Kogo poprą polscy biskupi?

Dziennik/a.

publikacja 23.07.2007 15:38

Kogo poprą polscy biskupi w coraz bardziej prawdopodobnych wyborach parlamentarnych? Czy podzielą się na Kościół „toruński" (PiS, LPR, Samoobrona) i „łagiewnicki" (PO) albo „bobrowiecki"(LiS)? Nie, będą dążyć do powstania koalicji! PO - PiS, bo jak większość społeczeństwa uważają ją za najlepszą dla Polski - twierdzi w Dzienniku Bogumił Łoziński.

Rozczarują się ci, którzy spodziewają się deklaracji politycznych ze strony Episkopatu Polski - twierdzi Dziennik. Po złych doświadczeniach z początku lat 90., kiedy Kościół dał się wciągać w walkę polityczną, obecnie biskupi starają się powstrzymywać od bezpośredniego angażowania w tę sferę i oficjalnie nie opowiedzą się po stronie żadnego ugrupowania. Co nie znaczy, że nie będą próbowali działać. Tak jak czynił to abp Tadeusz Gocłowski, pośrednicząc w próbie stworzenia koalicji PO - PiS, a potem abp Sławoj Leszek Głodź w powstaniu obecnej koalicji. Abp Gocłowski pytany, czy nie uważa takiej postawy za bezpośrednie mieszanie się w politykę, tłumaczy, że zapraszając w 2005 r. liderów PO - PiS do swojej siedziby chciał jedynie umożliwić realizację woli narodu, który jednoznacznie opowiedział się właśnie za taką koalicją. Podobna motywacja przyświeca abp Głódziowi, który uznał, że wobec fiaska rozmów PO-PiS dobro Polski wymaga utworzenia innej koalicji, a w czasie kryzysu obecnie próbuje ją ratować, przyjmując Romana Giertycha i Andrzeja Leppera w swej rezydencji w Bóbrowce. Choć zgodnie z nauczaniem Kościoła biskupi nie powinni popierać określonej partii, jednak jako obywatele mają swoje sympatie polityczne, które ujawniają. Analiza ich publicznych wypowiedzi po wyborach parlamentarnych w 2005 r. nie pozostawia wątpliwości, że lokują je między PiS i PO, jako ludzie pragmatyczni nie będą tracić głosu na LPR, poparcie innych partii z przyczyn ideowych raczej nie wchodzi w grę. W okresie gorących rozmów między Tuskiem i Kaczyńskim jesienią 2005 r., gdy perspektywa wspólnej koalicji się oddalała, hierarchowie jednoznacznie wskazywali, że dla dobra ojczyzny powinna ona powstać. „Dla dobra Polski zwycięskie ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego powinno zrezygnować z politycznych ambicji i zawiązać silną koalicję z PO” - mówił abp Henryk Muszyński. „Polsce potrzebny byłby rząd większości. Lepiej by było, gdyby PiS stworzył go z PO” - jednoznacznie wskazywał bp Wiktor Skworc. Nawet abp Głodź twierdził wówczas: „jeśli PiS i PO będą kierować się dobrem wspólnym i polską racją stanu, powinny jak najszybciej utworzyć koAlicję”. Jak zachowają się biskupi obecnie, przed więcej niż prawdopodobnymi wyborami parlamentarnymi? -Należy zrobić wszystko, aby pojednać PO z PiS i po wyborach doprowadzić do powstania ich wspólnego rządu, tego wymaga dobro Polski - oświadcza krótko w rozmowie z Dziennikiem jeden z biskupów słynący z temperamentu politycznego.