 40), proporcjonalnie do wielkości i zamożności, przeznaczając pewien procent od dochodów. Jeśli o. Rydzyk nie wykazuje dochodów, jego potęga finansowa nie jest uwzględniana przy ustalaniu składki na kurię generalną. Choć generał redemptorystów zdecydował wczoraj, że problem o. Rydzyka ma rozstrzygnąć jego polski przełożony, jednocześnie zastrzegł, że jeśli decyzja o. Klafki go nie usatysfakcjonuje, to podejmie ją sam. Jeśli tak się stanie, to wiele będzie zależało od tego, kto będzie referował generałowi Tobinowi sprawę o. Rydzyka. Najprawdopodobniej będzie to Polak, który jest jednym z sześciu członków zarządu generalnego redemptorystów w Rzymie. Jest nim o. Jacek Dembek, który bardzo dobrze zna kulisy funkcjonowania o. Rydzyka, bowiem to on stał na czele wspomnianej komisji wewnątrzzakonnej badającej finanse Radia Maryja.